menu

Stadion dla Sandecji droższy. Opozycja: Po co kombinacje? Niech rząd da dotację

17 listopada 2017, 10:50 | Łukasz Winczura

Jedyna firma, gotowa budować stadion, chce za to o 10 mln zł więcej niż planowano. Skąd kasa? Miasto weźmie 50 mln zł kredytu. Sprzedaje też pakiet 20 proc. udziałów w Sądeckich Wodociągach

Marek  Sowa (z lewej) i Ryszard Nowak (z prawej) nigdy nie grali w jednej drużynie. Widać to i teraz, gdy gra toczy się o ekstra kasę
Marek Sowa (z lewej) i Ryszard Nowak (z prawej) nigdy nie grali w jednej drużynie. Widać to i teraz, gdy gra toczy się o ekstra kasę
fot. Fot. earth.google.com

Dla sądeckich kibiców awans Sandecji do ekstraklasy przypomina trochę lizanie cukierka przez szybę. Oczywiście, euforia po zakotwiczeniu do elity rodzimego futbolu jeszcze nie opadła. Ale co z tego, skoro swoich ulubieńców nie można oglądać w Nowym Sączu. Biało-czarni mecze „u siebie” rozgrywają w oddalonej o sto kilometrów Niecieczy. Powód? Brak stadionu spełniającego surowe wymogi PZPN. Władze miasta dwoją się i troją, by jak najszybciej rozwiązać ten problem i szukają za wszelką cenę pieniędzy, z których jak najszybciej udałoby się oddać do użytku arenę sportową na miarę XXI wieku. Uciekają się przy tym do coraz bardziej oryginalnych pomysłów.

Awantura o kasę

Czy dla sfinansowania tej, niewątpliwie potrzebnej, inwestycji miasto i wspólnicy sprzedają część udziałów w Sądeckich Wodociągach? Opozycja twierdzi, że tak. Chętnie wytknął to podczas posiedzenia Sejmy były marszałek województwa, a dziś poseł Nowoczesnej Marek Sowa.

- Na ostatniej sesji w Nowym Sączu przedstawiciel Polskiego Funduszu Rozwoju zadeklarował kupno ponad 20 procent Sądeckich Wodociągów za kwotę 38 milionów złotych po to, aby prezydent nieudacznik z Nowego Sącza, pisowski kandydat, wspierany przez pana prezesa, mógł za te środki zbudować stadion Sandecji. Szanowni państwo nie róbcie cyrku z PFR - grzmiał z sejmowej mównicy, dodając, żeby rząd wprost przekazał Sączowi 40 mln zł dotacji na stadion.

W telefonicznej rozmowie Marek Sowa nie ma zamiaru wycofywać się z wygłoszonej opinii.

- Toż to absurd sam w sobie. Jak można sprzedawać wodociągi?! Przecież pieniądze z Polskiego Funduszu Rozwoju są na inwestycje. Takie właśnie jak kanalizacja czy drogi. Ale, na litość boską, nie na stadion.

Ryszard Nowak nie pozostaje dłużny. - Te słowa dobitnie pokazują z kim miałem do czynienia, kiedy Marek Sowa był marszałkiem Małopolski. Teraz chyba jest jasne, co miałem na myśli mówiąc, że, jako prezydent z PiS-u, nie mogłem z jego strony liczyć na współpracę - mówi ze stoickim spokojem.

Sugeruje, że poseł Nowoczesnej nie ma pojęcia, o czym mówi.

- Pieniądze o których mówi Sowa, nie są przeznaczone na stadion. Dwa miesiące przed spotkaniem z przedstawicielami Polskiego Funduszu Rozwoju w Nowym Sączu w sprawie sprzedaży pakietu spółki Sądeckie Wodociągi Rada Miasta podjęła decyzję o 50 mln zł kredytu. Kwota 38 mln zł ze sprzedaży 20 proc. udziałów w Wodociągach będzie proporcjonalnie podzielona między wszystkich wspólników. Byłbym głupi, gdybym te środki wydał na budowę stadionu piłkarskiego, skoro mam zgodę radnych na kredyt - podkreśla prezydent.

Wszyscy się domyślają...

Poseł Andrzej Czerwiński (PO) był piłkarzem Sandecji w latach 1970-1981. Grał na pozycji stopera i pomocnika. Dziś „stopuje” zapędy prezydenta Ryszarda Nowaka.

- Byłem na tej sesji, podczas której dyskutowano przekazanie udziałów. I momentami włos mi się jeżył na głowie. Jak najbardziej popieram budowę stadionu, ale nie w ten sposób. Fundusz inwestycyjny nie jest po to, by dotować coś, co nie da chleba - mówi parlamentarzysta.

Wtóruje mu wicemarszałek Małopolski Leszek Zegzda (PO).

- Pomijając ostrość sądów Marka, jeśli to prawda, co mówi, byłby to dla mnie dziwny ruch. Nikt nie powiedział, że to będą pieniądze na stadion, a wszyscy się domyślają.

Równie mieszane uczucia ma senator PiS Stanisław Kogut, wielki fan futbolu, twórca niegdysiejszej potęgi Kolejarza Stróże.

- Fundusze inwestycyjne muszą na siebie zarabiać. Ale od razu chcę upomnieć pana Sowę, żeby nie szkalował pana Nowaka. Niech najpierw rozliczy się z afer, które były udziałem jego kolegów - mówi.

Do rządu po dotację


Wszyscy nasi rozmówcy mają identyczny pomysł na sfinansowanie budowy stadionu.

- Żeby była jasność. Sandecja zawdzięcza swój awans w dużej mierze Ryszardowi Nowakowi, który postawił klub na nogi. Niech więc zrobi drugi krok i uruchomi swoich partyjnych kolegów, by poszukali pieniędzy w Warszawie - sugeruje Marek Sowa.

- Skoro minister Wiesław Janczyk chwali się mocną pozycją u wicepremiera Morawieckiego, niech załatwi pieniądze z ministerstwa rozwoju - proponuje Andrzej Czerwiński.

- Ja bym klamkował u ministra sportu. Oferuję swoją pomoc - zaklina się Stanisław Kogut.

No to do roboty!

Ruszył przetarg na budowę stadionu. Szkopuł jednak w tym, że jedyna oferta, która wpłynęła jest o 10 mln zł wyższa, niż miasto zamierzało wydać.

Chęć do pracy zgłosiła firma

„Justmar” Marcin Turczyński z Chełma Śląskiego, która chce 60 mln zł.

Ratusz dokładnie analizuje tę ofertę.

- W każdej chwili mogę unieważnić przetarg i ogłosić kolejny. Mogę też wydłużyć termin sprawdzania oferty, by mieć pewność, czy cena jest zasadna - odpowiada prezydent.

Rozważa też, podobnie jak jest w przypadku stadionu Górnika Zabrze, zlecenie realizacji budowy trybun w kilku etapach.

W samym klubie panuje optymizm. Prezes Grzegorz Haslik ma do Nowaka zaufanie.

- Prezydent dotrzymuje słowa. Dlatego nie obawiam się problemów przy jego przebudowie, nawet jeśli może ona kosztować więcej, niż zakładano. Zawsze możemy wystąpić do PZPN o warunkową zgodę na rozgrywanie meczów na naszym boisku. Jestem dobrej myśli i wierzę w zespół Sandecji, jak i w to, że kolejny sezon rozgrywek Ekstraklasy zaczniemy od gry przy ul. Kilińskiego w Nowym Sączu, a nie w Niecieczy, jak to ma miejsce teraz.

Jak powinno wyglądać sądeckie Wembley?

Stadion, na którym rozgrywane są mecze piłkarskiej ekstraklasy musi spełniać szereg rygorystycznych norm, które narzuca regulamin Polskiego Związku Piłki Nożnej. Najważniejsze z nich dotyczą kwestii bezpieczeństwa i komfortu oglądania zawodów.

Główna murawa boiska musi być podgrzewana i oświetlana światłem o mocy co najmniej 1200 luksów. Dokładne wymiary boiska wynoszą: 105 metrów długości i 68 m szerokości. Ściśle określone są też odległości usytuowania ławek rezerwowych od głównej murawy. Ponadto klub musi posiadać co najmniej cztery boiska treningowe, w tym dwa pełnowymiarowe - jedno z naturalną, drugie ze sztuczną nawierzchnią.

W klubie musi być minimum sześć drużyn młodzieżowych:

zespół występujący w Młodej Ekstraklasie, po dwie drużyny juniorów i trampkarzy oraz co najmniej jedną grupę wiekową poniżej dziesięciu lat.

Minimalna pojemność stadionu to 4,5 tysiąca ponumerowanych miejsc siedzących. W wyjątkowych wypadkach związek godzi się na stadion trzytysięczny. Co najmniej tysiąc miejsc ma być zadaszonych. PZPN wprowadził nawet minimalną wysokość oparć na krzesełek, która ma wynosić trzydzieści centymetrów.

Stadion musi być podzielony na sektory. Co najmniej pięć procent miejsc ma być przeznaczonych dla kibiców drużyny przyjezdnej. W sektorze gości ma też być zamontowana specjalna klatka, której wysokość nie może być niższa niż 2,2 metra. Należy również przygotować sektor dla osób niepełnosprawnych. Strefa VIP na stadionie nie może być mniejsza niż dwieście pięćdziesiąt miejsc.

Regulamin PZPN bardzo rygorystycznie podchodzi do kwestii związanych z bezpieczeństwem. Określona jest na przykład dokładna liczba ratowników medycznych oraz ochroniarzy, którzy muszą być obecni podczas rozgrywanych meczów

Odrębne przepisy dotyczą kwestii prawnych i finansowych, które musi spełnić klub w ekstraklasie.

Krowoderska.pl - Krowoderska.pl - parkingi "Park and ride" - odc. 2
[wideo_iframe]http://get.x-link.pl/0283a140-030e-1859-4109-90abe84a83b5,00bf328a-8911-f20e-3b50-6482989f0f9f,embed.html[/wideo_iframe]
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Follow @gaz_krakowska