Ruch wyszarpał remis w doliczonym czasie Wielkich Derbów Śląska!
Po emocjonującym spotkaniu piłkarze Górnika schodzlili z boiska przy Roosevelta z niedosytem, bowiem stracili zwycięstwo w ostatnich minutach spotkania. Ruch walczył do końca i to popłaciło. Wielkie Derby Śląska tym razem bez zwycięzcy.
Zobacz galerię zdjęć z Wielkich Derbów Śląska!
Trener Nawałka po raz pierwszy w tym sezonie zmienił wyjściową jedenastkę swojego zespołu, choć o żadnej kadrowej rewolucji nie mogło być mowy. Miejsce Gancarczyka na środku obrony zajął Szeweluchin. Były reprezentant Polski usiadł na ławce, a na jego nominalnej pozycji – lewej obronie – znów grał Rafał Kosznik. Jacek Zieliński dokonał aż czterech zmian w porównaniu za spotkaniem z Legią, ale przynajmniej dwie z nich były wymuszone. Kontuzjowanych obrońców: Stawarczyka i Gieragę zastąpili odpowiednio Mrowiec i Konczkowski. Poza tym miejsce w pierwszej jedenastce utracili Dziwniel i – co było dużym zaskoczeniem – Starzyński, których miejsce zajęli Babiarz i Janoszka.
Oba zespoły rozpoczęły to spotkanie nerwowo, od pierwszej minuty jednak było widać, że to Górnik będzie stroną dominującą. Nie minęły bowiem nawet cztery minuty, gdy po świetnym prostopadłym podaniu Małkowskiego sam na sam z Kamińskim znalazł się Zachara i zdobył bramkę. Napastnik Górnika posłał piłkę w róg bramki Kamińskiego strzałem po ziemi. Golkiper gości zdołał jeszcze musnąć piłkę, ale nie na tyle, aby uchronić swój zespół od straty bramki. Górnik znów zaliczył mocny początek, co więcej, nie zamierzał zwalniać tempa. Zabrzanie zrobili to, do czego przyzwyczaili kibiców w tym sezonie – szybko przejęli inicjatywę i starali się narzucić rywalom swój styl gry, co oznaczało, że goście częściej zmuszeni byli biegać za piłką niż ją rozgrywać. Na chwilę przed końcem pierwszego kwadransa spotkania strzelec bramki dla Górnika miał okazję podwyższyć rezultat. Po wrzutce Małkowskiego Zachara uderzał głową, jednak trafił w poprzeczkę.
Ruch nie mógł zaliczyć początku spotkania do udanych. Nieźle wyglądająca na papierze linia pomocy „Niebieskich” nie potrafiła uzyskać przewagi, przez co większość piłek padało łupem gospodarzy, w szczególności niezmordowanego Sobolewskiego, który zaliczał przechwyt za przechwytem. W 20 minucie przed szansą na zdobycie bramki stanął Nakoulma, jednak jego mocny strzał z ostrego kąta minął w sporej odległości bramkę Kamińskiego. Dobra formą zaskakiwał Zachara. Strzelona bramka dodała mu z pewnością pewności siebie, bowiem prezentował się lepiej niż zazwyczaj również w rozgrywaniu piłki. Przez moment groźnie zrobiło się pod bramką Górnika, gdy dwa razy z rzędu goście wykonywali rzut rożny. W zamieszaniu podbramkowym mogło zdarzyć się wszystko, ale tym razem nie było nawet celnego strzału. Ruch zaczął jednak się odgryzać. „Niebiescy” coraz częściej przedostawali się pod pole karne Górnika, jednak brakowało jakichkolwiek uderzeń na bramkę Witkowskiego. Pierwszy celny strzał chorzowianie oddali w 30 minucie spotkania. Zawodnik gości uderzył wprost w bramkarza Górnika, jednak ten i tak miał spore problemy z obroną. Po okresie dominacji zabrzan obraz gry zaczął się wyrównywać.
Przez chwilę udziału w grze nie brał Zachara, a dosłownie minutę później urazu doznał Zieńczuk, jednak obaj ostatecznie nie opuścili placu gry. W poczynania zabrzan zaczęła się wkradać nonszalancja, tak jakby zawodnicy Nawałki zbyt szybko dopisali sobie na konto trzy punkty. Miał szansę zaprzeczyć tej teorii Nakoulma, który znalazł się w wymarzonej sytuacji do podwyższenia wyniku, jednak w sytuacji sam na sam z Kamińskim strzelił najgorzej jak mógł, wprost w bramkarza „Niebieskich”. Ta sytuacja zemściła się na ekipie gospodarzy w 41 minucie. Szeweluchin wybijał piłkę tak niefortunnie, że ta poleciała prosto pod nogi Zieńczuka. Ten uderzył piłkę z powietrza, bez zbędnego przyjmowania piłki na klatkę i fantastycznym wolejem umieścił piłkę w okienku bramki Witkowskiego. Piękna bramka zawodnika z Chorzowa wyrównała stan meczu. Górnik z minuty na minutę tracił kontrolę nad spotkaniem i trafienie Zieńczuka było tego konsekwencją. Do szatni zawodnicy obu zespołów schodzili więc z remisem.
Drugą połowę mocno rozpoczęli goście, którzy zdecydowanie nacisnęli defensywę zabrzan. Najwidoczniej dalej znajdowali się na fali wznoszącej po końcówce pierwszej połowy. Co nietypowe, inicjatywa w pierwszych minutach pierwszej połowy leżała po stronie gości. Do tego Górnik swoich kibiców nie przyzwyczaił. W 50 minucie Górnik jednak odpowiedział w najlepszy z możliwych sposobów. Nakoulma po raz drugi znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości i tym razem nie zawiódł, pewnie trafiając do siatki lewą nogą. Kapitalnym prostopadłym podaniem w tej akcji popisał się Przybylski. Teraz Ruch był już zmuszony do ataku pozycyjnego, a Górnik mógł postawić na kontry. Po bramce gra się uspokoiła i przez dłuższy czas toczyła się w środku pola. Wszystko miało szansę się zmienić w 60 minucie spotkania, gdy sędzia Tomasz Musiał najpierw wskazał na rzut karny dla Ruchu, ale po konsultacji ze swoim asystentem zmienił swoją decyzję. Powtórki wykazały, że arbiter podjął dobrą decyzję… zmieniając swoją decyzję, bowiem piłka nie dotknęła ręki Kosznika.
To spotkanie zaczęło przybierać formę wymiany ciosów i zdawało się kwestią czasu, kiedy któryś z zespołów strzeli bramkę. Górnik nie atakował już z polotem i wielką ilością zawodników i skupiał się coraz bardziej na defensywie, a Ruch coraz częściej gościł w pobliżu pola karnego gospodarzy. Po chwili znów kontrowersyjnie było za sprawą domniemanej ręki w szesnastce zabrzan, jednak sędzia i tym razem nie wskazał na „wapno”. Ciężko określić, czy miał rację. Ekipa Nawałki traciła atuty w ofensywie, coraz mniej zawodników w ogóle angażowało się w ataki. Serca kibiców Górnika zamarły, gdy fatalny błąd popełnił Witkowski, niepotrzebnie wychodząc z bramki. Goście nie skorzystali z tego prezentu – Jankowski nie trafił głową w trudnej sytuacji na pustą bramkę. Przed fanami „Trójkolorowych” był nerwowy kwadrans.
Gospodarze rzadko zapędzali się pod pole karne gości, jednak tym drugim brakowało sposobu na przebicie się przez zabrzańską defensywę. Górnik bronił się mądrze, jednak momentami zbyt głęboko. Nie zwiastowało to dobrze. Oba zespoły walczyły na całego, przez co to spotkanie oglądało się naprawdę przyjemnie. Zabrzanie starali się utrzymywać przy piłce jak najdalej od własnej bramki i po raz kolejny im się to udawało. Z trzydziestu metrów uderzał Mączyński i po rykoszecie piłka wyszła na rzut rożny, po którym zakotłowało się pod bramką Kamińskiego, jednak defensorzy gości poradzili sobie z zagrożeniem. Warto podkreślić, że zawodnicy Górnika w 85 minucie atakowali piłkarzy „Niebieskich” na ich własnej połowie wysokim pressingiem. Udowadniali tym swoje bardzo dobre przygotowanie fizyczne, jednak zagrożenie nie minęło. Ruch ciągle starał się sforsować obronę gospodarzy. Blisko wyrównania był Jankowski, który z kilku metrów w zamieszaniu podbramkowym uderzył obok słupka. Mijała minuta za minutą, a rezultat wciąż pozostawał niezmieniony. Zawodnikom z Chorzowa zostały tylko doliczone cztery. I to w zupełności im wystarczyło. W 92 minucie po błędzie Witkowskiego z najbliższej odległości piłkę do bramki wepchnął Jankowski i tym samym doprowadził do remisu w 99. Wielkich Derbach Śląska!