Show Kucharczyka i przebudzenie Masłowskiego. Oceny Legii Warszawa za pucharowy mecz z Podbeskidziem
Po niepewnym awansie do półfinału Pucharu Polski, w Bielsku Białej Legioniści udowodnili, że nie przybyli tutaj przypadkiem. Po półgodzinie gry właściwie zniszczyli marzenia Górali o finale na Stadionie Narodowym. Fantastyczna gra Michała Kucharczyka, powrót do formy Michała Masłowskiego i pewna obrona Dusana Kuciaka sprawiły, że sprawa awansu wydaje się być rozwiązana jeszcze przed meczem w Warszawie,
fot. Łukasz Klimaniec/Polska Press
Wyjściowa jedenastka:
Dusan Kuciak (7) – udany powrót do podstawowej jedenastki stołecznych. Co prawda nie miał zbyt wielu okazji na wykazanie się, ale te, które skwapliwie dostał od zawodników Podbeskidzia, wykorzystał znakomicie. W porównaniu do ostatnich swoich występów bronił pewnie i spokojnie. Doskonałą interwencją popisał się przy rzucie karnym. W 55. minucie odczytał zamiary Adama Deji, naprawiając tym samym błąd Saganowskiego. Kompletnie zaskoczony przy bramce Korzyma – nie miał szans na efektywną interwencję.
Bartosz Bereszyński (6) - kolejne solidnie rozegrane spotkanie z jego strony. Miał co prawda problemy zarówno z Damianem Chmielem jak i zastępującym go Piotrem Malinowskim, jednak w większości przypadków udawało mu się cało wychodzić z opresji. Jak zwykle chętnie brał udział w ofensywnych akcjach legionistów. Od samego początku do końca próbował przebijać się swoją prawą stroną w pole karne rywali.
Igor Lewczuk (5) – pewna gra w obronie. Gra piłkarzy Podbeskidzia nie była dzisiaj dla niego wymagająca. Dobrze odczytywał zamiary rywali, dzięki czemu mógł spokojnie przejmować ich podania i zatrzymywać akcje w zarodku. Stojący naprzeciw niego Maciej Korzym nie sprawiał mu kłopotów.
Jakub Rzeźniczak (6) – swoje 300 spotkanie w barwach warszawskiego zespołu może zaliczyć do udanych. Dobrze ustawiał się w defensywie dzięki czemu zatrzymywał pojawiające się z rzadka akcje rywali. Czasem problem sprawiali mu jedynie Piotr Malinowski i Gracjan Horoszkiewicz. Nie zakończyło się to jednak żadną groźniejszą szansą gospodarzy. Próbował także szczęścia przy stałych fragmentach gry. Piłka szukała go w polu karnym. Po rzucie wolnym w 15 minucie, celnym strzałem sprawdził refleks Richarda Zajaca.
Tomasz Brzyski (7) – jeden z lepszych zawodników na boisku. Strzegł lewej strony boiska, którą nie przedostawały się żadne groźniejsze akcje przeciwnika. Radził sobie z Maciejem Korzymem, Adamem Deją czy Robertem Demjanem. Długimi podaniami rozpoczynał grę do przodu warszawskiego zespołu. Nie bał się wychodzić w pole karne przeciwnika, aby spróbować swoich sił pod bramką bielszczan. Wisienką na torcie w dzisiejszym meczu na pewno były wykonywane przez niego stałe fragmenty gry. W 30. minucie, po idealnie wykonanym rzucie wolnym padła druga bramka dla Legii.
Ivica Vrdoljak (7) – solidny mecz kapitana gości ukoronowany zdobyciem bramki. W 30. minucie najwyżej wyskoczył do lecącej z rzutu wolnego piłki i główką umieścił ja w siatce. Dzięki temu trafieniu, Legia już po półgodzinie znacznie uspokoiła grę. Oprócz aktywnej postawy w ataku, pomagał stoperom zatrzymywać akcje przeciwników. Czasem dawał się jedynie pokonać Arturowi Lenartowskiemu.
Tomasz Jodłowiec (6) – dzisiaj nie był najaktywniejszy na boisku, co jednak spokojnie można usprawiedliwić 90 minutami, które spędził na murawie Aviva Stadium w meczu z Irlandią. Działał głównie w obronie, pomagając stoperom zatrzymać akcje gospodarzy. Odczytywał zamysły zarówno Macieja Korzyma jak i Artura Lenartowskiego. Czasem angażował się także w grę do przodu – popisał się kilkoma ładnymi dośrodkowaniami w pole karne, których jednak nie wykorzystali koledzy z zespołu.
Guilherme (6) – całkiem dobrze wydaje się czuć na swojej nowej pozycji. Widać, że gra do przodu jest jego mocniejszą stroną. Dlatego też dzisiaj pracował głównie ofensywnie. Już na samym początku dał się przewrócić Kolcakowi, dzięki czemu wywalczył rzut wolny dla swojej drużyny. Nieźle szło mu tworzenie akcji, wymijanie przeciwników w środku pola i dośrodkowywanie w pole karne. Właśnie tak rozpoczął akcję zakończoną pierwszą bramką gości. Nieco gorzej wyglądało samo ich kończenie – w 42. minucie nie wykorzystał celnego podania Michała Masłowskiego, a chwile później nieskutecznie dobijał strzał po interwencji Zajaca. Pół godziny później świetnym dośrodkowaniem obdarzył Marka Saganowskiego, który jednak nie wykorzystał stu procentowej sytuacji.
Michał Masłowski (7) – zdecydowanie najlepszy po zmianie klubu. W 24. minucie swoją bramką zaskoczył wszystkich, w tym także samego siebie. Niewinne podanie, delikatny strzał zamienił w gol, który zadecydował o losach całego spotkania. Oczywiście nie było to trafienie, w którym można było podziwiać technikę czy ogromne umiejętności. Wymagało za to odwagi i odrobiny szaleństwa. Premierowa bramka w barwach warszawskiego zespołu tchnęła mu wiatr w żagle. Już niecały kwadrans później popisał się świetną akcją, podczas której pędząc z piłką przez środek boiska wyminął kilku rywali. Do końca pierwszej połowy pozostał bardzo aktywny w grze do przodu. Po powrocie z szatni jego entuzjazm nieco opadł. Przestał udzielać się tak bardzo w ofensywie i zaczął popełniać błędy w obronie. Jeden z nich zakończył się dla niego żółta kartką. W 80. minucie zastąpiony przez Helio Pinto. Ocena siedem może wydawać się troszkę na wyrost, jednak chciałam docenić postęp jaki dokonał się w jego grze w porównaniu do pierwszych marcowych spotkań.
Michał Kucharczyk (8) – to był zdecydowanie jego dzień. Widać, że powołanie do reprezentacji Polski miało na niego świetny wpływ. Brał udział w każdej ofensywnej akcji swojego zespołu. Większość z nich wyreżyserował od początku do końca. Mimo zmęczenia jakie na pewno towarzyszyło mu po spotkaniu z Irlandią, koledzy nie oszczędzali go, podając piłkę wciąż na lewą stronę boiska. Kucharczyk wszystkie te podania przyjmował i wciąż próbował stwarzać groźne sytuacje. Defensorzy gospodarzy mieli z nim na pieńku. Adam Pazio i Richard Zajac nie mogli się dzisiaj z nim nudzić. Jego fantastyczna bramka zdobyta w 72. minucie na pewno na długo zapadnie w pamięć wszystkim kibicom. Z piłką wybiegł z własnej połowy i po wspaniałym rajdzie lewą stroną, rozstał się z nią dopiero pod bramką Podbeskidzia. Spory wkład miał także przy czwartym trafieniu gości. Świetnie dośrodkował futbolówkę prosto pod nogi Jakuba Koseckiego i ten nie miał już wyboru – musiał pokonać Zajaca.
Marek Saganowski (5) – mimo wysokiej wygranej gości, akurat on nie popisał się dzisiaj niczym specjalnym. W statystykach zapisał sobie co prawda asystę przy bramce Michała Masłowskiego, jednak na tym kończą się pozytywy jego gry. Często próbował tworzyć ofensywne akcje, ale wszystkie bez trudu zatrzymywane były przez przeciwników. Nie wykorzystywał także podań swoich kolegów. W końcówce zmarnował dwie stu procentowe sytuacje : gdy po błędzie Gracjana Horoszkiewicza nie zdołał trafić do pustej bramki a chwilę później kiedy nie umieścił piłki w siatce po celnym dośrodkowaniu w pole karne Jakuba Koseckiego. Nie spisał się również w defensywie. W 55 minucie zagrał ręką przed własną bramką, co poskutkowało podyktowaniem jedenastki.
Piłkarze rezerwowi:
Jakub Kosecki (5) – na murawie pojawił się na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem. Od razu wziął się do ofensywy, jednak z początku nie przynosiło to żadnych rezultatów. W 87. minucie pierwszy raz od dawna wpisał się na listę strzelców. Po idealnym podaniu, którym obdarzył go Michał Kucharczyk, nie miał wyboru, musiał umieścić futbolówkę w siatce. W doliczonym czasie gry nie wykorzystał dobrej sytuacji powstałej po dośrodkowaniu Tomasza Brzyskiego.
Dominik Furman (bez oceny) – mimo, że wszedł dopiero w końcówce na podmęczonego rywala, nie wystrzegł się błędu, który zadecydował o końcowym wyniku. W 84. minucie podał do czyhającego pod polem karnym Piotra Malinowskiego. Ten przekazał piłkę Maciejowi Korzymowi, zaliczając tym samym asystę.
Helio Pinto (bez oceny) – na boisku spędził zaledwie dziesięć minut. Większość z tego czasu przebywał na środku boiska konstruując akcję razem z Ivicą Vrdoljakiem.