menu

Sandecja Nowy Sącz i Wisła Kraków znalazły się pod ścianą, choć z zupełnie innych powodów

3 kwietnia 2018, 17:57 | Bartosz Karcz

Po euforii, związanej z wygraną Wisły Kraków w Warszawie z Legią, przy ul. Reymonta nie pozostał już nawet ślad. Przegrana z Lechem Poznań sprawiła, że sytuacja „Białej Gwiazdy” mocno skomplikowała się przed ostatnią kolejką sezonu zasadniczego, a miejsce w pierwszej ósemce po 30 kolejkach wcale nie jest już takie pewne, jak jeszcze przed poniedziałkowym meczem mogło się wydawać.


fot. Anna Kaczmarz

29. kolejka była dla Wisły fatalna. Nie tylko dlatego, że rozegrała słaby mecz z Lechem i przegrała go 1:3. Nie ułożyły się dla krakowian również wyniki innych spotkań. Wygrały bowiem wszystkie drużyny, z którymi Wisła walczy o miejsce w pierwszej ósemce. Przede wszystkim Arka Gdynia i Zagłębie Lubin, ale również Wisła Płock i Korona Kielce. To oznacza, że przed ostatnią kolejką sezonu zasadniczego podopieczni Joana Carrillo muszą drżeć o miejsce w górnej części tabeli. Czeka ich teraz wyjazd do Niecieczy na mecz z Sandecją, w którym, żeby nie oglądać się na innych, muszą przynajmniej zremisować. Ten jeden punkt może być na wagę złota, bo obecnie krakowianie mają trzy „oczka” przewagi na dziewiątą w tabeli Arką. Jeśli doszłoby do sytuacji, w której Wisła zrównałaby się punktami z gdynianami, to wyżej w tabeli będą arkowcy, którzy mają z krakowianami lepszy bilans bezpośrednich spotkań. Arkę czekają w 30. kolejce derby Trójmiasta, a choć rozgrywane będą one w Gdańsku, to wyżej trzeba postawić szanse podopiecznych Leszka Ojrzyńskiego. Lechia spisuje się bowiem wiosną fatalnie. Nie wygrała jeszcze ani jednego meczu i po ostatniej kolejce obsunęła się do strefy spadkowej.

Wisła musi oglądać się również na Zagłębie Lubin, które jest obecnie ósme, ale traci do krakowian zaledwie jeden punkt i też ma lepszy bilans bezpośrednich spotkań. Gdyby natomiast doszło do sytuacji, w której Arka, Wisła i Zagłębie będą miały tyle samo punktów – po 43, to w małej tabelce akcje „Białej Gwiazdy” stać będą najgorzej i to oni wypadną z pierwszej ósemki. Taki scenariusz będzie możliwy tylko wtedy, jeśli Arka wygra z Lechią, Wisła przegra z Sandecją, a Zagłębie zremisuje z Cracovią.

Wiślakom nie pozostaje zatem nic innego, jak postarać się zapunktować w najbliższym spotkaniu. Zadanie jednak wcale nie musi być łatwe, nawet jeśli beniaminek notuje serię dwudziestu spotkań bez zwycięstwa. Wystarczy przypomnieć, że Lech również przyjeżdżał do Krakowa bez wyjazdowego zwycięstwa od sierpnia, a jednak „Białą Gwiazdę” ograł. Z tego, że w Niecieczy wiślaków nie czeka spacerek zdają sobie sprawę sami zawodnicy krakowskiej drużyny.

– Nie ma łatwych meczów – mówi Tomasz Cywka. – Ta liga już to pokazała wiele razy. My też wiedzieliśmy, że nie mamy jeszcze miejsca w ósemce na sto procent. Chcieliśmy to sobie już zapewnić w meczu z Lechem. Nie udało się, więc teraz skupiamy się tylko na meczu z Sandecją. Czasu nie ma za wiele, więc pozostaje zrobić szybką analizę meczu z Lechem i odpowiednio przygotować się do konfrontacji w Niecieczy.

Inny piłkarz Wisły, Maciej Sadlok podkreśla, że dopiero teraz, z perspektywy przegranego meczu z Lechem, widać jak ważne punkty „Biała Gwiazda” zdobyła w spotkaniu z Legią. – Dobrze, że wygraliśmy w Warszawie, bo patrząc teraz na tabelę, widać jak na dłoni, że w razie straty punktów z Legią, byłoby bardzo nieciekawie. Rywale nie odpuszczają, każdy goni, wszyscy chcą wskoczyć do ósemki. Nie ma co kryć, że jadąc na mecz z Sandecją, w głowach będziemy mieli kształt tabeli. Zdajemy sobie też doskonale sprawę z tego, że to nie będzie dla nas łatwe spotkanie.

O tym, że Wisłę nie będzie w Niecieczy czekał spacerek, przekonuje również piłkarz Sandecji Dawid Szufryn. Beniaminek na ten moment zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, a do bezpiecznej lokaty traci cztery punkty. Trudno się zatem dziwić słowom Szufryna, który mówi: – Dla nas to może być ostatni dzwonek, żeby się mocno włączyć w walkę o utrzymanie. Mecz w Zabrzu wlał trochę nadziei w nasze serca. Potrafiliśmy stwarzać sytuacje, strzelać bramki. Niestety, dalej popełniamy głupie błędy i tracimy bramki w zbyt prosty sposób. Przez to mamy tylko jeden punkt po meczu z Górnikiem, co w naszej sytuacji za dużo nam nie dało. To spotkanie dodało nam jednak wiary, że z Wisłą możemy powalczyć o zwycięstwo.

Dla Sandecji lepiej byłoby pewnie, gdyby krakowianie mieli już pewną pierwszą ósemkę. Do Niecieczy przyjechaliby wtedy bez „noża na gardle”.
– Wisła zaprzepaściła swoją szansę, żeby już w meczu z Lechem zapewnić sobie miejsce w ósemce – mówi Szufryn. – Nie sądzę jednak, żeby to zmieniło podejście krakowian do spotkania z nami. Nawet, gdyby mieli już pewną ósemkę, to tak samo chcieliby zagrać na najwyższych obrotach. Dla obu drużyn to bardzo ważne spotkanie. Dla nas każde kolejne takie jest, a Wisła stoi w jakimś sensie pod ścianą.

Szufryn dodaje, że jego zdaniem faworytem tego meczu będą krakowianie, ale nie oznacza to, że Sandecja stoi na z góry przegranej pozycji.
– Nie ma co ukrywać, że Wisła ma bardzo mocny skład – tłumaczy zawodnik. – Sporo jest w jej szeregach zawodników dobrze wyszkolonych technicznie. My mamy zespół „walczaków”, chłopaków z charakterem, którzy muszą pewne braki nadrabiać walką, zaangażowaniem. Z naszej strony pewnie nie będzie pięknej piłki w tym meczu. Raczej prostymi środkami będziemy starali się zneutralizować atuty Wisły i poczekać na swoje szanse.

W Nowym Sączu chcą za wszelką cenę wygrać to spotkanie, bo seria dwudziestu meczów bez zwycięstwa mocno uwiera piłkarzy beniaminka. – Wszystko siedzi w naszych głowach – wyjaśnia Dawid Szufryn. – Jak się nie wygrywa od dwudziestu meczów, to człowiek jest zablokowany, każdy boi się popełnić błąd. Trudniej wtedy o ryzyko, żeby czegoś nie zepsuć. Seria jest koszmarna, nie ma co tego kryć. Jesteśmy spięci. Nawet jak strzelamy bramkę, tak jak na Górniku, to człowiek już myśli przede wszystkim o tym, żeby nie stracić. A później takie podejście obraca się przeciwko nam. Na pewno jednak przed nikim się nie położymy. Będziemy walczyć do upadłego i może wreszcie szczęście się do nas uśmiechnie. Jesteśmy w takiej sytuacji, że chcielibyśmy wreszcie wygrać nawet po brzydkim meczu.

Szufryn dodaje na koniec, że mimo fatalnej sytuacji w tabeli, nikt w Nowym Sączu nie ma zamiaru składać broni, co powinno być przestrogą również dla piłkarzy Wisły. – Wiemy o tym doskonale, że wielu dziennikarzy, ekspertów, kibiców spisało nas już na straty – przyznaje piłkarz. – My jednak chcemy pokazać tym wszystkim ludziom, że zrobili to przedwcześnie. Chcemy udowodnić, że nawet grając bez własnego stadionu, jesteśmy w stanie utrzymać się w ekstraklasie. Chcemy pokazać, że w Sandecji jest grupa chłopaków z charakterem, którzy nie dadzą się złamać. Dokąd będzie nadzieja, na pewno się nie poddamy.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

Follow @sportmalopolska

Sportowy24.pl w Małopolsce


Polecamy