Sądeckie transfery nieudane?
Czy zimowe wzmocnienia Sandecji Nowy Sącz okazały się prawdziwymi wzmocnieniami? Czy zespół zyskał na sile po przyjściu nowych zawodników?
fot. sandecja.pl
W przerwie zimowej w Nowym Sączu doszło do sporych zmian kadrowych. Odeszło kilku zawodników, którzy miejsca w meczowej osiemnastce nie mieli od dawna, ale także pożegnano piłkarzy, którzy w rundzie jesiennej grali w podstawowej jedenastce.
Pierwszym z wymienionych zawodników, który pożegnał się po rundzie jesiennej z Nowym Sączem przenosząc się na Śląsk jest pomocnik Rudolf Urban. Słowak, który przychodząc do Nowego Sącza miał zastąpić sprzedanego do Szczecina Dariusza Zawadzkiego od początku sprawiał bardzo dobre wrażenie. Umiejętność gry "1 na 1", odpowiednie przytrzymanie i rozegranie piłki to główne atuty Słowaka. Jak sam powiedział zawodnik do Gliwic odszedł z powodu szansy na grę w Ekstraklasie oraz z powodów finansowych. W Nowym Sączu pożegnano go bez większego żalu uznając, że skoro chce odejść to trudno, a także uznano chyba, że z 31-letniego piłkarza większego pożytku już nie będzie. Na jego miejsce sprowadzono młodego 21-letniego Lukasa Janica z Korony. To właśnie ten młody Słowak miał zastąpić Urbana. Jednak obserwując tego gracza można dojść do wniosku, że to jednak nie ten poziom. Janic kariery w Kielcach nie zrobił i chyba w Nowym Sączu także będzie o to ciężko.
Na lewą stronę obrony trener Kuras ściągnął nie mającego miejsca w Pogoni Szczecin Marcina Woźniaka, przesuwając etatowego do tej pory na tej pozycji Borovicanina do przodu. Efekt tego jest taki, że Serb stracił wiele z walorów jakie prezentował w ubiegłej rundzie, a Woźniak ma swój udział w straconej bramce w... Szczecinie i nie tylko w tym meczu.
Kolejnym nowym nabytkiem klubu z Nowego Sącza był już pod koniec przerwy zimowej Marcin Chmiest. Piłkarz, o znanym nazwisku, ale jego statystyki jako napastnika mówią wiele - zawodnik ten do super snajperów z pewnością się nie zalicza.
Przed piłkarzami z Nowego Sącza obecnie bardzo ważne spotkanie. Ewentualna porażka w derbach z Kolejarzem Stróże może okazać się trudną do przełknięcia pigułką dla wszystkich kibiców w Nowym Sączu. Jeżeli podopiecznym trenera Kurasa uda się pokonać rywali to na pewno będzie to powód wielkiej radości nie tylko w klubie, ale i w całym mieście. Oby jednak ewentualna radość nie przesłoniła tego, że z drużyną dzieje się coś złego. Styl reprezentowany przez zespól Sandecji jeszcze w ubiegłej rundzie został ewidentnie zatracony. I jedna wygrana z drużyną, która do czołówki ligi nie należy, tego faktu raczej od razu nie zmieni.