menu

Mateusz Wdowiak w Sandecji chce się rozwinąć

19 stycznia 2017, 12:45 | Remigiusz Szurek

Rozmowa z Mateuszem Wdowiakiem, nowym piłkarzem I-ligowej Sandecji Nowy Sącz, do której przeniósł się z Cracovii.


fot. Facebook/Sandecja

- Jest Pan zadowolony z przejścia do Sandecji?
- Uważam, że to dobry krok, ale więcej okaże się pewnie w niedalekiej przyszłości.

- Z pewnością w Nowym Sączu jest nieco mniejszy stadion niż przy Kałuży.
- To prawda, ale słyszałem za to od kolegów, że frekwencja w trakcie zawodów jest bardzo wysoka, a i doping często bywa głośny. To ważne dla piłkarza, by mieć wsparcie trybun.

- Co jeszcze Pan wie o swoim nowym klubie?
- Tyle, że ma dwa mecze zaległe z rundy jesiennej i jeśli dobrze się w nich spisze, to może włączyć się do walki o awans do ekstraklasy.

- Jak przywitali Pana nowi koledzy, w tym stary znajomy z „Pasów” Bartłomiej Dudzic?
- Bardzo pozytywnie. Z początku nie czułem się zbyt pewnie, ale mogłem liczyć na ich pomoc, wsparcie. Z Bartkiem pogadaliśmy sobie nieco dłużej, powspominaliśmy naszą wspólną grę w Cracovii. A było o czym rozmawiać.

- Jest Pan młodzieżowcem (urodzony po 1 stycznia 1996 roku - przyp). Liczy Pan, że dzięki temu będzie otrzymywał więcej szans gry?
- Na pewno jest to jakiś handicap. Przede wszystkim chcę jednak przekonać do siebie trenera swoją dobrą grą. Przepisy oczywiście mogą mi pomóc, ale miejsce w składzie chcę wywalczyć dobrą postawą na treningach. Nikt niczego nie da mi przecież za darmo.

- Nie boi się Pan konkurencji w ataku? Maciej Korzym i Filip Piszczek również ostrzą sobie zęby na grę. Pan jest młodszy.
- Zgadza się, ale rywalizacja jest w każdym klubie i jest wskazana. Będę musiał zasłużyć sobie na miejsce w jedenastce.

- Trener Sandecji Radosław Mroczkowski przyznał ostatnio, że ten krok, czyli przejście do pierwszej ligi, to może być dla Pana przełomowy moment w karierze.
- Analizowałem moją sytuację w Cracovii, gdzie wchodziłem tylko na końcówki spotkań. Wydaje mi się, że w wieku, w którym jestem, powinienem więcej grać, dlatego chciałem pójść na wypożyczenie. Chcę dobrze przepracować te pół roku, po prostu zanotować więcej spotkań niż miało to miejsce w Krakowie (jesienią łącznie 333 minuty w lidze - przyp.), a to bardzo ważne dla młodego zawodnika.

- W ekstraklasie zadebiutował Pan jako 18-latek. Miał Pan pójść drogą Bartosza Kapustki, przynajmniej zdaniem obserwatorów sportowych. Potoczyło się to jednak nieco inaczej.
- Każdy ma swoją drogę, którą podąża. To prawda, że u Bartosza to wszystko potoczyło się dynamicznie, wszedł na wyższy pułap, ale mało kto tak szybko eksploduje z formą i pokazuje swój talent. To nie jest wcale takie łatwe zadanie. Co do mnie, to liczę, że swoją pozycję w polskiej lidze będę budował małymi krokami. Chcę nabierać doświadczenia, ogrywać się na tle innych, a w pierwszej lidze będę miał taką możliwość. Mam nadzieję, że większą niż w ekstraklasie.

- Decyzję o wypożyczeniu do Sandecji podjął Pan wspólnie z trenerem Jackiem Zielińskim. Co powiedział Panu trener?
- Wraz z początkiem okresu przygotowawczego odbyliśmy poważniejszą rozmowę z trenerem. Powiedziałem mu wówczas o zainteresowaniu moją osobą Sandecji Nowy Sącz. Stwierdził otwarcie, że ogram się i będzie to dobre rozwiązanie dla obydwu stron: zarówno dla mnie, jak i dla Cracovii. Mam wrócić silniejszy. Nie mogę sobie pozwolić na stratę kolejnej rundy. To dobrze, że obydwaj mieliśmy podobne zdanie w tej kwestii.

Rozmawiał Remigiusz Szurek

Follow @sportmalopolska

Sportowy24.pl w Małopolsce


Polecamy