Sandecja traci prowadzenie w ostatnich minutach! Legia odrobiła straty w osłabieniu
Lotto Ekstraklasa. Sandecja Nowy Sącz zremisowała w Niecieczy z Legią 2:2! Bramki dla gospodarzy zdobyli Wojciech Trochim i Michal Piter-Bućko, natomiast dla gości - Maciej Dąbrowski oraz Jarosław Niezgoda. Legoniści kończyli mecz w osłabieniu po tym, jak czerwoną kartkę za brutalny faul obejrzał Guilherme. "Wojskowi" po świetnej serii złapali lekką zadyszkę - nie wygrali drugiego meczu z rzędu.
Na zakończenie soboty z Lotto Ekstraklasą przed historyczną szansą stanęli piłkarze warszawskiej Legii. Mieli okazję odczarować bardzo nieszczęśliwy dla siebie stadion w Niecieczy. W podtarnowskiej miejscowości Wojskowi byli już trzykrotnie, nigdy nie zdobywając nawet oczka. Za każdym razem ulegali lokalnemu Bruk-Betowi mocno zawodząc swych kibiców. Nie inaczej było w tym roku, kiedy to Słoniki zwyciężyły z ekipą ze stolicy 1-0 po golu Łukasza Piątka. W tę grudniową sobotę cel warszawian mógł być tylko jeden – przerwać fatalną passę i wreszcie zabrać do domów pełną pulę. Niepowtarzalna szansa, bowiem tym razem nie stawali do boju z niewygodnym dla siebie Bruk-Betem, a Sandecją, którą pokonali już latem. Wówczas to właśnie Legia okazała się pierwszym pogromcą beniaminka z Nowego Sącza zwyciężając przed własną publicznością 2-0.
Teraz jej szanse rysowały się jeszcze klarowniej, bowiem gospodarze nie mogli pochwalić się nadwyżką formy. Przed tygodniem uległa Arce Gdynia aż 0-5. To poskutkowało aż trzema roszadami w wyjściowej jedenastce. Od pierwszej minuty zagrali Maciej Małkowski, Filip Piszczek oraz Lukas Kubań. Z uwagi na kontuzję Tomasza Jodłowca oraz słabszą formę Radosława Cierzniaka, na zmiany w meczowej osiemnastce zdecydował się także Romeo Jozak. Na ławce zasiedli między innymi Jakub Szumski oraz Hildeberto.
Zgodnie z przewidywaniami Wojskowi od samego początku kontrolowali grę. Do przerwy mieli ponad 73% posiadania piłki. Większość z tej statystyki nabili jednak podaniami w środku pola. Samej bramce Michała Gliwy zdołali zagrozić tylko kilkukrotnie. A gdy już to robili, to ich nieliczne próby z daleka mijały światło bramki. Golkiper Sandecji w pierwszej połowie interweniować musiał tylko raz. A i to zrobił bez większego problemu, bowiem próba z prawej strony autorstwa Łukasza Brozia do groźnych nie należała. Szczęścia uderzeniami szukali również między innymi Kasper Hamalainen, Guilherme czy Michał Kucharczyk, jednak w szeregach Legii bardzo brakowało skuteczności.
Tą popisał się natomiast Wojciech Trochim. Napastnik gospodarzy na gola zamienił podanie od Filipa Piszczka, który chwilę wcześniej przejął piłkę po okrutnym błędzie Inakiego Astiza. W defensywie nie popisali się także Łukasz Broź i Arkadiusz Malarz, a w rezultacie Sandecja niespodziewanie prowadziła z warszawianami 1-0. Nie można powiedzieć, że byłoby to wysoce niezasłużone. Bo choć goście mocno przeważali w statystykach posiadania piłki, to jeśli chodzi o liczbę prób czy celnych uderzeń, to liczby prezentowały się bardzo wyrównanie.
Z takiego obrotu sytuacji zadowolonym nie mógł być Romeo Jozak. Z szatni nie wyszedł już Michał Kucharczyk, a w jego miejsce na boisku pojawił się Cristian Pasquato. Na piewsze efekty nie trzeba było długo czekać. Warszawianie mocno weszli w tę część gry, od razu ruszając do ofensywy. I tak jak w pierwszej części gry proste błędy nie pozwalały im na wykreowanie optymalnej sytuacji, tak po godzinie gry wyrównującą bramkę dla Wojskowych zdobył Maciej Dąbrowski. To pierwszy gol stopera w aktualnym sezonie, a na listę strzelców wpisał się uderzeniem głową po podaniu od Thibaulta Moulina. Radość kibiców gości nie mogła jednak trwać długo. Niecały kwadrans później drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Guilherme. Ostatnie piętnaście minut aktualny mistrz Polski musiał więc grać w dziesiątkę.
Bardzo spóźniony Guilherme, kartka jak najbardziej zasłużona #SANLEG pic.twitter.com/aqgfOeZyQv— Maciej Sypuła (@MaciejSypula) 2 grudnia 2017
To był sygnał dla nowosądeczan, którzy znacznie pewniej poczuli się na boisku. Trzy szybkie roszady dokonane przez Radosława Mroczkowskiego również przyniosły efekty. Gospodarze odważniej zaczęli wychodzić z własnej połowy, a w końcówce ponownie zdołali wyjść na prowadzenie. Tym razem Arkadiusza Malarza pokonał grający w linii defensywy Michal Piter-Bućko. Słowak wykorzystał spore zamieszanie i kłopoty obrony Wojskowych, by z najbliższej odległości wpakować piłkę do siatki.
Już mogło się wydawać, że Wojskowi nie zdołają wyrównać i w konsekwencji ponownie nie zdołają wywieźć z Niecieczy nawet punktu. Zaangażowanie oraz walka podopiecznych Romeo Jozaka przyniosła jednak efekt w doliczonym czasie gry. Remis ekipie ze stolicy zapewnił jej najlepszy strzelec Jarosław Niezgoda. Napastnik pokonał Michała Gliwę głową po podaniu Cristiana Pasquato. Remis z czternastą drużyną tabeli nie jest może dla Legii największym osiągnięciem, lecz przebieg spotkania sprawił, że podopieczni Romeo Jozaka nie opuszczali murawy w melancholijnych nastrojach.
Trochim prosi się o zakaz wyjazdowy pic.twitter.com/zswu70GlkE— MaciejKmita (@kmita_maciej) 2 grudnia 2017
Piłkarz meczu: Wojciech Trochim
Atrakcyjność meczu: 6/10
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy