Sandecja pokonała Rozwój. Asysta Aleksandra na zakończenie kariery
Sandecja Nowy Sącz pokonała Rozwój Katowice 1:0 na zakończenie sezonu 1 ligi. Meczem tym karierę zakończył z kolei Arkadiusz Aleksander. Na uświetnienie tej okoliczności zanotował on asystę przy zwycięskim golu Dawida Janczyka.
fot. Michał Ostalowski / Polska Press
Arkadiusza Aleksandra pożegnano w Nowym Sączu z wielką pompą. Przed meczem odebrał Tarczę Herbową "Zasłużony Dla Miasta Nowego Sącza". Wydarzeniu towarzyszyła uroczysta oprawa, a zawodnik został przywitany pięknym szpalerem. W trakcie spotkania odwdzięczył się publiczności i drużynie asystą.
Przed dzisiejszym meczem można było spokojnie zobaczyć, jak będzie wyglądało całe starcie, a to głównie z powodu sielankowej atmosfery na całym stadionie. Zarówno zawodnicy, jak i kibice czuli, że za niedługo kończy się ligowy sezon, a głównym bohaterem całego widowiska miał być kończący sportową karierę Arkadiusz Aleksander, zdobywca 63 goli w biało - czarnych pasach, oraz kawaler Tarczy Herbowej "Zasłużony Dla Nowego Sącza".
Od pierwszych minut wyraźna była przewaga zespołu gospodarzy, będącego częściej tą atakującą stroną i częściej szukającą okazji. Dzisiejszy beneficjent miał swoją okazję na gola numer 64 już w pierwszej minucie, jednak jego zamiary wyczuł jeden z defensorów. Od tego momentu mieliśmy do czynienia z serialem pod tytułem "Dośrodkowania Mateusza Bartkowa, czyli jak nie zdobyć bramki". Kolejno w minutach numer 4, 6 i 12, prawy defensor Sandecji wkręcał piłkę w pole karne, ale za każdym razem górą byli albo dobrze ustawieni obrońcy, albo Bartosz Golik. 60 sekund przed ostatnią z wcześniej wspomnianych centr po raz kolejny przed szansą stanął Aleksander, który to strzałem w długi słupek chciał zaskoczyć Golika, jednak zabrakło centymetrów by cały sądecki stadion oszalał z radości.
Po chwili dośrodkowania przeniosły się na lewą stronę, a tam ich głównym doręczycielem był Kamil Słaby, a jedno z nich, dokładnie z 21. minuty, mogło przynieść gola, jednak Wojciech Trochim nie uderzył dobrze piłki głową, stąd ta poleciała obok prawego słupka katowickiej bramki. Od tego momentu można było powiedzieć o tym, że gra była toczona w iście piknikowym, lub jak kto woli, sparingowym tempie, okazji było jak na lekarstwo, a jakichkolwiek składnych akcji trzeba było szukać ze świecą. W 31. minucie okazję po dośrodkowaniu z prawej strony od Danka zmarnował Dudzic, którego strzał zablokował Mielnik. 300 sekund później jednak, widzowie wpadli w szał radości po tym, jak Aleksander podał po ziemi piłkę w uliczkę do Janczyka, a ten po małym zwodzie i finezyjnym strzale w długi, lewy róg bramki mógł cieszyć się ze swojego drugiego gola w sezonie. Po chwili pięknym strzałem popisał się Trochim, lecz tym razem górą był Golik, a w 41. minucie swoją pierwszą klarowną sytuację mieli goście, za sprawą lekkiego uderzenia z woleja przez Kuna, pewnie złapanego przez Gliwę.
W II połowie to gracze z Katowic chcieli się troszkę lepiej pokazać, czego efektem były częstsze wizyty pod polem karnym rywali, za każdym niemal razem chwytane przez golkipera sądeckiego klubu. Na naprawdę dogodną szansę którejkolwiek z drużyn trzeba było czekać 17 minut, bowiem to właśnie wtedy po składnej akcji strzał w poprzeczkę oddał Filip Piszczek, a dobitka Aleksandra powędrowała ponad bramką. W 76. minucie rezerwowy, Michał Szeliga, miał swoją szansę na podwyższenie wyniku w polu karnym , ale tylko dzięki ofiarnej interwencji Golika udało się Katowiczanom zachować dotychczasowy rezultat.
Po 7 minutach kolejną szansę stworzył sobie Trochim, oddając uderzenie z dystansu, które tylko dzięki rykoszetowi od jednego z graczy Rozwoju skończyło się tylko na rzucie rożnym. Ostatnią wartą zauważenia akcją był strzał z półobrotu Filipa Piszczka po podaniu od Przemysława Szarka górą, które z wielkim trudem nad poprzeczkę sparował Golik, podsumowując swój bardzo dobry ligowy debiut. Tym samym ostatni, jak na tą chwilę, mecz katowickiej ekipy w 1. Lidze zakończył się minimalną porażką, mimo bardzo dobrej postawy młodych graczy, mających w przyszłym sezonie tworzyć trzon zespołu, co przyznał w pomeczowej konferencji prasowej Mirosław Smyła.
Oto najlepsze i najgorsze murawy w 1. lidze [KLASYFIKACJA]