Rywal ich nie zaskoczył. Mają pretensje do siebie
I liga piłkarska. Piłkarze Sandecji Nowy Sącz nie będą miło wspominać wyjazdu do Zabrza na mecz z tamtejszym Górnikiem.
fot. Fot. Adrian maraś
Podopieczni trenera Radosława Mroczkowskiego nie dość, że przegrali to spotkanie 0:2, kończąc swoją piękną serię sześciu kolejnych gier bez porażki, trwającą od 21 października, to w dodatku absolutnie nie potrafili się przeciwstawić gospodarzom i nie stworzyli sobie żadnej konkretnej okazji do zdobycia gola.
Być może wpływ na taki stan rzeczy miała absencja czołowego piłkarza nowosądeckiego pierwszoligowca Macieja Małkowskiego, który, choć na kilkanaście godzin przed meczem był zdrowy, ostatecznie nie pojechał na Śląsk z powodu urazu mięśnia, jakiego nabawił się w trakcie treningu. Właściwie od samego początku tego starcia przy ul. Roosevelta dominowała jedna ekipa: gospodarze.
- Brakowało Maćka, co było w piątek bardzo widoczne - potwierdza Dawid Szufryn. - We wcześniejszych meczach zwykle dawał drużynie taki impuls do ataku, pressingu i agresji. Teraz tego zabrakło. Można powiedzieć, że Górnik zwyciężył naszą bronią z wcześniejszych spotkań, będąc po prostu zespołem bardziej zdeterminowanym - dodaje kapitan.
Defensywa nowosądeczan, od pięciu spotkań grająca na zero z tyłu, jedna z dwóch najlepszych w całej Nice I Lidze (obok Miedzi Legnica), tym razem dała się oszukać aż dwukrotnie. Autorem bramek dla Górnika był 22-letni Łukasz Wolsztyński. Młody pomocnik tej wiosny imponuje skutecznością: w trzech kolejnych spotkaniach wpisywał się na listę strzelców. - Łukasz (Wolsztyński - przyp.) niczego szczególnego nie pokazał, po prostu szukała go piłka, był w dobrym miejscu i z tego korzystał - nie ukrywa Szufryn. - Również sam Górnik nas nie zaskoczył. Wiedzieliśmy, jak grają rywale, więc pretensje mamy głównie do siebie, zagraliśmy słabe spotkanie, mieliśmy zbyt wiele słabych ogniw. Denerwuje mnie ta sytuacja, i to bardzo... Przeciwnik nie grał wielkiego meczu, ale zdobył gola, od razu po pierwszym celnym strzale. Nie był od nas lepszy, ale wygrał. Teraz musimy jak najszybciej poprawić nastroje sobie i swoim kibicom, szkoda tylko, że musimy czekać na to cały tydzień (w sobotę Sandecja podejmuje MKS Kluczbork - przyp.) - podsumowuje obrońca sądeckiego zespołu.
W podobnym tonie wypowiada się Lukas Kuban.
- Patrzymy do przodu. Jedziemy dalej. Górnik nie był łatwym rywalem, dla nas był to jednak taki wypadek przy pracy. Nie byliśmy sobą, ale chcemy zamknąć ten temat i od poniedziałku szykujemy się na Kluczbork - mówi Czech.
- Musimy lepiej wchodzić w mecze, zwłaszcza te wyjazdowe, bo tym razem zabrakło nam koncentracji - zauważa Mateusz Wdowiak. - W dodatku gospodarzom pomogła bramka zdobyta na początku spotkania. To trafienie właściwie ustawiło cały mecz. Próbowaliśmy coś szarpać, ale nie wszystko układało się tak, jak byśmy tego chcieli. Musimy wyciągnąć wnioski z tej porażki i w kolejnym spotkaniu, mam nadzieję, że z Maćkiem Małkowskim w składzie, zaprezentować się o wiele lepiej - dodaje napastnik.