Sadajew: Mecz z Lechią będzie dla mnie jak każdy inny
- Dla mnie pojedynek przeciwko swojej byłej drużynie nie będzie miał większego znaczenia. Mecz jak każdy inny - mówi przed meczem z Lechią Gdańsk napastnik Kolejorza - Zaur Sadajew.
fot. Roger Gorączniak
Polska - Rosja 29:26: Polki awansowały do drugiej rundy Mistrzostw Europy
W sobotę w ramach 19. kolejki T-Mobile Ekstraklasy podopieczni trenera Macieja Skorży podejmą przy Bułgarskiej drużynę gdańskiej Lechii. Lechici mają szansę odnieść trzecie ligowe zwycięstwo z rzędu. - Liczy się tylko zwycięstwo. Chcemy podtrzymać dobrą passę. Dzięki triumfowi będziemy mogli spędzić Sylwestra w bardzo dobrych nastrojach - uważa Zaur Sadajew.
Sadajew przyszedł do Lecha właśnie z klubu z Pomorza, skąd był wypożyczony z Tereka Groźny. Na takiej samej zasadzie przebywa w stolicy Wielkopolski. - W Lechii spędziłem kilka miesięcy i mogę powiedzieć, że miło wspominam ten czas. Z Gdańska mam bardzo dobre wspomnienia - zaznacza Sadajew. - Dla mnie pojedynek przeciwko byłej drużynie nie będzie miał większego znaczenia. Mecz jak każdy inny - dodaje.
25-letni zawodnik słynie z dość impulsywnego charakteru. Stąd nierzadko jest napominany przez sędziów nie za faule ale za przepychanki, dyskusje, odkopnięcia piłki, mówiąc krótko: za niesportowe zachowanie. - Być może czasem źle kieruję swoje emocje i stąd tak często zostaję napominany. Jednak od pewnego czasu zauważyłem, że sędziowie patrzą na mnie inaczej, niż na pozostałych piłkarzy. Utworzył się swego rodzaju stereotyp dotyczący mojej osoby - uważa Czeczen.
Sadajew dla Kolejorza zagrał do tej pory w 10 meczach, w których zdobył zaledwie trzy gole. - Ostatnie tygodnie w Gdańsku spędziłem grając w drużynie rezerw. A tam treningi nie wyglądają już tak dobrze, jak w pierwszym zespole. Dlatego po przyjściu do Lecha musiałem trochę podgonić z formą. Na moje nieszczęście szybko złapałem kontuzję, która uniemożliwiła mi treningi na jakiś czas. Dlatego nie gram tak, jak tego ode mnie się oczekuje - stwierdza Sadajew.