Sandecja pewnie ograła Olimpię i jest tuż za podium
W zaległym meczu 7. kolejki 1. ligi, Sandecja Nowy Sącz pokonała przed własną publicznością Olimpię Grudziądz. Dzięki wywalczonemu kompletowi punktów, podopieczni Radosława Mroczkowskiego awansowali tuż za podium.
fot. Stanisław Śmierciak
W wyjściowym składzie ekipy Sandecji zaskoczyć mogła obecność po raz pierwszy w karierze młodego Kacpra Smolenia, który zastąpił Michała Gałeckiego. Głównym ogniwem drużyny miał być tercet Wojciech Trochim - Maciej Małkowski - Maciej Korzym. Zespół z Grudziądza zaś nie zdziwił szczególnie swoim ustawieniem, gdzie główną rolę stanowić miał Karol Angielski.
Od pierwszej minuty mieliśmy do czynienia z ostrą wymianą ciosów między obiema ekipami, a pierwszy wymierzyli goście, a to za sprawą strzału Karola Angielskiego w polu karnym, wybitego zza linii bramkowej przez Wojciecha Trochima. W tej samej akcji na boisku padli Michal Piter - Bucko, oraz jeden z graczy Olimpii. W pierwotnym zamiarze arbiter, Sebastian Jarzębak przyznał jedenastkę gościom, jednak po chwili konsultacji zmienił decyzję, przyznając rzut wolny Sandecji. Od tej chwili mieliśmy małe "Maciej Małkowski Show", który szalał, niczym rozpędzona gazela po prawym skrzydle szukając dośrodkowań albo próbując indywidualnych okazji, jednak w minutach 5., 8. i 11. zabrakło ostatniego dotknięcia piłki, lub kilku centymetrów, by oddać cenny strzał. Od tej chwili mieliśmy chwilę zastoju, Sądeczanie szukali okazji w środku pola, zaś Grudziądzanie za wszelką cenę chcieli obronić dobry wynik.
W międzyczasie doszło do festiwalu pięknych strzałów, jednak uderzenia Michala Pitera - Bucki z półobrotu i dwukrotnie Wojciecha Trochima z okolic 25. metra nie dały rozwiązania w postaci bramki. Dopiero w 38. minucie meczu kolejne kąśliwe uderzenie pomocnika Sandecji z numerem 10 spowodowało, że Jakub Wrąbel popełnił błąd, który skrzętnie wykorzystał Bartłomiej Kasprzak, dając prowadzenie strzałem z kilku metrów, a taki wynik utrzymał się do końca I połowy!
Druga część spotkania rozpoczęła się od wysokiego C, najpierw w polu karnym przez Ciechanowskiego faulowany jest Maciej Korzym, zaś "jedenastkę" na gola, podwyższającego prowadzenie zdobył Małkowski. Ten sam zawodnik pokusił się o bardzo mocny i niebezpieczny strzał z rzutu wolnego w minucie 54. Tym razem skutek nieco gorszy. 180 sekund później Matić Zitko pokazał, jak można zdobyć czerwoną kartkę po dwóch faulach na Macieju Korzymie w ciągu minuty, a po chwili swoją próbę zmarnował Trochim. Strata zawodnika jednak nie przybiła gości, wręcz przeciwnie, bowiem niewiele brakło, by Dariusz Kłus pokonał Łukasza Radlińskiego po pięknym strzale głową, a była to 61. minuta. Po pięciu minutach po raz kolejny przycisnęli Sądeczanie, czego efektem był strzał Dudzica, który zagroził bramce Wrąbla, bowiem piłka wylądowała na poprzeczce. 120 sekund później, zmiennik Bartłomieja Kasprzaka był już skuteczniejszy, bowiem finezyjnym strzałem pokonał Wrąbla.
Gra wyglądała tak, że Olimpia szukała okazji na gola honorowego, ale nadziewała się na niezwykle groźne kontrataki Sądeczan. W taki sposób działał duet Małkowski - Dudzic, który to m.in. w 75. minucie zagroził bramce, strzeżonej przez młodego Wrąbla. Gdyby nie jego interwencja, zapewne mielibyśmy już 4:0. W 80., po salwie śmiechu, wywołanej fatalną próbą zagrania taktycznego rzutu wolnego i prawdopodobnym wyluzowaniu się graczy gospodarzy, gola na 3:1 zdobył po strzale z 25 metrów Marcin Kaczmarek. Na trybunach chwilowa cisza, jak makiem zasiał. Mimo to, goście nie wykrzesali z siebie więcej do końca, a jeszcze po jednej próbie mieli w doliczonym czasie gry Maciej Korzym i Maciej Małkowski.