Jak Sandecja przygotowywała się na Ekstraklasę?
Rok temu nikt nie powiedziałby, że to właśnie Sandecja zagra w sezonie 2017/2018 w Ekstraklasie. Ba, niewiele wskazywało na to również i zimą. Radość z awansu w Nowym Sączu ogromna, teraz trzeba się jednak już wziąć do ciężkiej pracy. W klubie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Patrząc na okres przygotowawczy można śmiało powiedzieć, że do najtrudniejszego sezonu w historii wszyscy podchodzą bardzo poważnie.
fot. Adrian Maras
Sandecja to zespół, który już wiosną sprawił sporą niespodziankę. Z drużyny, który od jakiegoś czasu stanowiła jedynie tło w pierwszoligowych rozgrywkach, teraz za sprawą świetnej postawy na boisku znalazła się na ustach całej piłkarskiej Polski. Nic dziwnego, za podopiecznymi Radosława Mroczkowskiego wspaniała wiosna. Swoją grą po prostu zasłużyli, żeby znaleźć się w najlepszej polskiej klasie rozgrywkowej. Radość jednak dawno za nimi, teraz czas się wziąć do pracy. Włodarze Sandecji doskonale zdają sobie sprawę z powagi sytuacji, co udowodnili po raz pierwszy w historii klubu organizując dla swoich piłkarzy wyjazdowy obóz przygotowawczy. I tak nowosądeczanie spędzili ponad tydzień czasu w Gniewinie, gdzie poza ciężkimi treningami, mieli okazję sprawdzić się w kilku sparingowych spotkaniach z pracującymi tam nad formą rywalami. I trzeba przyznać podopieczni Radosława Mroczkowskiego wyglądali w nich naprawdę dobrze. Zwycięstwo z Arką Gdynia, minimalna porażka z Lechią Gdańsk – to wszystko pozwala optymistycznie patrzeć w przyszłość.
W jeszcze lepsze nastroje kibiców beniaminka mogło wprawić to, co stało się już po powrocie nowosądeczan do domów. Efektowna prezentacja piłkarzy, którzy w barwach Sandecji mają ruszyć na podbój Ekstraklasy była tylko kolejnym pretekstem do świętowania awansu. Zawodnicy nie mieli jednak czasu na zabawę – już kilka dni później rozgrywali ostatni w tym sezonie przygotowawczym sparing, generalny sprawdzian przed nadchodzącymi rozgrywkami. I zdali go z wyróżnieniem na własnym obiekcie pokonując Partizan Bardejov. Na listę strzelców wpisali się nie tylko zawodnicy przebywający w Nowym Sączu od lat – Maciej Korzym oraz Wojciech Trochim, ale także ci sprowadzeni latem Aleksandar Kolev oraz nieoficjalnie debiutujący Plamen Krachunov.
Tak naprawdę przed pierwszym gwizdkiem meczu z Lechem, bardzo ciężko powiedzieć jaką drużyną jest Sandecja i o co będzie ona walczyć w najbliższym sezonie. Eksperci wskazują, że może być to utrzymanie, lecz polskie rozgrywki potrafią być nieprzewidywalne, a postawa nowosądeczan okryta jest sporą tajemnicą. Ekstraklasa – cokolwiek by o niej nie mówić – stanowi nieco wyższy poziom niż 1. liga, w której występowali do tej pory. Dla większości z podopiecznych Radosława Mroczkowskiego gra na tym poziomie rozgrywek nie będzie jednak nowością. W jej szeregach bardzo doświadczeni zawodnicy – między innymi Grzegorz Baran, Maciej Korzym, Wojciech Trochim, Tomasz Brzyski oraz Mateusz Cetnarski. To oni będą stanowić podporę tego zespołu i pomogą wprowadzić debiutujących młodych zawodników, którzy jak dotąd Ekstraklasę oglądali jedynie z daleka. Można powiedzieć, że Sandecja będzie stanowiła więc poniekąd szaloną fuzję młodości z doświadczeniem. Jak zagra to w praktyce?
Początek z pewnością nie będzie łatwy. Nowosądeczanie rozpoczynają swe ligowe boje od bardzo ciężkich spotkań. W pierwszych trzech meczach zmierzą się kolejno z trzecim zespołem ubiegłego sezonu, zdobywcą Superpucharu oraz mistrzem Polski. Trzy bądź co bądź duże firmy, które potrafią zwyciężać. Jest więc czego się bać. Te starcia sporo powiedzą na temat obecnej formy Sandecji. Z pewnością jednak nie wszystko, bowiem historia nie raz pokazała, że początek sezonu nie świadczy jeszcze o tym jak dane rozgrywki się zakończą. Na niekorzyść beniaminka zadziałać może fakt, że na razie swoje domowe spotkania rozgrywać będą na stadionie Bruk-Bet Termaliki. Z powodu remontu własnego obiektu, ich kibice na ligowe boje muszą jeździć do oddalonej o około 80 kilometrów Niecieczy. Nie powinno to nikogo jednak zniechęcić. Fani na ten historyczny awans czekali od dawna i teraz zrobią wiele, by wesprzeć swoich podopiecznych w tych ciężkich miesiącach. Drużynie w najbliższych miesiącach pomóc nie będzie mógł Maciej Małkowski. Uraz uniemożliwił mu powrót do treningów. To największa obok Kamila Słabego, który zagra w Bruk-Becie, strata w zespole Sandecji.
Letnie transfery wyglądają dobrze i wydają się być przemyślanymi. Do debiutującego w Ekstraklasie klubu sprowadzono kilku doświadczonych i uznanych już na tym poziomie piłkarzy. Obiecująco wyglądają transfery Mateusza Cetnarskiego, Patrika Mraza oraz Tomasza Brzyskiego, fajnie zapowiada sięperspektywa odbudowania się tutaj także wypożyczonego z Jagiellonii Białystok Jonatana Strausa. W sparingowych spotkaniach efektownie i co ważniejsze efektywnie prezentował się ściągnięty z mieleckiej StaliAleksandar Kolev. Nieco większą tajemnicę stanowi natomiast sprowadzony z greckiego Ethnikos Achnas bułgarski obrońca Plamen Krachunov.
Jak nowosądeczanie poradzą sobie w swym historycznym, bo pierwszym sezonie na arenach Lotto Ekstraklasy? Na to pytanie odpowiedzą kolejne miesiące. Premierowe przetarcie już w niedzielę. Punktualnie o 18.00 rozbrzmi premierowy gwizdek na Inea Stadionie, gdzie Sandecja zmierzy się z poznańskim Lechem.
Dotychczas przybyli:
Aleksandar Kolev (napastnik, 1992) <- Stal Mielec
Jonatan Straus (obrońca, 1994) <- Jagiellonia Białystok
Mateusz Cetnarski (pomocnik, 1988) <- Cracovia
Tomasz Brzyski (obrońca, 1982) <- Cracovia
Plamen Krachunov (obrońca, ) <- Ethnikos Achnas
Patrik Mraz (obrońca, 1987) <- Piast Gliwice
Bartosz Gęsior (pomocnik, 1999) <- Ruch II Chorzów