Słoneczna Italia (nie) dla Polaków [KOMENTARZ]
Miało być łatwo i przyjemnie, a rzeczywistość okazała się brutalna. W ostatnim czasie wiele osób zastanawiało się, co jest przyczyną tego, że włoskie kluby zaczęły niemal hurtowo ściągać polskich piłkarzy. Okazuje się, że powodem była potrzeba łatania dziur w kadrze tanim kosztem.
Nasi rodacy, jak widać, idealnie spisują się w roli „zapchajdziur”. W klubach Serie A mamy obecnie siedmiu Polaków, z czego na regularne występy może liczyć tylko jeden – Kamil Glik, który na Półwysep Apeniński trafił w 2010 roku. Reprezentacyjny obrońca wyrobił sobie renomę w Torino, gdzie został mianowany nawet kapitanem. Kibice go pokochali, szkoda tylko, że głównie za kolekcjonowanie żółtych kartek w derbowych spotkaniach z Juventusem, czy też innymi rywalami.
Bartosz Salamon (Sampdoria) i Tomasz Kupisz (Chievo) mają problem z załapaniem się nawet na ławkę rezerwowych, która przecież we Włoszech liczy aż 12 miejsc (!), a aby Vincenzo Montella skorzystał z usług Rafała Wolskiego, musi mieć szpital w linii pomocy. Piotr Zieliński, który latem miał okazję udać się na wypożyczenie, postanowił zostać i walczyć o miejsce w składzie Udine, jednak Francesco Guidolin woli postawić na kogokolwiek, byle miał inny paszport niż polski.
O dziwo, Paweł Wszołek, po którym spodziewałbym się najgorszego, gra w miarę regularnie. Raz dostanie 30 minut, innym razem 60, a czasem obejrzy mecz na wygodnej ławce w Genoi i krzywda wielka również mu się nie dzieje. Łukasza Skorupskiego trzeba usprawiedliwić, bo wiadomo, że wyjeżdżał, aby być zmiennikiem De Sanctisa w Romie.
W polskiej lidze panuje ostatnio dziwny zwyczaj, żeby wyjeżdżać jak najszybciej do zagranicznych klubów, aby zasmakować wyższego poziomu futbolu. Mało kto podczas transferu myśli o szansach na regularną grę, a traci na tym później nasza reprezentacja. Nie rozumiem też tłumaczeń, że oni są dopiero przygotowywani do gry, że są młodzi, że mają czas. Chcąc przeskoczyć pewien poziom, to trzeba porównywać się do lepszych. Skoro niemieccy piłkarze w wieku 18-19 lat są gotowi na grę w Bundeslidze, a dwudziestu kilku letni Polacy nie potrafią sobie poradzić przeciętnych klubach Serie A, to coś jest nie tak.
Statystki Polaków w Serie A, w sezonie 2013/2014:
Kamil Glik: 27 spotkań (2 334 minut), 2 bramki.
Paweł Wszołek: 16 spotkań (648 minut).
Rafał Wolski: 10 spotkań (332 minuty) 1 bramka.
Piotr Zieliński: 9 spotkań (92 minuty).
Bartosz Salamon: 1 spotkanie (11 minut).
Łukasz Skorupski: 0 spotkań (0 minut).
Tomasz Kupisz: 0 spotkań (0 minut).