Nie chce być gwiazdą
I liga piłkarska. Maciej Małkowski ustrzelił ostatnio drugiego hat-tricka w swojej karierze.
fot.
W sobotniej potyczce z Pogonią Siedlce (4:0) Sandecja miała na boisku dwóch bohaterów: pierwszym był pomocnik Maciej Małkowski, który ustrzelił hat-tricka, zaś drugim napastnik Mateusz Wdowiak, który zanotował trzy asysty.
Największe wrażenie zrobiły trzy bramki 31-latka. - Maciek zasłużył na wielkie brawa. Był niemalże wszędzie. Cały czas straszył rywali - ocenia kapitan zespołu Dawid Szufryn.
Dla urodzonego w Jastrzębiu-Zdroju piłkarza ważniejsze od bramek jest jednak zwycięstwo zespołu. - Moje trafienia były tylko dodatkiem do bardzo dobrej gry całej drużyny. Najważniejsze, że wygraliśmy pierwszy mecz rundy wiosennej, udanie wznawiając rozgrywki - skomentował Małkowski.
Wychowanek Szkółki Piłkarskiej MOSiR Jastrzębie podkreśla, że bardzo dobrze czuje się w Nowym Sączu. Widać to po jego statystykach. W pierwszym sezonie w barwach nowosądeckiego pierwszoligowca wystąpił w trzydziestu meczach, w których zdobył sześć bramek. Do tego dołożył jeszcze dwa spotkania w krajowym pucharze. Zaraz po Arkadiuszu Aleksandrze (piętnaście trafień) był najskuteczniejszym strzelcem zespołu. 26 marca 2016 roku przeciwko Zawiszy Bydgoszcz (4:0) ustrzelił swojego pierwszego hat-tricka w seniorskiej karierze. - Gdyby nie koledzy z zespołu, tych bramek by nie było - skwitował skromnie w swoim stylu.
Małkowski pojawił się w Nowym Sączu po zakończeniu sezonu 2014/2015. Wraz z GKS-em Bełchatów zajął w ekstraklasie ostatnie miejsce i musiał szukać nowego klubu. „Brunatni” nie mogli sobie bowiem pozwolić na to, by w pierwszej lidze płacić piłkarzom tak, jak dotychczas. Wówczas w bełchatowskim klubie rozegrał wiosną piętnaście spotkań (trzynaście w pierwszym składzie), zdobył gola i ujrzał cztery żółte kartki. Jesień pomocnik spędził natomiast w rezerwach Górnika Zabrze. W trzeciej lidze imponował formą. Zdobył aż siedem bramek i był podstawowym graczem drużyny. Głównym powodem odsunięcia Małkowskiego od pierwszego zespołu Górnika miał być fakt, że piłkarz nie pasował do koncepcji trenera. - Mam trochę żalu do tego klubu. Zalegali mi z kilkumiesięcznymi wypłatami, to nie była komfortowa sytuacja. Kontrakt został rozwiązany z winy zabrzan, na półtora roku przed jego wygaśnięciem - mówi sam zainteresowany.
Gdy wydawało się, że może być już tylko gorzej, po dwukrotnego reprezentanta kraju zgłosiła się Sandecja, która bardzo chciała wzmocnić ofensywę.
Jak widać z perspektywy czasu, ten ruch okazał się strzałem w dziesiątkę. Pytany o to, czy myśli o ekstraklasie, ma gotową odpowiedź.
- Dobrze mi tutaj. Poza tym mam już swoje lata, a przedstawiciele ekstraklasy, jeśli już szukają piłkarzy w tej lidze, to raczej młodszych ode mnie. Nie mam jednak nic przeciwko temu, by do elity awansować z moim obecnym klubem - podsumowuje z uśmiechem.