Gilewicz: Bayern jest faworytem Ligi Mistrzów, ale tylko z w pełni zdrowym Robertem Lewandowskim
- Nie chcę powtarzać plotek, ale wbrew zapewnieniom Roberta uważam, że tak do końca to on zdrowy nie jest. A właśnie on jest najważniejszym elementem w układance Bayernu Monachium, bez względu na to, jak dobrze grają Ribery, Robben czy Vidal - mówi przed środowym ćwierćfinałem Ligi Mistrzów z Realem Madryt były piłkarz niemieckich klubów, dziś ekspert Eurosportu od Bundesligi Radosław Gilewicz.
fot. Bartek Syta
Jerzy Dudek stwierdził ostatnio, że gdyby miał postawić pieniądze na to, kto wygra w tym roku Ligę Mistrzów, to postawiłby na Bayern Monachium. Pan też tak uważa?
Przed sobotnim spotkaniem z Borussią Dortmund powiedziałbym, że tak. Po informacji o tym, że Robert Lewandowski nie wyszedł w poniedziałek na trening, mam jednak wątpliwości. Nie chcę powtarzać plotek, ale wbrew zapewnieniom Roberta uważam, że tak do końca to on zdrowy nie jest. Ten uraz barku na pewno zostawił jakiś ślad. Poczekajmy do środy i zobaczymy, jak on będzie wyglądał. Bayern to oczywiście nie tylko Lewandowski, a w znakomitej formie są Franck Ribery, Arjen Robben i Arturo Vidal. W tej układance najważniejszym elementem jest jednak Robert.
Lewandowski nie jest jedynym problemem Bayernu, kontuzji doznał również Mats Hummels.
Z jednej strony, to faktycznie problem. Z drugiej jednak - po dwóch rozegranych spotkaniach jest już Jerome Boateng, a to również znakomity obrońca. No i zostaje jeszcze Javi Martinez, który nie pierwszy raz łata dziury, zastępując czy to Hummelsa, czy to Boatenga. Hiszpan świetnie się wkomponował w zespół. Na pewno nie jest to klasa Hummelsa, ale będzie mu łatwiej go zastąpić niż komukolwiek ewentualnie zastąpić Roberta.
Real też ma swoje problemy na środku obrony. Kontuzjowani są Pepe i Raphaël Varane.
Dokładnie. Do tego słabiej spisuje się Cristiano Ronaldo, o którym Bernd Schuster powiedział ostatnio, że stracił głód sukcesów. Wydaje mi się, że cały Real stracił, bo to już nie jest ten sam zespół, który wygrał rok temu Ligę Mistrzów. To samo można zresztą powiedzieć o Barcelonie i nie zmieni tego to spektakularne 6:1 z PSG. Oczywiście należy ich podziwiać za determinację i walkę do końca, ale tak naprawdę to PSG samo się wyeliminowało w tym pojedynku. Przecież ten rewanż powinien zakończyć się remisem 3:3, takie sytuacje mieli w końcówce Edinson Cavani i Angel Di Maria. Dla mnie to niepojęte, że drużyna, która wygrała pierwszy mecz 4:0, odpada. Na tym poziomie to się nie miało prawa wydarzyć. Barcelona nadal gra dobrze, ale gorzej funkcjonuje jako zespół. Mecze wygrywają im indywidualności, z PSG był to Neymar.
Juventus nie stoi więc wcale na straconej pozycji?
Na pewno. Juventus jest bardzo nieprzyjemną drużyną, a z Barceloną ma rachunki do wyrównania za finał sprzed dwóch lat. Dla Barcy to na pewno nie będzie łatwiejszy dwumecz niż z PSG, a wydaje mi się, że trudniejszy. Szanse są moim zdaniem 50 na 50.
Będziemy mieć też polski dwumecz w ćwierćfinale. Borussia kontra Monaco, Łukasz Piszczek kontra Kamil Glik.
Faworytem jest dla mnie Borussia. Pod warunkiem jednak, że zdoła pozbierać się mentalnie po sobotnim 1:4 z Bayernem, bo taka porażka zawsze zostawia jakiś ślad na psychice. Zwłaszcza w meczu nazywanym w Niemczech Der Klassiker. Mimo wszystko liczę na bardzo wyrównane spotkanie. Ze wskazaniem na Borussię, ponieważ jest bardziej doświadczona w grze na takim poziomie. W dodatku zagra pierwszy mecz u siebie, a w Dortmundzie jest w stanie wygrać z każdym. Monaco ma oczywiście swoje atuty, ale stawiam na Borussię.
Na koniec zapytam o inny klasyk - oglądał Pan mecz Lecha z Legią?
Oczywiście. I muszę przyznać, że był to najlepszy mecz tych dwóch drużyn w ostatnich latach. W poprzednich była walka, ale brakowało mi jakości w grze. W niedzielę była i walka, i składne akcje, i emocje do samego końca.
Można powiedzieć, że Lech przegrał wygrany mecz?
Można powiedzieć, że przegrał na własne życzenie. Po zdobyciu bramki za bardzo się cofnął. To zresztą typowe zachowanie dla polskich drużyn - bronią wyniku zamiast dalej grać swoje. Lech ułatwił tym Legii zadanie.