menu

Ruch o bramkę lepszy od Wisły. Biała Gwiazda na dnie

14 sierpnia 2016, 19:51 | Jakub Podsiadło

Wisła rozpoczęła pojedynek z Ruchem Chorzów od mocnego uderzenia - prowadziła już od 5. minuty. Kolejne bramki zdobywali jednak tylko Niebiescy i to oni sięgnęli po komplet punktów. To już czwarta ligowa porażka Białej Gwiazdy, która zamyka tabelę LOTTO Ekstraklasy.

Wisła Kraków - Ruch Chorzów 1:2
fot. Wojciech Matusik / Polska Press
Wisła Kraków - Ruch Chorzów 1:2
fot. Wojciech Matusik / Polska Press
Wisła Kraków - Ruch Chorzów 1:2
fot. Wojciech Matusik / Polska Press
Wisła Kraków - Ruch Chorzów 1:2
fot. Wojciech Matusik / Polska Press
Wisła Kraków - Ruch Chorzów 1:2
fot. Wojciech Matusik / Polska Press
Wisła Kraków - Ruch Chorzów 1:2
fot. Wojciech Matusik / Polska Press
Wisła Kraków - Ruch Chorzów 1:2
fot. Wojciech Matusik / Polska Press
Wisła Kraków - Ruch Chorzów 1:2
fot. Wojciech Matusik / Polska Press
Wisła Kraków - Ruch Chorzów 1:2
fot. Wojciech Matusik / Polska Press
Wisła Kraków - Ruch Chorzów 1:2
fot. Wojciech Matusik / Polska Press
Wisła Kraków - Ruch Chorzów 1:2
fot. Wojciech Matusik / Polska Press
Wisła Kraków - Ruch Chorzów 1:2
fot. Wojciech Matusik / Polska Press
1 / 12

Dla niektórych era Bogusława Cupiała w Wiśle Kraków nie skończyła się wtedy, gdy oficjalnie ogłoszono sprzedaż klubu duetowi Jakub Meresiński-Marek Citko. Na pewno znajdą się kibice, do których to, co dzieje się z klubem dotarło dopiero, gdy na niedzielny mecz z Ruchem „Biała Gwiazda” wybiegła w koszulkach bez loga Tele-Foniki. Nie da się ukryć, że po ostatnich doniesieniach na temat nowego właściciela sama piłka zeszła przy Reymonta na drugi plan. Wisła wracała na swój stadion po kompletnie nieudanym „tournee”. Na trzy ostatnie wyjazdowe mecze przegrała wszystkie.

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej – mogli powiedzieć kibice Wisły już po pięciu minutach. Kontratak gospodarzy był szybki, prostopadłe podanie Rafała Boguskiego do Mateusza Zachary dokładne, a celny strzał w długi róg pewny. To była, rzecz jasna, pierwsza bramka Zachary w barwach „Białej Gwiazdy”. Mimo tego, że były snajper Górnika Zabrze we wtorek był na boisku równe 120 minut, gdy Wisła strzelała cztery gole Zagłębiu Sosnowiec.

Na nieszczęście dla Dariusza Wdowczyka, jego piłkarze szybko zatarli świetne wrażenie po dobrym pierwszym kwadransie. Zaczął Patryk Lipski strzałem w słupek z rzutu wolnego. Więcej szczęścia miał Mariusz Stępiński, który w 24. minucie wyrównał po serii nieporadnych wybić stoperów Wisły. Z mocnym strzałem niemal w sam środek bramki niewiele zrobił Michał Miśkiewicz, który wrócił do bramki „Białej Gwiazdy” pod nieobecność kontuzjowanego Łukasza Załuski. Może nowy prezes „Niebieskich” Janusz Paterman ma trochę racji mówiąc, że nie puści go do FC Nantes za sumę miliona euro? Dla kibiców Ruchu piłkarz, który w tym sezonie w pojedynkę strzelił trzy gole w pięciu kolejkach też musi być bezcenny.

Kilka minut później Stępiński próbował jeszcze główkować do bramki, ale nieznacznie się pomylił. Wisła z kolei próbowała nawiązać do dobrego początku i była centymetry od ponownego objęcia prowadzenia. Jakub Bartosz najpierw sam uderzył obok słupka po dobrym dośrodkowaniu Rafała Pietrzaka, a potem wyłożył piłkę nieskutecznemu dzisiaj Krzysztofowi Drzazdze. Po sytuacji z 42. minuty wiślacy schodziliby na przerwę prowadząc jednym golem, lecz Drzazga strącił piłkę na słupek bramki młodego Kamila Lecha.

Młody bramkarz z Chorzowa nie mógł opędzić się od strzałów w drugiej połowie, ale ataki wiślaków nie należały do najgroźniejszych. Gdy do rzutu wolnego podszedł Denis Popović, strzelił płasko i w ręce golkipera. Chwilę później Słoweniec centrował, a nad bramką uderzał zmiennik Zdenek Ondraszek. Druga bramka Ruchu nie była wyjątkowej urody, ale przesądziła o zwycięstwie chorzowian. Po rzucie rożnym Miśkiewicz wybijał piłkę na raty, zdaje się, że raz już po wewnętrznej stronie linii bramkowej. Formalności mocnym strzałem dopełnił Paweł Oleksy i „Niebiescy” prowadzili w Krakowie po niemrawym początku drugiej połowy. Goście z prowadzeniem czuli się lepiej niż Wisła i próbowali je podwyższyć. W 69. minucie strzał Martina Konczkowskiego zatrzymał się na słupku. Gdy do końca meczu na boisku rządził Ruch, na trybunach rządzili jego kibice, którzy stawili się w Krakowie w liczbie ponad dwóch tysięcy.

Gdyby właścicielem Wisły nadal był Boguslaw Cupiał, Dariusz Wdowczyk mógłby już nie pracować w klubie po przegranych derbach z Cracovią. Teraz, po czwartej porażce z rzędu, nawet nie wiadomo do końca, kto mógłby zwolnić go ze stanowiska. Fatalne wyniki sportowe „Białej Gwiazdy” to główny symptom degrengolady, która w ostatnich tygodniach dotknęła klub z Krakowa. Degrengolady na poziomie organizacyjnym, finansowym, czysto sportowym a nawet kibicowskim. Po minimalnej, ale dotkliwej porażce z „Niebieskimi” Wisła już na pewno zostanie na ostatnim miejscu w tabeli przynajmniej do przyszłej kolejki.

Najdroższe transfery z Ekstraklasy: Kapustka wyprzedził wszystkich [TOP10]

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!


Polecamy