menu

Sandecja wyrwała kolejne punkty

8 września 2013, 15:41 | Andrzej Matusik

Zespół z Nowego Sącza pokonał wczoraj Dolcan Ząbki 1:0. Przed tygodniem wygrał w Rybniku i także tamtej potyczce towarzyszyły dramatyczne okoliczności.

Radość po bramce Fałowskiego
Radość po bramce Fałowskiego
fot. Ewelina Żak

We wczorajszym meczu podopieczni Ryszarda Kuźmy nie musieli odrabiać dwóch bramek straty, tak jak w poprzedni weekend. Zmierzyli się jednak z bardzo wymagającym rywalem, który ma w swoich szeregach kilku świetnych piłkarzy. Najlepszymi strzelcami ligi są przecież Dariusz Zjawiński i Grzegorz Piesio. Zjawiński był obok Bartosza Wiśniewskiego najaktywniejszym wczoraj zawodnikiem gości i napsuł sporo krwi sądeckiej defensywie. Piesio wszedł na plac gry dopiero w drugiej połowie, zagrał z lekką kontuzją i potwierdził, że ma olbrzymi potencjał. Może gdyby wystąpił od pierwszych minut spotkanie potoczyłoby się inaczej.

Mecz obfitował w ostre pojedynki i mnóstwo podbramkowych sytuacji. Bardzo dużo pracy miał Marcin Cabaj, który zasłużył na najwyższe noty za kilka efektownych i efektywnych interwencji. W 57. minucie gry czerwoną kartkę otrzymał Marcin Makuch i od tego czasu przewaga gości była już zdecydowana. Czterech innych piłkarzy z Nowego Sącza zobaczyło w tym spotkaniu kartki żółte i ryzyko kończenia potyczki w dziewiątkę wisiało nad gospodarzami do ostatnich sekund.

Sandecja jednak mądrze i ofiarnie się broniła, utrzymując skromne prowadzenie. W ofensywie brylował Maciej Bębenek, który długo utrzymywał się przy piłce, wymuszał faule przeciwników i miał przecież znaczący udział w zdobytym golu. W 7. minucie gry przeprowadził akcję prawnym skrzydłem i idealnie wyłożył piłkę Fabianowi Fałowskiemu. Dla Fałowskiego to już trzeci gol w drugim kolejnym występie.

Z postawy swoich podopiecznych zadowolony był Kuźma. - Poza agresywną grą, podstawą do strzelenia bramki i uzyskania pewnej przewagi na początku była nasza kombinacyjna gra. Poza sytuacją kiedy zdobyliśmy gola, stworzyliśmy kilka okazji będących wynikiem dobrego rozegrania i krótkich szybkich podań. To miała być nasza groźna strona - podsumował szkoleniowiec gospodarzy. Przyznał jednak, że końcówka była dramatyczna. - Ciężkie chwile przeżywaliśmy w drugiej połowie... Dużo zdrowia, serca zawodnicy włożyli i dowieźliśmy to zwycięstwo – zakończył z ulgą trener.

W gorszym nastroju był po meczu trener gości – Robert Podoliński. Zwrócił uwagę na słabszą postawę zwłaszcza swoich pomocników. - Z Sandecją nie da się wygrać, kiedy trzech, czterech piłkarzy nie gra na swoim normalnym poziomie – przyznał. Zaznaczył także, że decydujące były pierwsze minuty, kiedy jego zespół stracił bramkę. - Myślę, że gdybyśmy pierwszą połowę nie rozpoczęli tak słabo, to atuty były po naszej stronie. Uważam jednak, że Sandecja stworzyła sobie kilka naprawdę dobrych sytuacji i ten wynik mógłby być otwarty.

Spotkanie dostarczyło wielu emocji i trzymało w napięciu do ostatnich sekund. Stacja telewizyjna transmitująca pierwszą ligę miała szczęście i z sobotnich potyczek wybrała właśnie to z Nowego Sącza. Niestety panowie, którzy komentowali wczorajsze starcie wielokrotnie psuli widowisko. Jeden zastanawiał się, czy po rzucie z autu był spalony. Drugi uznał, że twórca powieści fantastycznych jest poetą. Były błędy w nazwiskach i analizach decyzji sędziowskich. Pojawiła się też teoria, że jeśli wchodzi młodzieżowiec, to młodzieżowiec musi zejść. Rozumiem, że czasami zaprasza się do komentowania byłych piłkarzy czy początkujących dziennikarzy, ale powinni oni mieć wsparcie ludzi z większą wiedzą czy doświadczeniem.


Polecamy