Ryszard Kuźma: Ślusar nie rozwali mi szatni (ROZMOWA)
Mamy dobrą drużynę i jeśli będziemy ciężko pracować i walczyć jeden za drugiego, to na pewno stać nas na dobry wynik - mówi przed startem 1 ligi nowy trener Miedzi Legnica, Ryszard Kuźma.
fot. Piotr Krzyżanowski/Gazeta Wrocławska
Jak to się stało, że został Pan trenerem Miedzi? Sam wysłał pan swoje CV, czy ktoś z Miedzi wykonał pierwszy krok?
Pierwszy krok miał miejsce już chyba w 2011 roku. Wtedy legnicki klub kontaktował się ze mną, ale nie doszliśmy do porozumienia. Później miałem jeszcze telefon z Miedzi, kiedy zwolniono trenera Wojciecha Stawowego, ale do konkretów doszło dopiero teraz. Można powiedzieć – do trzech razy sztuka. Spotkałem się z prezesem, ustaliliśmy co i jak i podpisałem kontakt.
Długo rozmawiał Pan z prezesem Andrzejem Dadełłą przed parafowaniem umowy, czy szybko doszliście do porozumienia?
Z prezesem spotkałem się raz, na dłuższej rozmowie. Dał się mi się poznać jako kulturalny i miły człowiek, który jednak ma swój cel i konkretne oczekiwania. Nasza rozmowa była rzeczowa i pełna konkretów. Oczywiście, decyzja o powierzeniu mi prowadzenia Miedzi Legnica nie została podjęta od razu po tym spotkaniu, ale po kilku dniach dostałem telefon, że Miedź chce podpisać ze mną kontrakt.
Jak zapatruje się Pan na to, że zarząd sprowadzał do klubu piłkarzy, zanim znaleziono nowego szkoleniowca?
Trzeba pamiętać, że sytuacja na rynku transferowym jest bardzo dynamiczna, a każdy klub ma jakąś filozofię, która powinna być kontynuowana. Miedź musiała szybko działać, by zakontraktować dobrych piłkarzy, bo rynek dobrych zawodników szybko się kurczy. Klub nie mógł czekać z transferami do ostatniej chwili, bo wtedy trzeba by było wziąć tych zawodników, którzy są jeszcze dostępni, a nie tych, których naprawdę chce się pozyskać. Więc kilku zawodników zatrudnili wcześniej, a o kolejnych rozmawialiśmy wspólnie. Ważne, że ze wszystkich tych transferów jestem zadowolony.
Jest Pan zadowolony z aktualnej kadry? Kilka nazwisk robi duże wrażenie jak na I ligę.
Na pierwszym spotkaniu z drużyną powiedziałem wszystkim, że dla mnie najważniejszy jest zespół, a nie indywidualności. To prawda, że na papierze mamy bardzo ciekawych zawodników z ciekawą przeszłością, ale najważniejsze jest to, co będą prezentować jako drużyna na boisku. Nie pracuję z nimi zbyt długo, ale widzę, że są to piłkarze, którzy są świadomi swojej wartości i wiedzą co mają robić na treningach. Zdają sobie również sprawę, że wszyscy dookoła mają wobec nich spore oczekiwania, ale nie przerasta ich to.
Wśród nowych piłkarzy jest m.in. Bartosz Ślusarski, który ma łatkę trudnego charakteru. Nie obawia się Pan, że jeden czy drugi taki piłkarz może Panu rozwalić szatnię?
Akurat Bartka znam jeszcze z czasów mojej pracy w Lechu Poznań (Ryszard Kuźma był asystentem Jacka Zielińskiego, gdy „Kolejorz” zdobywał mistrzostwo Polski w 2010 roku – przyp. PJ) i wcale nie uważam, żeby był jakimś szczególnie konfliktowym człowiekiem. Zawsze podporządkowywał się trenerom i jestem pewny, że tutaj też tak będzie. Słyszałem coś o tym jego rzekomym wybryku („Ślusarz” miał wraz z Rafałem Murawskim pić piwo na zgrupowaniu Lecha Poznań w Jarocinie, a potem będąc pod wpływem alkoholu obrażać II trenera Jerzego Cyraka. Piłkarze nie przyznawali się jednak do winy i zarzucali Cyrakowi kłamstwo. W efekcie jednak obaj pożegnali się z Poznaniem – przyp. PJ), ale jestem daleki od przyklejania mu łatki trudnego charakteru.
Myśli Pan, że Łukasz Garguła będzie gwiazdą I ligi?
Co do Łukasza to chciałbym zaznaczyć, że ściągnięcie go, było wspólnym pomysłem, tzn. moim, dyrektora sportowego i prezesa. A czy będzie gwiazdą? Zgodnie z tym, co mówiłem wcześniej, gwiazdą ma być zespół, a nie poszczególni zawodnicy. Wierzymy jednak, że Łukasz będzie jednym z jego najważniejszych elementów. W środowisku panuje opinia, że Garguła jest zawodnikiem, którego kontuzje nie omijają, ale wszystkie badania, które przechodził przed podpisaniem umowy, wypadły pozytywnie. Poza tym w ostatnim okresie raczej omijały go poważniejsze urazy.
Kadra na jesień jest już zamknięta?
Jeśli chodzi o zawodników z pola, to raczej tak, chociaż nie można wykluczyć, że ktoś jeszcze do nas dołączy. Ne tę chwilę testujemy młodego bramkarza z Lecha Poznań – Mateusza Lisa. W pierwszej lidze jest przepis, który wymaga, aby na boisku przez cały mecz przebywał co najmniej jeden młodzieżowiec. Dotychczas tę rolę pełnił podstawowy bramkarz Miedzi – Dawid Smug, ale wyrósł już z tego wieku. W związku z tym, musimy sobie radzić inaczej, a Mateusz jest jedną z opcji. Jeśli nie on, to w kadrze mamy jeszcze kilku innych młodzieżowców. Jestem bardzo zadowolony z postawy Adriana Cierpki i Ireneusza Brożyny, którzy bardzo mocno rywalizują na treningach. Obaj na pewno będą brani pod uwagę przy ustalaniu meczowej osiemnastki. Jest jeszcze 17-letni Mateusz Cieślik, który ma nie tylko piłkarskie nazwisko, ale też wielki talent. Nie jest jeszcze pod względem fizycznym przygotowany do gry na poziomie I ligi, ale umiejętności techniczne ma nieprzeciętne, więc będziemy go powoli wprowadzać do seniorskiej piłki.
Jak oceniłby Pan potencjał swojego nowego zespołu. Stać was na awans?
Mamy dobrą drużynę i jeśli będziemy ciężko pracować i walczyć jeden za drugiego, to na pewno stać nas na dobry wynik. Potencjał mamy duży, ale chcemy udowodnić go na boisku, a nie w wywiadach.