Sen Okocimskiego o I lidze prysł jak bańka mydlana
Niczym bańka mydlana prysły pierwszoligowe marzenia piłkarzy Okocimskiego Brzesko. Trzeba jednak przyznać, że awans stracili na własne życzenie.
fot. Maciej Pytka / Gazeta Krakowska
Zawodnicy Krzysztofa Łętochy mieli na to olbrzymie szanse. Wręcz olbrzymie. Przed ostatnią kolejką wystarczyło im tylko zremisować. Wówczas nikt i nic nie zabrałoby im awansu. Tak się nie stało. Okocimski przegrał.
Czy był słabszy? Czy piłkarze nie wytrzymali presji? Faktem jest, że bardzo mocno pokpili sprawę. Porażki z drużyną, która nawet nie złożyła wniosku licencyjnego na występ w drugiej lidze (ma to zrobić teraz ) nikt się nie spodziewał. Kiepska robota, panowie. A może więcej - blamaż sezonu. Takiej szansy powrotu na zaplecze ekstraklasy "Piwosze" długo mieć nie mogą. Czy o nią będą walczyć w przyszłym sezonie? To z pewnością pokażą najbliższe dni.
W pierwszej lidze Okocimski był do 31 min. Do tego właśnie momentu utrzymywał się wynik bezbramkowy, premiujący gości. Wówczas pierwszego gola zdobył dla miejscowych Fidziukiewicz. Stało się to po kontrze.
Ten sam zawodnik ponownie pokarał "Piwoszy" w 59. minucie. Drugą bramkę strzelił też po kontrze. Okocimski wyrównał w końcówce. Po wyrzucie z autu piłkę w zamieszaniu podbramkowym przejął Policht i skierował ją do bramki. To było wszystko, na co było stać brzeski zespół. Może mecz inaczej ułożyłby się gdyby przy stanie 0:0 goście wykorzystaliby dogodną sytuacje, w której znalazł się Smółka.
W drugiej połowie w poprzeczkę uderzył Wojcieszyński. Ruch zresztą też był bliski zdobycia kolejnych bramek. W poprzeczkę trafił Kułkiewicz. Sytuacji sam na sam nie wykorzystał też Kołątaj. Trzeba też przyznać, że w końcówce "Piwosze" ruszyli z całych sił do ataków. Schowany za podwójną gardą gospodarze powstrzymywali ich zapędy. Po ostatnim gwizdku cieszyli się z prestiżowych dla nich punktów. - Do tego pojedynku przystąpiliśmy na luzie. Z chłopców zeszło ciśnienie. Okocimski dał się poznać jako zespół dobrze poukładny od strony taktycznej i wytrzymałościowej. Zabraliśmy im awans. Tak to bywa w piłce - mówił Sławomir Kopczewski, trener Ruchu.
Przygnębiony porażką był prezes Okocimskiego. - Jesteśmy mistrzami partolenia. Zagraliśmy bardzo słabo. Nie wiem, dlaczego. Możliwe, że zespół nie podołał presji. Tak to przynajmniej wyglądało z trybun. Nie rozumiem, dlaczego w środku zagraliśmy Darmochwałem i Baligą. Nie chcę na gorąco mówić czy przedłużymy wygasający 30 czerwca kontrakt z trenerem - mówił Józef Gawenda.