Rybicki dla Ekstraklasa.net: Powalczylibyśmy do końca, ale...
- Z porażki z Wisłą na pewno musimy wyciągnąć konsekwencje i poprawić wszelkie niedociągnięcia. Na pewno trzeba coś zmienić. Zrobimy wszystko, by tak uczynić i zagrać lepiej przeciwko Jagielloni. Ja już myślę o tym meczu – mówi w rozmowie z Ekstraklasa.net, zawodnik Widzewa, Mariusz Rybicki.
fot. Paweł Łacheta
Niestety trzeci raz w tym sezonie musicie przełknąć gorycz porażki. Gdy Wisła zaczęła grać, Wy myślami byliście chyba jeszcze w tunelu.
Tak to mogło wyglądać. Wisła wyprowadziła dwie bliźniacze akcje, po których straciliśmy bramki. Oczywiście staraliśmy się jeszcze pozbierać. Mieliśmy wiele sytuacji, z czego wykorzystaliśmy tylko jedną. Szkoda, bo liczyliśmy na znacznie więcej.
Szanse na remis mieliście duże, a co ważniejsze mieliście ku temu sytuacje strzeleckie. Niestety na kwadrans przed końcem osłabił Was Mehdi Ben Dhifallah. Jak duże miało to znaczenie w kontekście końcowego rezultatu?
Myślę, że gdyby inaczej to się potoczyło, to może powalczylibyśmy do końca.
Ben zachował się kompletnie niezrozumiale. Przez całe spotkanie spisywał się świetnie, strzelił bramkę, mógł strzelić drugą, a tu nagle zachował się fatalnie w tak ważnym momencie.
Ciężko mi to wytłumaczyć. Na pewno będziemy z nim o tym gadać i trener poczyni jakieś kroki w tej sprawie.
Ty z kolei, wreszcie doczekałeś się debiutu w wyjściowej jedenastce. Nie męczyła Cie już rola jokera?
No wreszcie mi się udało i trener na mnie postawił. Musiałem trochę poczekać, ale warto było. Na pewno trzeba mieć cierpliwość do tego wszystkiego i na każdym treningu dawać z siebie jak najwięcej i prezentować się z jak najlepszej strony.
Jesteś nominalnym napastnikiem, ale dzisiaj zagrałeś na skrzydłach pomocy. Która forma ci bardziej odpowiada?
Myślę, że dobrze czuję się tu i tu. Wszystko zależy od trenera, gdzie mnie ustawi. Niezależnie od tego staram się grać jak najlepiej. Nie ważne gdzie mi przychodzi występować.
Dzisiaj dość często wymieniałeś się stronami z Marcinem Kaczmarkiem. Z czego to wynikało?
Chcieliśmy jakoś zmienić grę i wpłynąć na jej poprawę, poprzez częste ataki skrzydłami. Akurat zdarzyło się, że nie zdążyłem się wrócić, gdy nastąpiła wymiana piłek po której padła bramka. A więc przyniosło to jakiś pożytek.
Jak dzisiejsza porażka wpłynie na Widzew?
Nie tak znacząco jak mogłoby się wydawać. Liczymy się z tym, że są lepsze i gorsze mecze. O kryzysie nie ma mowy, bo przed tygodniem wygraliśmy. Może nie graliśmy pięknie, ale punkty uzyskaliśmy. Z porażki z Wisłą na pewno musimy wyciągnąć konsekwencje i poprawić wszelkie niedociągnięcia. Na pewno trzeba coś zmienić. Zrobimy wszystko, by tak uczynić i zagrać lepiej przeciwko Jagiellonii. Ja już myślę o tym starciu.
WIDZEW ŁÓDŹ - serwis specjalny Ekstraklasa.net