Lukas Kuban, czeski piłkarz Sandecji: Polskie piwo to dramat!
29-letni obrońca Sandecji Nowy Sącz Lukas Kuban cieszy się z gry w Polsce. Wcześniej w naszym kraju przywdziewał koszulkę GKS-u Bełchatów.
fot.
Pod koniec lipca do zespołu Sandecji dołączył Lukas Kuban. 29-letni Czech zadebiutował w biało-czarnych barwach w meczu 1/16 finału Pucharu Polski przeciwko Śląskowi Wrocław (1:2). Od tamtej pory zanotował dziewięć spotkań w lidze, z miejsca stając się podstawowym zawodnikiem drużyny dowodzonej przez trenera Radosława Mroczkowskiego.
- Znałem język polski z gry w Bełchatowie, więc moja aklimatyzacja przebiegła całkiem szybko. Na pewno trudniej byłoby bez tego - przyznaje piłkarz. - Wasz język nie był dla mnie zbyt trudny, ale wiem, że nigdy nie będę idealnie się nim posługiwał. Zawsze zostanie ten mój akcent. Nauka mówienia po polsku trwała w moim przypadku jakiś miesiąc, już po tym czasie, słuchając chłopaków w szatni, byłem w stanie coś powiedzieć, a jeszcze więcej rozumiałem - uśmiecha się Lukas. - Moim pierwszym słowem po polsku było przekleństwo...
Także Nowy Sącz przypadł mu do gustu.
- Mieszkam wraz z moją dziewczyną Mariną i półtoramiesięcznym dzieckiem na rodzinnym osiedlu blisko marketu Tesco. Mam zatem pod ręką wszystko, co potrzebne do życia. Znaleźliśmy świetne i wygodne lokum, jest gdzie wyjść. Jestem wdzięczny klubowi, ponieważ wszystko nam bardzo ułatwił - przyznaje.
Jak zdradza Kuban, w Polsce podoba mu się wszechobecny… spokój.
- Łatwiej u was dogadać się z ludźmi. Są otwarci, spokojni. Mimo to uważam, że Polska i Czechy to kraje bardzo do siebie podobne. Polacy, których znam, tak jak Czesi, nie są zawistni. Nawet gdybym miał miliony na koncie, to nie byliby o to zazdrośni - twierdzi zawodnik zza naszej południowej granicy.
Przyznaje, że z polskich dań miał okazję skosztować pierogów z mięsem.
- Są naprawdę bardzo smaczne. Podobnie jak w Czechach, u was na każdym rogu można spróbować takiej domowej kuchni. To zdecydowanie mi odpowiada. Gdy jednak wracam do Czech, zajadam się naszą Svićkovą (warzywno-wołowy sos z knedlikiem - przyp. red.) - zdradza.
- Do restauracji mimo to zbyt często nie chadzam, moja dziewczyna gotuje przecież naprawdę pyszne dania - przypomina sobie.
Proszony o porównanie czeskich i polskich piw, nie waha się ani chwili.
- Wasze piwo to dramat! Nie boję się komuś narazić. Taka jest niestety prawda. Nasze jest dużo smaczniejsze, ale trzeba wierzyć, że i w Polsce będzie kiedyś lepiej pod tym względem - komentuje zawodnik sądeczan z nadzieją w głosie.
Lukas przyznaje, że cały czas odkrywa miasto.
- Zaliczyłem już sądecki rynek, jest bardzo ładny. Zrobiliśmy też z Mariną porządne zakupy w jednej z galerii handlowych - chwali się.
O zespole, w którym przyszło mu występować, ma jak najlepsze zdanie.
- Może na awans do ekstraklasy jest jeszcze trochę za wcześnie, ale dobrze byłoby, gdybyśmy po rundzie jesiennej byli w górnej połowie tabeli. Stać nas na to, jak najbardziej. Mamy mocny skład, jest wielu doświadczonych graczy, plus zdolni młodzieżowcy. Fajnie to wszystko wygląda. Bez cienia przesady, biorąc pod uwagę miejsca, w których grałem wcześniej, Sandecja ma naprawdę mocną drużynę - kwituje zawodnik.
Sportowy24.pl w Małopolsce