Rzadki wyczyn Zagłębia w Pucharze Polski. Miedziowi nie stracili ani jednego gola
W obecnej edycji Pucharu Polski piłkarze Zagłębia Lubin dokonali rzeczy niezwykłej. Od pierwszego do ostatniego meczu w tych rozgrywkach lubinianie nie stracili ani jednego gola, a mimo to nie udało im się wywalczyć trofeum.
fot. sylwester wojtas
Miedziowi rozpoczęli rywalizację pucharową od 1/16 finału, w której pokonali na wyjeździe Piasta Gliwice po rzutach karnych 5:4. Po 120 minutach gry tego spotkania na tablicy świetlnej widniał bezbramkowy remis. Później podopieczni Oresta Lenczyka ogrywali pierwszoligowców: GKS Tychy (1:0), Sandecję Nowy Sącz (2:0, 5:0) oraz Arkę Gdynia (3:0, 0:0). W tych wszystkich meczach defensywa lubinian spisywała się bardzo dobrze i nie pozwoliła rywalom na zdobycie choćby gola. Identycznie było także w finałowym starciu z Zawiszą Bydgoszcz, ale pomimo 690 minut gry na 'zero z tyłu' w całych rozgrywkach piłkarze Zagłębia i tak opuszczali Stadion Narodowy w kiepskich nastrojach, gdyż po rzutach karnych ulegli niebiesko-czarnym 5:6.
- Tak to jest niestety. Nie straciliśmy bramki w tych rozgrywkach i to cieszy, a rzuty karne to loteria. Dzisiejszy wynik nas jednak nie zadowala i wracamy do Lubina ze spuszczonymi głowami - mówił po spotkaniu kapitan Miedziowych, Bartosz Rymaniak.
Po tej frustrującej porażce i wyczerpującym meczu, lubinianie muszą teraz błyskawicznie się zregenerować do walki o utrzymanie w Ekstraklasie, gdzie póki co zajmują piętnaste, spadkowe miejsce. Już w poniedziałek Zagłębie zmierzy się z Koroną Kielce, a w piątek piłkarzy Lenczyka czeka wyjazd do dalekiego Białegostoku. Choć zadanie drużyny jest bardzo trudne, to Rymaniak nie traci nadziei.
- Będzie ciężko, ale jesteśmy na tyle dobrze przygotowani przez trenera, że wytrzymujemy całe 120 minut. Nie było tak, że dzisiaj ktoś w końcówce już nie mógł biegać. Szybko się też regenerujemy, ale też w naszych nogach i głowach jest to, jak się zregenerujemy po tym meczu zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Mam nadzieję, że każdy z nas odrobi tę pracę domową i w poniedziałek, jeśli będziemy grać jak dzisiaj, to spokojnie wygramy z Koroną - przyznał optymistycznie obrońca finalisty Pucharu Polski.