Sandecja górą w derbowych starciu z Kolejarzem
Sandecja Nowy Sącz pokonała w derbowym spotkaniu Kolejarza Stróże 1:0. Tym samym podopieczni Ryszarda Kuźmy są coraz bliżej utrzymania, natomiast stróżanie ciągle pozostają w strefie spadkowej.
fot. Ewelina Żak
Zarówno piłkarze Sandecji, jak i Kolejarza zapowiadali walkę o każdy centymetr boiska i faktycznie w początkowej części meczu oglądaliśmy nawet ciekawe widowisko, chociaż głównie za sprawą „biało-czarnych”.
Już w 10. minucie Sandecja mogła wyjść na prowadzenie lecz strzał z dystansu Margola minął bramkę w nieznacznej odległości. Posiadanie piłki było zdecydowanie na korzyść gospodarzy, a goście sprawiali wrażenie jakby myśleli o święconych pokarmach. Wystarczy powiedzieć, ze swoją pierwszą akcje przeprowadzili dopiero w 22. minucie, kiedy to dośrodkowaniem z prawej strony „zachwycił” nas Smuczyński – piłka powędrowała kilka metrów nad bramką Cabaja.
Piłkarze Sandecji w 25. minucie odpowiedzieli ładną, składną akcją zakończoną ostrym dośrodkowaniem Adama Mójty z lewej strony boiska w pole karne, gdzie doskonale odnalazł się Grzeszczyk i pokonał bramkarza gości strzałem głową.
Po straconej bramce Kolejarz grał jeszcze słabiej niż wcześniej co tylko zachęcało piłkarzy Sandecji do kolejnych ataków. Ofensywną postawę Sandecji mogliśmy zaobserwować w ostatnich minutach pierwszej połowy kiedy to w 5 minut gospodarze mieli 5 rzutów rożnych zamykając skrzętnie gości w ich polu karnym.
Druga połowa zaczęła się od… ulewy, która dodała kolorytu derbom ziemi sądeckiej. Piłkarze starali się grać ładnie, ale nie pozwalały im na to zbytnio ich… umiejętności. Akcje Kolejarza były łamane i niezbyt zgrane dzięki czemu Sandecja skutecznie rozbijała je już w środkowej części boiska, sama ograniczając się już tylko do szybkich kontrataków.
Po jednym z nich w 66. minucie mogło być już 2:0 lecz piłkarze przyjezdnych na raty uchronili się od straty gola. Lewą stroną boiska popędził Bębenek zostawiając za sobą Gryźlaka i podał wzdłuż bramki do niepilnowanego Nathera, którego strzał najpierw wyblokował Markowski, a dobitkę Walęziak.
W 73. minucie swoją niepowtarzalną okazję na strzelenie wyrównującej bramki mieli goście, kiedy to w sytuacji dwa na jeden Bocian podał za plecy Niane. 78. minuta była równie szczęśliwa dla gospodarzy. Z lewej strony piłkę wrzucał Walęziak, minęła ona wychodzącego z bramki Cabaja, ale na jego szczęście asekurował go Gómez, który wybił ją głową z linii bramkowej.
W końcówce spotkania "obyło" się bez podbramkowych sytuacji. Natomiast piłkarzom Kolejarza zaczęły puszczać nerwy przez co w krótkim czasie zobaczyliśmy „imponującą” liczbę żółtych kartek. Sędzia Lasyk stracił panowanie nad meczem przez co oglądaliśmy więcej fauli i brzydkich zagrań niż gry w piłkę nożną.
Podsumowując piłkarze Sandecji zasłużyli na wygraną i zapewnili zarówno sobie jak i swoim kibicom dobre nastroje na Święta. Piłkarze Kolejarza natomiast "zagwarantowali" sobie walkę o utrzymanie, gdyż w tym momencie ich strata do miejsca zapewniającego utrzymanie wynosi 4 punkty.