Ruch Zdzieszowice rozbił Nielbą na inaugurację
Nie udała się inauguracja nowego sezonu ligowego piłkarzom Nielby, którzy nadspodziewanie wysoko, bo aż 1:4, przegrali w sobotę na wyjeździe z Ruchem Zdzieszowice.
fot. Tomasz Barylski/nozna.nielba.pl
- W najgorszych myślach nie przypuszczałem, że mecz w Zdzieszowicach może się dla nas tak zakończyć - przyznał trener zespołu z Wągrowca Krzysztof Knychała, podkreślając zarazem, że gra jego podopiecznych nie była tak fatalna, jak wynik.
Pierwsza połowa nie zapowiadała klęski wągrowiczan. Mimo optycznej przewagi gospodarzy, drużyna z Wielkopolski nie dopuszczała do groźniejszych sytuacji pod swoją bramką, nie rezygnując z kontrataków. Po jednym z nich w dogodnej sytuacji znalazł się Łukasz Spławski, ale, niestety, strzelił tuż obok słupka.
Kiedy wydawało się, że do przerwy goli nie będzie, już w doliczonym czasie gry miejscowi uzyskali prowadzenie. Po rzucie wolnym i lekkim wycofaniu piłki kapitalnym strzałem z 25 metrów w samo okienko popisał się Mariusz Kapłon i Mikołaj Wicher był bez szans.
Mimo, że w 58. minucie po błędzie Wichra i bramce Tomasza Damrata zrobiło się 2:0 dla Ruchu, wągrowiczanie mieli jeszcze szanse na korzystny wynik. W 76. minucie Krzysztof Gryszczyński zdobył kontaktowego gola i podopieczni trenera Knychały mieli jeszcze kwadrans na doprowadzenie przynajmniej do remisu. Na nic więcej zespołu z Wągrowca nie było już niestety, stać, a na dodatek gospodarze "dobili" rywali po dwóch katastrofalnych błędach bramkarza Nielby, zapewniając sobie efektowny sukces.
- Nie chcę obarczać winą za porażkę wyłącznie Mikołaja Wichra, któremu zdecydowanie brakuje ogrania. Faktem jest jednak, że trzy z czterech puszczonych bramek poważnie obciążają jego konto. Muszę przede wszystkim zmobilizować podopiecznych przed następnym spotkaniem w sobotę u siebie z Elaną Toruń - stwierdził szkoleniowiec Nielby.