Ruch - Pogoń LIVE! Kocian wraca na stare śmieci
Godz. 18.00 w piątek. Z pozoru nudny mecz ekstraklasowych średniaków. Ale czy na pewno? Pragnący wydostać się ze strefy spadkowej Ruch kontra głodna punktów Pogoń Szczecin. Na stadionie przy ulicy Cichej może zdarzyć się wszystko.
fot. Krzysztof Kaczmarek
Jak przystawka poprzedzająca obiad, trailer dobrego filmu, tak każdy piłkarski piątek rozpoczyna przyziemne z pozoru, preludium przed wieczornym hitem dnia. Osoby odpowiedzialne za terminarz T-Mobile ekstraklasy w pierwszym meczu każdej kolejki lubią wystawiać drużyny z dolnej części tabeli. Tym razem o godz. 18 spotkają się drużyny z dwóch krańców Polski. Na stadionie przy ulicy Cichej 6 w Chorzowie, lokalny Ruch podejmie Pogoń Szczecin. Wbrew pozorom drużynę ze Śląska i dalekiego Pomorza łączy więcej niż by się mogło wydawać. Obie zanotowały lekki falstart na początek wiosennej rundy, zajmują aktualnie miejsca w dolnej części tabeli i na gwałt potrzebują punktów. I właśnie nadszedł czas, by wreszcie zacząć je zdobywać. Bo kiedy jak nie przeciw innemu zespołowi notującemu chwilowy spadek formy?
Miało być tak pięknie…
Trener nazywany „specjalistą od zimowych przygotowań”, powrót do zdrowia i formy najlepszego strzelca, Marcina Robaka, rosnące doświadczenie młodych defensorów Sebastiana Rudola i Huberta Matyni, transfer reprezentanta Łotwy Vladimirsa Kamessa – przed końcem zimowej przerwy wszystko wskazywało na fantastyczną wiosenną rundę w wykonaniu Portowców. Ostatnio do drużyny powrócił też jeden z byłych liderów - Takafumi Akahoshi. Biorąc pod uwagę te czynniki, zespół ze Szczecina powinien mieć przed sobą świetlaną przyszłość…
Ale wyszło jak zwykle
Podopieczni Jana Kociana w pierwszych trzech kolejkach rundy wiosennej zdobyli jedynie dwa punkty. Rozpoczęli trochę pechowym remisem z poznańskim Lechem, lecz w następnych spotkaniach było już tylko gorzej. Podział punktów ze słabo spisującą się Wisłą Kraków i poniedziałkowa, niespodziewana porażka z Górnikiem Łęczna. Nie do końca takiego scenariusza oczekiwali szczecińscy kibice. W tabeli robi się coraz ciaśniej, a miejsca w bezpiecznej ósemce powoli się oddalają. Pogoń musi zacząć zdobywać punkty, a z kim lepiej tego dokonać, jak nie z przedostatnim Ruchem Chorzów?
Nie tylko drużyna jako całość ale także poszczególni piłkarze wydają się mieć coś do udowodnienia. Łukasz Zwoliński musi pokazać, że zasługuje na miejsce w pierwszym składzie. Po udanej jesieni w trzech ostatnich kolejkach zagrał mocno średnio. A powracający do Szczecina Akahoshi już ostrzy sobie zęby na powrót do podstawowej jedenastki. Również Michał Janota, dawny „młody talent” pragnie wreszcie dobrze przedstawić się swoim nowym kibicom.
Gracze Ruchu Chorzów wystartowali nieco lepiej, w pierwszym meczu pewnie pokonując u siebie Piasta Gliwice. Niestety, były to dobre złego początki. Ze stolicy Wielkopolski wrócili na tarczy, a w zeszły piątek tylko zremisowali „konkurs karnych”, z rozczarowującą Lechią Gdańsk. Jeżeli drużyna z Chorzowa pragnie utrzymać się w najwyższej klasie rozgrywkowej musi jak najszybciej wziąć się za zdobywanie punktów. Do czternastej Cracovii tracą cztery oczka, co jest liczbą do odrobienia, jednak pod warunkiem, że zaczną robić to już teraz.
Powrót snajpera
Na korzyść chorzowskiej drużyny, oprócz grania u siebie, zadziałać może powrót pauzującego tydzień temu za kartki, Grzegorza Kuświka. Najlepszy snajper gospodarzy ma na swoim koncie już 9 ligowych trafień. Po meczu z Pogonią na pewno będzie chciał dopisać sobie kolejne, zwłaszcza że gdzieś w głowie ma chęć zadośćuczynienia za bezsensowną kartkę zdobytą po zakończeniu spotkania z poznańskim Lechem. Na swoją szansę czekają również Litwin Eduards Visnakovs i były piłkarz Legii Warszawa, Michał Efir. Żaden z nich nie przyszedł w końcu do Chorzowa po to by siedzieć na ławce.
Kolejnym plusem Ruchu, może być pewny w bramce Matus Putnocky. Nowy nabytek Niebieskich jak na razie nie tylko wypełnił lukę po sprzedanym do Japonii Krzysztofie Kamińskim ale przede wszystkim nieźle zaprezentował się w pierwszych spotkaniach na polskich boiskach. Mając go za sobą, cała drużyna może czuć się dużo pewniej.
Kocian ponownie w Chorzowie
Mecz ten jest też szczególny dla trenera Portowców – Jana Kociana. Jeszcze podczas jesiennego starcia tych dwóch drużyn, stał po drugiej stronie barykady. Rok pracy w Chorzowie na pewno zajął odrobinę miejsca w jego sercu. Włodarze niebieskich zabrali go z dalekich Chin i pozwolili na kreowanie nazwiska w Europie, za co ten odwdzięczył się zdobyciem brązowego medalu w sezonie 2013/2014 i niezłą jak na możliwości Niebieskich, grą w europejskich pucharach. Niestety dni chwały Kociana i jego Ruchu minęły bezpowrotnie i w piątkowym spotkaniu, trener gości musi zapomnieć o wszelkich sentymentach. Jedyne, co powinno się dla niego teraz liczyć, to doprowadzenie swoich nowych podopiecznych do pierwszego zwycięstwa w 2015 roku...