menu

Fortuna 1 Liga. Sandecja zmarnowała szansę. "Górale" wciąż bez zwycięstwa

23 września 2018, 14:26 | DW, Kaja Krasnodębska

Niżej notowane Podbeskidzie okazało się lepsze od spadkowicza z Ekstraklasy, ale ostatecznie straciło gola w końcówce spotkania, które zakończyło się remisem. Sandecja miała szansę wskoczyć na drugie miejsce w tabeli i złapać kontakt z Rakowem, ale plany gości pokrzyżował Valerijs Sabala.


fot. Lucyna Nenow / Polska Press
Podbeskidzie - Sandecja 1:1
fot. Monika Wantoła
1 / 2

Przemysław Płacheta w dziesięciu kolejkach spędził na boisku jedynie 88 minut. Przeciwko Sandecji Nowy Sącz zanotował swój premierowy występ w wyjściowej jedenastce i można było się zastanawiać dlaczego Krzysztof Brede trzymał go na ławce tak długo. Urodzony w 1998 roku pomocnik był zdecydowanie najjaśniejszą postacią pierwszej połowy spotkania Podbeskidzia ze spadkowiczem z Lotto Ekstraklasy. Bezbramkowej, ale wciąż bardzo dobrej. Szybkie tempo gry i wiele bramkowych sytuacji. Na spędzenie tego wczesnego popołudnia na stadionie w Bielsku Białej zdecydowało się 1645 kibiców i tym razem nie mogli żałować.

Zwłaszcza oglądając szybkie rajdy Płachety. Skrzydłowy brylował na boku, bez problemu wymijając rywali. Był od nich szybszy oraz sprytniejszy. Brakowało właściwie jedynie wykończenia - celne wrzutki 20-latka nie były zamieniane na równie celne strzały. Najlepszą okazję ku temu miał Valerijs Sabala, ale i on do przerwy nie zdołał otworzyć wyniku. Gola nie zdobyli także sądeczanie, którzy przed pierwszym gwizdkiem poczytywani byli za faworytów tego starcia. Niepokonani od lipca konsekwentnie pieli się w górę tabeli i dzięki temu plasowali się tuż za ligowym podium. Nieco niżej Podbeskidzie, którzy przed rozpoczęciem tego starcia mieli siedem punktów straty do podopiecznych Tomasza Kafarskiego.

Na boisku tej różnicy nie było widać. Tak jak gospodarze, nie tylko Płacheta, zaskakiwali na plus, tak goście po mocnym początku, momentami oddawali inicjatywę rywalom. Ich ambicje hamował Guga Palavandishvili, który nie tylko sporo dawał w ofensywie, ale jego powroty w pierwszym kwadransie okazywały się kluczowe dla końcowego rezultatu. Minuty mijały, gole nie padały, a Podbeskidzie się rozkręcało. Lepiej weszło w drugą część gry i wreszcie zdołało wyjść na prowadzenie. Aktywny z przodu był Chopi, ale to Sabala wpakował piłkę do siatki. Łotysz wykorzystał szybki kontratak wyprowadzony przez Filipa Modelskiego, dając drużynie dużą nadzieję na zwycięstwo.

Nadzieję niespełnioną również ze względu na szybką reakcję sztabu szkoleniowego Sandecji. Wszystkie trzy zmiany: na boisku pojawili się wypożyczony z Cracovii Radosław Kanach, doświadczony Bartłomiej Dudzic oraz grający po raz pierwszy od wiosny 2017 w pierwszym zespole Wiktor Nowak, przyniosły ożywienie w ofensywie. Ostatni z nich mógł nawet zdobyć bramkę, ale minimalnie pomylił się po podaniu Kanacha z prawej strony. O pomyłce nie mogło być mowy w przypadku strzały Macieja Korzyma. Napastnik uderzył z półobrotu i mocnym strzałem wpakował piłkę do siatki. Radość kosztowała go żółtą kartkę, ale było warto - jego gol uratował Sączersom punkt. Remisując w Bielsku-Białej przedłużyli swoja serię bez porażki do dziewięciu spotkań.

A Podbeskidzie? Gospodarze mogą pluc sobie w brodę. Mieli świetnego Płachetę, boiskową przewagę oraz mnóstwo sytuacji. Udało wykorzystać się tylko jedną i dlatego wciąż muszą gonić środek stawki.

1. LIGA w GOL24


Więcej o 1. LIDZE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy

Liga Mistrzów lepsza od mundialu. Zobacz nowe studio Polsatu!

[wideo_iframe]//get.x-link.pl/b503f574-1601-8441-170d-9f0241d25bb3,0416f938-a04f-03eb-e9e0-7e8dfa663b4f,embed.html[/wideo_iframe]


Polecamy