menu

Sensacja na stadionie Ljudskim! Maribor urwał punkty Chelsea

5 listopada 2014, 22:40 | Damian Wiśniewski

Do niemałej sensacji doszło na stadionie Ljudskim. Skazywany na pożarcie Maribor zdołał wywalczyć punkt remisując 1:1 z wicemistrzem Anglii, Chelsea Londyn. Podopieczni Jose Mourinho mieli szansę na zwycięstwo, ale Jasmin Handanović obronił karnego Edena Hazarda.

Pierwsza połowa była bardzo ciekawa, choć nie padła w niej ani jedna bramka. To, że oglądało się ją bardzo przyjemnie stało się przede wszystkim dzięki temu, że dość twarde warunki niespodziewanie postawili swoim rywalom gospodarze.

Pierwszą okazję stworzyli sobie jednak podopieczni Jose Mourinho. W drugiej minucie gry Filipe Luis dośrodkował z lewej strony, a bramkarza starał się zaskoczyć Willian. Zrobił to jednak nieskutecznie. Sześć minut później zrobiło się jeszcze groźniej, ale strzał głową Zoumy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego był minimalnie niecelny.

W 14. minucie spotkania po raz pierwszy z groźnej strony pokazali się podopieczni Ante Simundży. Tavares przeprowadził kapitalną indywidualną akcję, minął kilku obrońców Chelsea, ale w pewnym momencie zamiast uderzać, to zdecydował się na podanie. Jego kolega z drużyny został już zablokowany. Później jedni i drudzy zbliżali się pod bramkę rywala, oddawali strzały, ale żaden z nich poważnie nie zagroził rywalowi. Do pustej bramki nie potrafił trafić w pewnym momencie Schuerrle, ale Niemiec wcześniej był na spalonym i ewentualna bramka i tak nie byłaby uznana.

Pierwsze 45 minut poważnie podziałało na nerwy The Special One. Portugalczyk od razu po przerwie zrobił dwie zmiany, ale wprowadzenie Diego Costy i Oscara przez długi czas niewiele mu przynosiło. Dlaczego? Bo dużo groźniejsi byli gospodarze.

Już pięć minut po wznowieniu gry słoweńska drużyna sensacyjnie wyszła na prowadzenie. Viler dośrodkował z lewej strony boiska, a Zouma wybił piłkę przed pole karne. Wydawało się, że zagrożenie minęło, ale nic z tych rzeczy. Futbolówkę zebrał Ibraimi i oddał fantastyczny strzał na bramkę, którym nie dał szans Petrowi Cechowi. Gospodarze objęli prowadzenie.

Piłkarze Mariboru pociągnęli lwa za wąs i ten zaraz postanowił wymierzyć mu karę. W 57. minucie gry po podaniu Hazarda przed dobrą okazją Stanął Diego Costa, ale jego strzał był niecelny. Trzy minuty potem odpowiedzieli Słoweńcy i nikt nie wie, jakim cudem po tej akcji nie prowadzili dwiema bramkami. Viler znów świetnie dośrodkował z lewej strony boiska, a piłka trafiła pod nogi Zahovicia. Ten jednak nie trafił w bramkę, mimo że znajdował się cztery metry od niej i był zupełnie niepilnowany!

W 70. minucie spotkania goście powinni mieć rzut rożny, ale pan Daniele Orsato z Włoch nie zauważył, jak Arghus ewidentnie faulował we własnej szesnastce Oscara. Trzy minuty później The Blues doprowadzili do wyrównania. Z rzutu rożnego dośrodkował Cesc Fabregas, piłkę głową zgrał John Terry, a do bramki wpakował ją Nemanja Matić.

Liderzy angielskiej ekstraklasy ruszyli za ciosem. W 76. minucie spotkania po podaniu Oscara Hazard wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale przegrał pojedynek z Handanoviciem. Dwie minuty potem goalkeeper ten w genialny sposób obronił uderzenie Costy sprzed pola karnego. Jego forma była w tym meczu nieprawdopodobna.

Niestety jednak, sytuacja z rzutem karnym nie była ostatnią, w której błąd popełnił arbiter. W 79. minucie meczu Diego Costa wpakował piłkę do bramki, ale sędzia nie uznał gola, odgwizdując spalonego Hazarda, we wcześniej fazie akcji. O takowym nie było jednak mowy. Siedem minut później znów ze świetnej strony popisał się Jasmin Handanović, broniąc strzał z rzutu karnego, jaki oddawał właśnie Eden Hazard.

Chelsea już nie stworzyła sobie groźnej okazji do końca meczu i tylko zremisowała z Mariborem. Choć kto wie, jakim wynikiem skończyłoby się to spotkanie, gdyby nie fatalne błędy arbitra...


Polecamy