menu

Ruch minimalnie pokonał Zagłębie i awansował do półfinału Pucharu Polski

13 marca 2013, 20:24 | Marcin Szczepański

W rewanżowym spotkaniu 1/4 finału Pucharu Polski, Ruch Chorzów pokonał przed własną publicznością Zagłębie Lubin (1:0). Gola na wagę awansu zdobył dla Niebieskich Łukasz Janoszka.

Zwycięzcę Pucharu Polski wyłoni finałowy dwumecz

Ruch do pucharowego spotkania z Zagłębiem przystąpił ze sporymi zmianami w porównaniu ze spotkaniem ze Śląskiem. W obronie zawieszonego za kartki Marcina Baszczyńskiego zastąpił Marek Szyndrowski, a w pomocy wystąpiła trójka zawodników, których nie oglądaliśmy w wyjściowym składzie w sobotę: Marcin Malinkowski, Mindaugas Panka i Łukasz Janoszka zastąpili Pavla Sultesa, Łukasza Tymińskiego i Arkadiusza Lewińskiego. Szczególnie pojawienie się w składzie "młodego Ecika" opłaciło się Niebieskim, którym do zwycięstwa wystarczył remis nie wyższy niż 1:1.

W zespole Zagłębia bardzo aktywny od początku był natomiast Szymon Pawłowski. Na jego nieszczęście, jeszcze przed przerwą doznał urazu i musiał zostać zmieniony. W przerwie do szatni zszedł o własnych siłach, ale wyraźnie utykając,

Zanim jednak opuścił boisko, Pawłowski zdążył kilka razy popisać się ciekawymi zagraniami. W 10. minucie zawodnik Zagłębia oddał pierwszy w spotkaniu celny strzał, ale jego uderzenie z dystansu trafiło prosto w ręce Michała Peskovicia. Kolejną okazję, po podaniu Pavla Vidanowa miał w 16. minucie, ale ponownie zabrakło szczęścia, bo uderzenie było zbyt słabe. W 36. minucie Pawłowski zmarnował swoją najlepszą okazję po dograniu Roberta Jeża, kiedy wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału. Na domiar złego właśnie w tej akcji nabawił się kontuzji, która wyeliminowała go z dalszego udziału w spotkaniu. Chwilę przed jego zejściem Zagłębie miało najlepszą okazję w spotkaniu, ale po dośrodkowaniu Jeża Costa Nhamoinesu trafił strzałem głową w słupek.

Ruch również miał przed przerwą swoje okazje, a najlepiej współpracowali Łukasz Janoszka i Maciej Jankowski. W 15. minucie po dwójkowej akcji ten drugi uderzył tuż obok słupka. W 31. minucie Jankowski ponownie uderzył niecelnie w dobrej okazji, tym razem po podaniu Marka Zieńczuka. Sam lewoskrzydłowy Ruchu również był aktywny i miał swoje próby, ale z ich celnością nie było już najlepiej.

Drugą połowę mocnym uderzeniem rozpoczął Ruch. Najpierw w 52. minucie Zieńczuk głową po dośrodkowaniu Zeljko Djokicia uderzył wprost w Michała Gliwę, ale już pięć minut później kibice Niebieskich mogli skakać z radości, bo ładną bramkę po podaniu Mindaugasa Panki zdobył Janoszka, uderzając tuż przy słupku. W tym momencie Miedziowi potrzebowali do awansu już dwóch bramek, ale nie byli w stanie przejąć inicjatywy i poważnie zagrozić bramce chorzowian. Ci natomiast próbowali podwyższyć prowadzenie i mieli ku temu okazje. Najpierw w 66. minucie Zieńczuk przymierzył z rzutu wolnego, ale dobrą interwencją popisał się Gliwa. Jak piłka nie wpadła do bramki zastanawiali się kibice w 70. minucie, kiedy po ładnej akcji Ruchu piłka zatrzymała się na słupku, a z linii wybił ją na oślep obrońca Zagłębia.

Próbujący ratować sytuację Pavel Hapal przeprowadził zmiany, ale pojawienie się na boisku Kamila Wilczka i Damiana Kowalczyka niewiele wniosło.

Swoje kolejne okazje miał za to Ruch. Czterech świetnych nie wykorzystał jeszcze Maciej Jankowski, który raz po raz marnował "setki". W końcu w 82. minucie zmienił go Grzegorz Kuświk, który nie miał już takiej łatwości w dochodzeniu do sytuacji strzeleckich. Dogodną szansę zmarnował także wprowadzony za Zieńczuka Sultes, ale nie był tak widoczny jak ten pierwszy.

Ruch zaprezentował się dziś na tle Zagłębia bardzo korzystnie mimo licznych zmian w składzie. Szczególnie dobrze mimo braku "Baszcza" spisała się obrona, która nie popełniła żadnego rażącego błędu. Również współpraca w ofensywie Janoszki i Jankowskiego mogła się podobać. Zagłębie było natomiast bezproduktywne w ataku i zbyt łatwo dało dochodzić do sytuacji piłkarzom Niebieskich, którzy zasłużenie awansowali do półfinału Pucharu Polski. Pary tej fazy poznamy jutro.

Twitter


Polecamy