menu

Ruch Zdzieszowice gra dalej w Pucharze Polski

16 lipca 2017, 17:12 | Mirosław Szozda

Po dramatycznym meczu zakończonym serią rzutów karnych Ruch Zdzieszowice pokonał Olimpię Elbląg.

Bramkarz Patryk Sochacki (klęczy) świetnie spisał się w serii rzutów karnych dając się w nich pokonać tylko raz na cztery strzały.
Bramkarz Patryk Sochacki (klęczy) świetnie spisał się w serii rzutów karnych dając się w nich pokonać tylko raz na cztery strzały.
fot. Mirosław Szozda

Z nowym trenerem Aleksandrem Kalbronem na ławce Ruch sprawił niespodziankę w meczu rundy wstępnej eliminując solidnego 2-ligowca z Elbląga. Bohaterem meczu był bramkarz „Zdzichów” Patryk Sochacki, który obronił aż cztery rzuty karne.
Olimpia to 5. drużyna ubiegłego sezonu w 2 lidze i choć do Zdzieszowic przyjechała w mocno zmienionym składzie, to i tak była faworytem.

W kadrze gospodarzy zabrakło odpoczywającego Dawida Czaplińskiego, którego „na szpicy” godnie zastąpił wracający do Zdzieszowic po grze w Orle Źlinice Krzysztof Werner. Nieźle spisali się także ci, którzy „łatali” dziury po zdzieszowickich ubytkach, wcześniej regularnie siedzący na ławce rezerwowych. Więcej niż przyzwoite zawody na prawej obronie rozegrał 35-letni Sebastian Polak, który zaufanie trenera spłacił solidną grą i bonusem w postaci zdobytej bramki. Najczęściej na ustach kibiców był jednak Sochacki, który w ubiegłym sezonie pozostawał w cieniu strzegącego zdzieszowickiej „świątyni” Grzegorza Kleemanna, który odszedł do MKS-u Kluczbork. Trudno zresztą wskazać jakikolwiek słaby punkt w ekipie trenera Kalbrona, który oficjalny debiut w roli szkoleniowca Ruchu może uznać za udany.

Sochacki pierwszy raz klasę pokazał już w 5. min rozpaczliwie broniąc strzał Damiana Szuprytowskiego niemal do pustej bramki. Nieco senny początek w wykonaniu obu drużyn w 23. min „ożywił” arbiter Rafał Rokosz, który „z kapelusza” wyciągnął rzut karny dla przyjezdnych po tym jak Bartłomiej Danowski padł w starciu z Danielem Nowakiem.

- Czysto zablokowałem piłkę, ale rywal cwanie to wykorzystał i nabrał sędziego - tłumaczył Nowak.

Z 11 metrów uderzył Anton Kołosow, ale Sochacki zdołał obronić. Niestety, nikt z jego kolegów nie ruszył do piłki i tą przy drugiej próbie bez problemu do siatki skierował Ukrainiec. Nieco wcześniej doskonałą okazję dla miejscowych zmarnował Werner, któremu jak na tacy wyłożył futbolówkę Dawid Kiliński. Stojący osiem metrów od bramki snajper „Zdzichów” skiksował jednak i szansa przepadła.

Po dwóch kwadransach gry było już remisowo, a po kolejnych kilku minutach zdzieszowiczanie wyszli na prowadzenie. W obu przypadkach asysty zaliczył doświadczony Jarosław Wieczorek, który dokładnie egzekwował rzuty rożne. Za pierwszym razem kapitalną piłkę na głowę, na zamknięcie akcji dostał Konrad Kostrzycki, za drugim dla odmiany na krótkim słupku w odpowiednim miejscu znalazł się Polak.

Po zmianie stron mecz nie stracił na jakości, choć tak jak w pierwszej połowie pierwsi do siatki trafili przyjezdni. Szuprytowski posłał piłkę wydawałoby się trochę za głęboko, ale nie dla Mateusza Szmydta, który niemal z końcowej linii boiska głową zdołał skierować ją do bramki. Z remisu elblążanie długo się nie cieszyli. Próbę wyprowadzenia piłki przez Tomasza Lewandowskiego pressingiem przerwał Werner i w sytuacji sam na sam z bramkarzem Olimpii Kacprem Tułowieckim technicznym uderzeniem trafił na 3-2. Szansę na zakończenie meczu w regulaminowym czasie gry chwilę później odebrał miejscowym Bartłomiej Danowski. Jego strzał z rzutu wolnego z 25 metrów Sochacki powinien obronić, jednak nie zareagował właściwie.

- To był mój ewidentny błąd - bił się w pierś późniejszy bohater serii jedenastek. - Źle się ustawiłem. Dobrze, że później trafiła się okazja do rehabilitacji.

Meczową piłkę na nodze, po dwójkowej akcji Nowaka i Jakuba Czajkowskiego w 87. min miał Dariusz Zapotoczny. Skrzydłowy Ruchu, który ostatecznie został w zespole, choć miał odchodzić, uderzył z kilkunastu metrów na bramkę Tułowieckiego, lecz ten zdołał ją odbić przed siebie. Dobitka Zapotocznego skończyła się tylko opieczętowaniem słupka i obie ekipy przystąpiły do dogrywki. W niej gole już nie padły i o awansie do kolejnej rundy zadecydować musiała seria rzutów karnych.

W niej skromny i opanowany Sochacki „nakrył czapką” swojego vis a vis - Tułowieckiego. Ten bowiem w mało sportowy sposób prowokował kolejnych strzelców gospodarzy, ale próby nerwów nie wytrzymał jedynie Denis Sotor. Klasę zaprezentował za to wspomniany „Socha”, który obronił trzy strzały rywali.

W kolejnej rundzie pucharowej rywalizacji Ruch zmierzy się w najbliższą sobotę u siebie z innym 2-ligowcem - Gryfem Wejherowo.

Ruch Zdzieszowice - Olimpia Elbląg 3-3 (2-1, 3-3) rzuty karne 3-1
0-1 Kołosow - 23., 1-1 Kostrzycki - 30., 2-1 Polak - 35., 2-2 Szmydt - 67., 3-2 Werner - 71., 3-3 Danowski - 74.
Rzuty karne: 0-1 Wenger, 1-1 Czajkowski, 1-1 Szuprytowski (Sochacki obronił), 2-1 Wieczorek, 2-1 Kurbiel (Sochacki obronił), 2-1 Sotor (spudłował), 2-1 Tułowiecki (Sochacki obronił), 3-1 Zapotoczny
Ruch: Sochacki - Polak, Bachor, Kostrzycki, Nowak - Kiliński (114. Zyla), Czajkowski, Wieczorek, Wanat (51. Damrat), Sotor - Werner (80. Zapotoczny). Trener Aleksander Kalbron.
Olimpia: Tułowiecki - Lisiecki, Lewandowski, Wenger, Klepacki (46. Rozumowski) - Szmydt, Ressel, Iwanowski (59. Kurbiel), Szuprytowski - Danowski, Kołosow (90. Niburski). Trener Adam Boros.
Sędziował Rafał Rokosz (Siemianowice). Żółte kartki: Polak, Bachor, Nowak, Damrat, Sotor, Zapotoczny - Lisiecki, Ressel, Iwanowski, Danowski. Widzów 300.


Polecamy