menu

Sandecja znów przegrała na własnym boisku

27 października 2012, 18:53 | Marcin Rogowski

Warta Poznań wygrała w Nowym Sączu z Sandecją 1:0. Gospodarze znów zagrali kiepskie zawody przed własną publicznością i przegrali dziewiąte spotkanie w bieżącym sezonie 1. ligi.

Tak po zwycięstwie cieszyli się zawodnicy Warty
Tak po zwycięstwie cieszyli się zawodnicy Warty
fot. Mateusz Bobola

Spotkanie dużo lepiej rozpoczęło się dla zawodników z Poznania, przez pierwsze kilka minut nie schodzili z połowy Sandecji. W tym czasie okazję do zdobycia bramki Bartczak i Magdziarz, ale ten pierwszy uderzył wysoko nad poprzeczką a zagranie kapitana Warty pewnie wyłapał Cabaj. Zawodnicy z Nowego Sącza nic nie zrobili sobie z tych ostrzeżeń i nadal grali z głowami w chmurach. Mogło się to dla nich źle skończyć, ale skuteczność, w tym meczu, nie była mocną stroną Warciarzy.

Sandecja po raz pierwszy zagroziła bramce przyjezdnych dopiero w 22. minucie za sprawą Burkhardta. Jednak strzał byłego zawodnika Arki bez problemu obronił Lis. W przeciwieństwie do biało-czarnych, gracze z Poznania wzięli sobie to ostrzeżenie do serca i natychmiast ruszyli do ataku. Dopiąć swego mogli w 29. minucie jednak Cabaj wygarnął piłkę spod nóg Bartoszaka, który po błędzie Marcina Kowalskiego stanął z nim oko w oko. Jak mawia stare przysłowie: „co się uciecze to nieodwlecze”. Tak było w przypadku bramki dla Warty, która padła w 35. minucie spotkania. Jej strzelcem został Krzysztof Bartoszak, który wykorzystał idealne dośrodkowanie Pawłowskiego i mimo asysty, aż sześciu zawodników gospodarzy pokonał Cabaja.

Ta bramka dodała gościom wiatru w żagle, dzięki czemu już chwilę później mogli prowadzić dwoma bramkami, ale po podaniu Magdziarza, Trochim źle przyjął sobie piłkę, przez co Marcin Kowalski nie miał problemu z jej odzyskaniem.

W przerwie nastąpiły dwie zmiany. Miejsce kontuzjowanego sędziego Małyszka zajął arbiter techniczny Wąsik. Natomiast jeśli chodzi o piłkarzy to na placu gra za Świątka pojawił się Szczepański. Młody pomocnik Sandecji bardzo szybko dał o sobie znać, niestety, dla niego, nie tak jakby chciał. Wszystko za sprawą strzału Mateusza Kowalskiego, który zmierzał do siatki Poznańskiej bramki, a który w ostatniej chwili zablokował Szczepański. Warta bardzo szybko otrząsnęła się z początkowego marazmu i już po chwili mogła podwyższyć prowadzenie. Jednak żaden z kolegów Kosznika nie potrafił, po jego dośrodkowaniu, wpakować piłki do pustej bramki Sandecji.

W 58. minucie na tablicy świetlej powinien widnieć remis, ale fenomenalną interwencją, po strzale Burkhardta, popisał się Lis. Po tej gra przeniosła się w środkową część boiska i tam przez dłuższy okres czasu pozostawała. W 67. minucie trener Świerad wprowadzając Sancheza w miejsce Zinyaka postawił wszytsko na jedną kartę. Na niewiele się to zdało, ponieważ Hiszpan częściej niż dobre zagrania notował te złe.

Kibice zebrani na stadionie przy ulicy Kilińskiego 47 po raz kolejny ożyli, za sprawą popularnego „Burego”, który po raz uderzył z rzutu wolnego i po raz kolejny zmusił tym Lisa do niemałego wysiłku. Od tego momentu na boisku kompletnie nic się nie działo, a jedynym godnym odnotowania wydarzeniem jest bramka zdobyta przez Wiśniewskiego. Jednak nie została ona uznana, ponieważ sędzia Wąsik dopatrzył się spalonego.

Porażka sprawiła, że biało-czarni znaleźli się niebezpiecznie blisko nad strefą spadkową i każdy kolejny stracony przez nich punkt może się okazać gwoździem do trumny o nazwie spadek. Natomiast Warta dzięki drugiemu zwycięstwu z rzędu traci tylko sześć punktów do drugiej lokaty i nadal liczy się w walce o awans.

SANDECJA NOWY SĄCZ

SANDECJA NOWY SĄCZ - serwis specjalny Ekstraklasa.net


Polecamy