Grzegorz Baran (Sandecja Nowy Sącz): Wielu mnie już skreśliło
Rozmowa. Pomocnik Sandecji Nowy Sącz GRZEGORZ BARAN liczy na dobry start drużyny w ekstraklasie. Mimo 34 lat wierzy, że znowu jej pomoże. Dla niego liczy się bowiem jakość gry.
fot. Adrian Maraś
- W niedzielę o godzinie 18 zmierzycie się w Poznaniu z Lechem. Czy czujecie już presję przed tym spotkaniem?
- Mamy dużą ochotę, by wystartować. Jesteśmy beniaminkiem, jedziemy na stadion kandydata do tytułu mistrza Polski. Chcemy pokazać się z dobrej strony, rozegrać fajne zawody.
- Nie dość, że zagracie z trzecią siłą ekstraklasy, to jeszcze dla Sandecji będzie to pierwszy mecz w historii, który zanotuje na poziomie ekstraklasy. W niedzielę na trwałe zapiszecie się na karcie sądeckiej piłki nożnej.
- Zgadza się, ale nie myślimy o tym. To fajna sprawa dla wszystkich w klubie. Gdy nadejdzie godzina meczu, będziemy skoncentrowani już tylko na rywalu.
- Co wiecie o poznaniakach? Podopieczni trenera Nenada Bjelicy w tym sezonie mają już za sobą dwa mecze o stawkę, w Lidze Europy. W dodatku obydwa zwycięskie. Sandecja dopiero rozpocznie sezon.
- Lech zaczął grać, więc będziemy mogli go rozpracowywać. Wcześniej skupialiśmy się na sobie. Liczymy na mądrość naszego trenera. Lech jest innym zespołem niż w ostatnim sezonie. Sztab dobrze rozpracuje przeciwnika.
- Wasz nowy nabytek, obrońca Jonatan Straus z Jagiellonii Białystok, stwierdził ostatnio, że Sandecja może być „czarnym koniem” ekstraklasy. Zgodzi się Pan z nim?
- Do takich spraw podchodzę ostrożnie. Fajnie, że „Janek” tak mówi, ale dla mnie liczy się każdy najbliższy mecz. Z wyników będziemy rozliczani po sezonie. Gramy o utrzymanie, a co ugramy ponad stan, będzie dodatkiem. Nie wybiegamy za daleko w przyszłość.
- Bruk-Bet Termalica Nieciecza i Podbeskidzie Bielsko-Biała w pierwszych sezonach po awansie zajmowały odpowiednio trzynastą i dwunastą lokatę. Czy Sandecja jest w stanie przebić te osiągnięcia?
- Daj Boże, by się to udało. Nie wiemy, na co nas stać. Cieszymy się z awansu, ale radość z niego powoli opada. To historyczny moment, że klub z tak małym budżetem wywalczył awans do elity. Mogę obiecać, że będziemy dawać z siebie wszystko.
- Świetnie prezentowaliście się w trakcie letnich sparingów. Sam fakt pokonania Cracovii 1:0, Arki Gdynia 2:0 czy remis z APOEL-em Nikozja 3:3 musi budzić respekt. Z Lechią Gdańsk przegraliście nieznacznie, bo 2:3, zaś w sobotę rozbiliście drugoligowca ze Słowacji, Partizana Bardejów 4:0. Jest chemia w zespole?
- Sparingi to sparingi. Do ich wyników trzeba podchodzić ostrożnie. Gdy występowałem w GKS Bełchatów, też wszystko wygrywaliśmy w meczach kontrolnych, a w lidze było odwrotnie. Dobrze, że teraz był remis i porażka, więc nie zachłysnęliśmy się super wynikami. Liga nas zweryfikuje.
- Drużyna została wzmocniona kilkoma zawodnikami: trzema obrońcami, pomocnikiem i napastnikiem. Pytam Pana, jako doświadczonego piłkarza, czy te ruchy kadrowe wystarczą do tego, by udanie rywalizować w elicie?
- Nie będziemy ubolewać. Mamy ciekawą drużynę. Jedno, dwa nazwiska by się jednak jeszcze przydały (Sandecja jest zainteresowana m.in. obrońcą Patrikiem Mrazem - przyp.), by zwiększyć rywalizację w składzie. Trener Mroczkowski wie, czego chce. Moim zdaniem rywalizacja nikomu nie szkodzi.
- Ma Pan 34 lata na karku i wraca do elity po dwóch sezonach nieobecności. Jakie to uczucie?
- Bardzo przyjemne. Myślę, że uda się wrócić, choć skład nie został jeszcze podany. (śmiech) Podczas mojej przygody z piłką najczęściej funkcjonowałem na poziomie ekstraklasy. Dobrze się czuję. Mam nadzieję, że pokażę, iż pasuję do elity, choć wielu ludzi już mnie skreśliło.
- Po transferze Tomasza Brzyskiego, starszego od Pana, już nie będzie Pan najbardziej wiekowym graczem w kadrze San- decji. Kamień spadł z serca?
- Nie lubię nikomu zaglądać w metrykę. Ważne, by dawać zespołowi jakość.
#TOPSportowy24;nf - SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU
[wideo_iframe]//get.x-link.pl/3e76b943-cc19-6bab-58a4-4909d12a7c2b,02f8d3d8-7743-d6cc-3121-0bf22c544396,embed.html[/wideo_iframe]