menu

Sandecja imponuje formą i skutecznością

14 marca 2017, 12:35 | Remigiusz Szurek

I liga piłkarska. Zespół Sandecji Nowy Sącz wyśmienicie rozpoczął rundę wiosenną na zapleczu ekstraklasy.

Piłkarze Sandecji mieli w sobotę wiele powodów do radości
Piłkarze Sandecji mieli w sobotę wiele powodów do radości
fot. Fot. Adrian Maraś

Podopieczni trenera Radosława Mroczkowskiego w dwóch spotkaniach, rozgrywanych na własnym stadionie, rozgromili kolejno Pogoń Siedlce 4:0 oraz Zagłębie Sosnowiec 5:0.

Co równie ważne „biało-czarni” mierzyli się z zespołami, które zajmowały w lidze czołowe lokaty: Pogoń przed grą z sądeczanami była piąta, a sosnowiczanie plasowali się na trzecim miejscu. W konfrontacji z Zagłębiem, została zdjęta sądecka niemoc z tym rywalem. Odkąd oba kluby występują na zapleczu ekstraklasy, biorąc pod uwagę mecze w lidze, łącznie mierzyły się ze sobą czterokrotnie. W ubiegłym sezonie klub z województwa śląskiego najpierw zremisował z Sandecją 3:3, by następnie pokonać ją 2:0. W sierpniu 2016 roku też było 2:0, ale teraz klub z Nowego Sącza zdołał zrewanżować się z nawiązką.

- Fajnie, że udało nam się dobrze zagrać i udanie rozpocząć wiosnę - przyznaje Grzegorz Baran. Na pytanie pół żartem pół serio, czy w kolejnym meczu, biorąc pod uwagę fakt, że drużyna wygrała już czterema i pięcioma golami, teraz wygra sześcioma, szczerze się uśmiecha. - Wspaniale, gdyby udało się zwyciężyć jedną bramką. To, że w poprzednich meczach tyle razy pokonywaliśmy bramkarzy przeciwnika jest oczywiście miłym akcentem, ale nie otrzymuje się przez to większej liczby punktów. Do naszej aktualnej dyspozycji i sytuacji, podchodzimy z chłodną głową. Nie bujamy w obłokach, to nic nam nie da. Za nami dopiero dwa spotkania tej rundy, przed nami piętnaście. Wiele może się jeszcze wydarzyć - przypomina 34-letni pomocnik. - W piątek czeka nas ciężki mecz w Zabrzu (z tamtejszym Górnikiem o godz. 19). Nastroje w zespole są bardzo dobre. Najlepszą atmosferę robią wyniki i oby tak było w dalszym ciągu, ale wiemy, że nikt się przed nami nie położy - podsumowuje.

W sobotę, zawodnikiem nieco bardziej zmartwionym od kolegów, mógł być Bartłomiej Dudzic. Pomocnik w 80 min nie wykorzystał bowiem rzutu karnego.

- Byłem bardzo zdenerwowany po tej próbie - przyznaje piłkarz. - Przeżywałem to. Na szczęście ten rzut karny nie wyrządził żadnych poważniejszych szkód. Nie poddaję się. Jeśli w najbliższej kolejce trzeba będzie strzelać, nie odmówię, ale przede mną w kolejce są jeszcze Maciek Małkowski i Wojtek Trochim - zdradza. O rezultacie z Zagłębiem mówi, że był zaskakujący. - Nikt się tego nie spodziewał. Wiedzieliśmy, że czeka nas ciężka przeprawa z rywalem, który walczy o awans i nam nie leży. Nasza postawa spowodowała jednak, że Zagłębie nie mogło nic wskórać. Fizycznie i mentalnie pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony - dodaje. W kwestii walki o elitę, Dudzic nie chce jak na razie deklarować nic konkretnego. Podobnie jak koledzy nie chce zapeszać. - Chcemy namieszać w tej lidze. Mamy doświadczonych graczy, którzy występowali w najwyższej klasie rozgrywkowej. Mimo to warto pamiętać, że to dopiero początek walki. Im dalej w sezon, tym tabela mocniej będzie się spłaszczać. Założyliśmy sobie, że będziemy się koncentrować na każdym najbliższym spotkaniu. Ta liga jest bowiem nieobliczalna, wiele rzeczy już widziałem, z pewnością nie ma co wybiegać w przyszłość - kończy.

Follow @sportmalopolska

Sportowy24.pl w Małopolsce


Polecamy