Liga Mistrzów. Nie wszyscy na Wyspach chwalą "Lisy"
Drużyna Leicester City znów wywołała sensację. Mimo kiepskiej gry w większości meczów w sezonie, pokonała w 1/8 finału Ligi Mistrzów Sevillę. Jednak zdaniem Graeme'a Sounessa, kibice i Craig Shakespeare, który zastąpił Claudio Ranieriego, nie mają się z czego cieszyć. - Skoro piłkarze odwrócili się od menedżera raz, mogą zrobić to ponownie - kręcił z niesmakiem głową był szkocki pomocnik m.in. Glasgow Rangers i Liverpoolu.
fot. OLI SCARFF/AFP/EAST NEWS
Souness był gościem studio telewizyjnym irlandzkiej stacji TV 3, transmitującej spotkania Ligi Mistrzów. Po golach Wesa Morgana i Marca Albrightona zespół Leicester wygrał 2:0 i wyeliminował Sevillę. W pierwszym starciu obu drużyn, gdy jeszcze "Lisy" prowadził Claudio Ranieri, hiszpańska ekipa wygrała 2:1. Szkot nie podzielał entuzjazmu gości w studio, a także większości mediów na Wyspach.
- Przeciwko Sevilli Leicester zagrało w taki sposób, w jaki wygrało Premier League w poprzednim sezonie. Tak naprawdę w tym zespole nic się nie zmieniło. Poza mentalnością piłkarzy. Niektórzy z nich uwierzyli, że są wielkimi gwiazdami i osiadają na laurach. Ranieri próbował zmienić ich podejście. Ale oni tego nie chcieli. Zamiast tego powstała grupa, która odwróciła się od menedżera. Awans do ćwierćfinału jest piękną sprawą, z którego należy się cieszyć. Jednak trzeba uważać. Skoro ci piłkarze odwrócili się od trenera raz, mogą zrobić to ponownie - ocenił Souness.
Po zwolnieniu Ranieriego i przejęciu zespołu przed Shakespeare'a, który był asystentem Włocha, Leicester wygrało wszystkie trzy mecze. Dodajmy, że Shakespeare został właśnie trzecim angielskim menedżerem w historii - po Harrym Redknappie i sir Bobbym Robsonie - który awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. - Ranieri na zawsze pozostanie w historii klubu. Głównie za to, co dla niego zrobił - stwierdził Shakespeare.
W każdym razie Leicester dołączyło do wybitnego grona. W 1/4 finału LM są już Bayern Monachium, FC Barcelona, Real Madryt, Borussia Dortmund i Juventus. - My tylko możemy sprawić niespodziankę - ocenił angielski menedżer, który nie skomentował sytuacji, w której Samir Nasri uderzył Jamie'ego Vardy'ego i został wyrzucony z boiska. - Nie widziałem tego - uciął.
Zdaniem trenera Sevilli, Jorge Sampaoliego, był to kluczowy moment meczu. - To wina sędziego. Ja jestem dumny ze swoich piłkarzy - stwierdził Argentyńczyk.