menu

Rzepka: Widzę w Arce i mocne strony i pewne mankamenty

22 września 2011, 21:25 | Piotr Wiśniewski/Dziennik Bałtycki

Piotr Rzepka przyjedzie w sobotę do Gdyni w roli trenera GKS Bogdanka. Jak sam przyznaje powrót nad morze to dla niego podróż sentymentalna. W Arce spędził dwa sezony i wspomina je bardzo dobrze. Na boisku nie będzie jednak miejsca na sentymenty. Ten tydzień Rzepka spędził na rozszyfrowaniu gry Arki.

Piotr Rzepka spędził w Arce dwa lata
Piotr Rzepka spędził w Arce dwa lata
fot. Karol Wiśniewski / Polskapresse

Jak traktuje Pan mecz z Arką? Czy jest to podróż sentymentalna, mecz szczególny dla Pana?
Obojętnie co bym nie powiedział, to taki mecz wywołuje u mnie dodatkowe emocje, zwłaszcza gdy w perspektywie czeka mnie mecz z Arką, której byłem w przeszłości piłkarzem. W Gdyni spędziłem dwa bardzo owocne lata. Bardzo mile wspominam pobyt w Arce, mimo, że nie graliśmy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Gdyby wówczas klub był stabilniejszy organizacyjnie to moglibyśmy sporo osiągnąć. Ten okres gry w żółto-niebieskiej koszulce dał mi wiele radości. Już raz w roli trenera przeciwnej drużyny przyjechałem do Gdyni. Wtedy prowadziłem Jastrzębie. Arka była wtedy bardzo silnym zespołem. Awansowała do ekstraklasy. Mój zespół przegrał 0:1. Cieszyłbym się gdyby udało mi się zrewanżować.

Czy pozycja Arki w tabeli nie jest dla Pana zaskoczeniem in minus?
Wszelkie przedsezonowe przewidywania jak na razie nie sprawdzają się. Zresztą jeśli weźmiemy pod uwagę ostatnie lata to rzadko można było przewidzieć wszystkich faworytów. Przed startem tego sezonu Arka wymieniana była w gronie pretendentów do awansu z racji spadku z ekstraklasy. Dodam jednak, że gdynianie są dla mnie spadkowiczem przypadkowym. Cały czas byłem pewien, że się utrzymają, ale koniec końców okazało się inaczej. Na pewno nikt w Gdyni nie jest zadowolony z pozycji i dorobku punktowego Arki. Życie jest jednak jakie jest. Ten tydzień poświęciłem na rozszyfrowaniu żółto-niebieskich pod kątem mojego zespołu. Sprawdzałem jak powinniśmy zagrać. Widzę w Arce i mocne strony i pewne mankamenty. Naszą wiedzę będziemy starali wykorzystać na boisku. I tak wszystko zweryfikuje 90 minut spotkania.

O ile o postawie Arki można mówić w kategorii rozczarowania, o tyle w przypadku Pana zespołu jest to pozytywna niespodzianka.
Mimo sporych zmian w klubie, redukcji budżetu, apetyty na futbol są w Łęcznej duże. Środowisko chce, aby klub pod każdym względem prezentował się jak najlepiej. Ludzie tutaj ciężko pracują w kopalni, a my inwestujemy w piłkę. Ta jesień jest dla nas bardzo ważna. Jeżeli będziemy grali tak jak teraz, to kto wie czy w grudniu nie otrzymamy dodatkowe wsparcie finansowe. Wówczas będzie można sprecyzować cele. Na razie skupiamy się na jak najlepszej grze i w tej chwili interesuje nas tylko i wyłącznie sobota.

Na czym opiera się siła Pańskiego zespołu?
Od początku mówiłem, że naszym atutem ma być zespołowość, zaangażowanie, wykorzystanie mocnych stron. Poza tym w każdym meczu chcemy grać od 1 do 90 minuty na pełnych obrotach. Obecnie gramy podobnie jak Korona Kielce w ekstraklasie. Nie ma meczu, w którym wychodzimy na boisko i rozważamy. Po prostu niezależnie od rywala robimy swoje grając o pełną pulę. Chcemy po ostatnim gwizdku sędziego zejść z podniesionymi głowami.

Słyszałem opinie, że Pana zespół w przeciwieństwie do Korona ładnie się ogląda. Kielczanie grają do bólu konsekwentnie, a Pańska drużyna prezentuje również futbol efektowny.
Bierze się to z naszej agresywnej gry i wypełnianiu przez zawodników podstawowych założeń taktycznych. Poza tym mam w drużynie zawodników o niemałym potencjale ofensywnym. Skupiamy się na defensywie na tyle, aby i ofensywa mogła zaistnieć.

Rozmawiał Piotr Wiśniewski / Dziennik Bałtycki