menu

Rzeźniczak dla Ekstraklasa.net: Życzę Arce szybkiego powrotu do ekstraklasy

4 kwietnia 2012, 22:39 | Jacek Czaplewski

- Zdawaliśmy sobie sprawę, że Arka postawi nam trudne warunki. Nie było mowy o lekceważeniu rywala - stwierdził po pierwszym meczu półfinału Pucharu Polski z Arką Gdynia, obrońca warszawskiej Legii, Jakub Rzeźniczak. Jego zespół pokonał pierwszoligowca 2:1.

Jesteście jedną nogą w finale Pucharu Polski.
Dla nas ten wynik jest bardzo korzystny. Stawia nas w dobrej sytuacji przed rewanżem, który rozegramy na własnym boisku. Cieszymy się z wygranej, bo właśnie przez zwycięstwo zrealizowaliśmy nasz plan na pierwszy mecz. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Arka postawi nam trudne warunki. Nie było mowy o lekceważeniu rywala. Przecież wcześniej gdynianie ograli dwóch pretendentów do mistrzostwa Polski, czyli Polonię Warszawa i Śląska Wrocław. Dzisiejsza atmosfera na trybunach była gorąca. Życzę Arce szybkiego powrotu do ekstraklasy, bo miło gra się na takich stadionach, niż na chociażby Podbeskidziu Bielsko-Biała.

Czerwona kartka dla Sławomira Mazurkiewicza ustawiła wam nieco to spotkanie.
No tak, sędzia podjął decyzję o podyktowaniu jedenastki, a stoper Arki otrzymał drugą żółtą kartkę i musiał opuścić plac gry. Dlatego też osłabiona Arka się cofnęła, a my po wyrównującej bramce, mogliśmy prowadzić atak pozycyjny.

Rzut karny dla was był słusznie odgwizdany?
Stałem kilkadziesiąt metrów od pola karnego, więc nie widziałem dokładnie tej sytuacji. Jak zobaczę telewizyjne powtórki, to być może wypowiem się na ten temat.

Ciężko gra się przeciwko zespołom z niższych lig? Ostatnio mierzyliście się z Gryfem Wejherowo, a teraz z Arką.
Generalnie z Legią większość przeciwników gra w jednakowy sposób: broni się, muruje, ustawia defensywnie, upatrując goli jedynie w kontratakach. Tak samo było dzisiaj, z tymże Arka była również groźna przy stałych fragmentach. I właśnie w tym elemencie gry, straciliśmy bramkę.

Dopiero drugi raz w tym roku zagraliście na dobrze przygotowanej murawie.
Ostatnio było tak w Lidze Europejskiej, w Lizbonie ze Sportingiem. Cóż, przyjemnie wyjść na równe boisko. Gdzie piłka nie odskakuje, nie płata figlów, gdzie można wymieniać ją bez jakichkolwiek problemów. A nie ukrywajmy - u nas na Łazienkowskiej i na innych ligowych obiektach, płyty są w złym stanie. To są klepiska, a nie boiska.

Przed wami najważniejszy mecz w sezonie - ligowy z Ruchem Chorzów.
Na pewno drużyna, która wygra, zrobi duży krok w kierunku mistrzostwa. Ale zgodzę się z trenerem Maciejem Skorżą, że sam mecz nie przesądzi o tytule. Zostało bowiem pięć innych, również ważnych meczów.

Zobacz także:
Arka Gdynia - Legia Warszawa 1:2 (zdjęcia)
Trener Nemec w rewanżu z Legią chce wziąć przykład z Gryfa Wejherowo


Polecamy