Sporty bez filtra. Piast stał się wyrzutem sumienia polskiej ekstraklasy [KOMENTARZ]
Cała (prawie) Polska trzyma kciuki za Piasta Gliwice. Nie ma w tym nic zaskakującego, choć oczywiście motywacje bywają różne. Moją jest wciąż bliska dziecięcej słabość do filmowych historii o triumfach tych, na których nikt nie stawiał i których lekceważono do samego końca. To jednak nie jest jeszcze powód, by kibicując takiemu szalonemu rozwiązaniu, nie pozałamywać jednocześnie nad nim rąk.

fot. brak
Ustalmy na początku, że jeśli gliwiczanie zdobędą tytuł, będzie to rozstrzygnięcie najsprawiedliwsze. Nikt nie zasłużył na to bardziej, nie ma tu mowy o działaniu żadnego parytetu czy polityki równych szans dla mniej zamożnych i z mniejszych miast. Drużyna niechcianych piłkarzy, wciąż niedocenianego trenera i z budżetem na średnim ligowym poziomie wyrywa nagrodę własnoręcznie, dość powiedzieć, że w rundzie finałowej ograła już m.in. lidera, wicelidera i czwarty zespół. Gdyby na ostatniej prostej coś poszło nie tak i mistrzostwo zdobyła Legia, wówczas scenarzystę należałoby oskarżyć o brak wyobraźni, poważne warsztatowe uchybienia oraz gwałt na wrażliwości widzów.
To wszystko nie zmieni jednak faktu, że możemy mieć mistrza Polski ze stadionem na 10 tysięcy widzów (jednym z najmniejszych w ekstraklasie) i frekwencją wynoszącą niespełna 4,5 tysiąca widzów na mecz (jedną z najniższych w ekstraklasie). To nie jest więc poważna liga. Co źle świadczy o niej, a nie o Piaście, który po prostu swoją szansę dostrzegł i ją - miejmy nadzieję - wykorzysta. Z perspektywy Gliwic nietrudno przecież rozstrzygnąć dylemat, czy lepiej być przeciętnym wśród silnych, czy najlepszym wśród słabych.
Bo to jest liga słabych. Wyrównane rozgrywki stały się jej przekleństwem, kulą u nogi, z którą nie da się ruszyć w górę. Zaklęcie „tutaj każdy może wygrać z każdym” wywołuje może emocje, ale nie duchy europejskiej piłki. Futbol demokracją ludową nie jest, a to wyrastające ponad ligę kluby ciągną innych za sobą. Najbogatsze i najlepiej zarządzane, zwłaszcza z naciskiem na to drugie (tak, to wycieczka w stronę Legii i Lecha). W naszym krajobrazie Piast nie jest bowiem romantyczną anomalią, tylko wyrzutem sumienia.