Ruszyła Premier League. Znowu czeka nas wojna Manchesterów
Prawdopodobnie tylko polska ekstraklasa jest bardziej nieprzewidywalna od tej ligi. W zakończonym w maju sezonie na 60 sekund przed ostatnim gwizdkiem ostatniego meczu mistrzem był Manchester United. Wystarczyła chwila nieuwagi obrońców Queens Park Rangers, a ligę wygrali lokalni rywale City. Teraz na nowo ruszyła Premier League i czekają nas kolejne emocje.
W Arsenalu na inauguracji ligi nieszczęścia często chodzą parami. Na starcie poprzednich dwóch sezonów w meczu otwarcia któryś z debiutantów widział czerwoną kartkę (Lauren Koscielny w 2010 r. i Gervinho w 2011 r.). W tym roku po raz kolejny kapitan drużyny 15 sierpnia opuścił zespół. Rok temu Cesc Fabregas przeniósł się do Barcelony, a w tym Robin van Persie do Manchesteru United.
Właśnie transfer Holendra do drużyny sir Alexa Fergusona powoduje, że Czerwone Diabły są w tej chwili faworytem ligi. Szkocki szkoleniowiec na łamach gazety "Daily Mail" ujawnił, że zamierza zbudować drużynę wokół van Persiego i Wayne'a Rooneya. Dzięki tym zawodnikom "Fergie" będzie mógł za dwa lata w spokoju odejść na emeryturę i zająć się wyścigami konnymi.
Jednak Arsenal, mimo odejścia kapitana, może namieszać w Premiership. Latem Arsene Wenger ściągnął Lukasa Podolskiego z FC Koeln i Olivera Giroud z Montpellier. W meczu otwarcia z Sunderland żaden nie zdołał umieścić piłki w bramce Simona Mignoleta. Spotkanie, w którym bronił Wojciech Szczęsny, zakończyło się wynikiem 0:0.
Choć kilka razy Francuz pokazywał, że Arsenal będzie krótko płakał po van Persiem, to trener Kanonierów nie ukrywa, że na razie brakuje mu Holendra. - Czuję, że Podolski nie jest pod względem siłowym gotowy do gry. Jednak to wartościowy gracz. Giroud potrafi się pokazać na boisku - mówił Wenger. - Manchester United wszędzie szukał takiego zawodnika. Ostatecznie skierowali uwagę na van Persiego, który liczy sobie 29 lat. Pewnie zrozumieli, że bardzo trudno jest znaleźć na rynku zawodnika o takiej jakości - tłumaczył powody wykupienia gwiazdy Arsenalu przez Czerwone Diabły.
Do ataku na tytuł poza United i Arsenalem szykuje się także londyńska Chelsea, która w ostatniej chwili uciekła spod topora. Zespół Roberta Di Matteo zdołał wygrać Ligę Mistrzów i dzięki temu zagra w tych rozgrywkach, mimo że w Premiership zajął dopiero szóste miejsce. By uniknąć kompromitacji na krajowym podwórku, na Stamford Bridge zawitali belgijscy bracia Hazard. Co do talentu młodszego - Thorgena - to nie można za wiele powiedzieć i jego transfer do Chelsea z Lens jest mocno kwestionowany, bo w seniorskich zespołach rozegrał zaledwie 14 meczów. Jednak starszy - Eden - otwierał listy życzeń trenerów najlepszych europejskich klubów. To on stał za ostatnimi sukcesami Lille, który dwa sezony temu zdobył dublet, a w minionym sezonie zajął trzecie miejsce w Ligue 1.
- Na górze będzie niesamowity ścisk - powiedział w rozmowie z Orange Sport były reprezentant Anglii Gareth Southgate. - Chelsea poczyniła olbrzymie wzmocnienia, Tottenham nie powiedział ostatniego słowa, także Arsenal wydał krocie na transfery. Będzie niezwykła walka o miejsca w Lidze Mistrzów. Jednak to Manchester City wydaje się nową siłą angielskiej piłki i sir Alex Ferguson zdaje się tym rozdrażniony - uważa szef szkolenia angielskiej federacji.
Innego zdania niż Southgate jest trener obrońców tytułu Roberto Mancini. - Mówię całkiem poważnie. Co roku United walczy o mistrzostwo. Tak jest od 20 lat. Teraz my jesteśmy mistrzami, jednak to się może szybko zmienić. To oni są faworytem. Zwłaszcza że mają w składzie Robina van Persiego, który był najlepszym napastnikiem poprzedniego sezonu. Z Rooneyem stworzą najlepszy duet w lidze - uważa Mancini.
Nie wiadomo, czy Włoch blefuje. Jedno jednak zadziwia. Tego lata City wydało zaledwie 12 milionów funtów na Jacka Rodwella z Evertonu. Poprzedniego lata The Citizens kupiło ponad dziesięciu zawodników. Okno transferowe zamyka się 31 sierpnia.
Transfery nie zawsze muszą się opłacać, co pokazują wyniki pierwszej kolejki. Przed sezonem na zakupy ruszył Liverpool i z nowym trenerem Brendanem Rodgersem przegrał 0:3 z West Bromwich. Tymczasem Swansea, która sprzedała kilka gwiazd (w tym trenera do The Reds), rozbiła na wyjeździe Queens Park 5:0. Dzięki tej wygranej Walijczycy, razem z Fulham (5:0 z Norwich), są pierwszymi liderami.