Ruch górą w 105. Wielkich Derbach Śląska! Górnikowi zabrakło jakości [ZDJĘCIA, RELACJA]
Ruch Chorzów odniósł drugie w tym sezonie ligowe zwycięstwo nad Górnikiem Zabrze. Podobnie jak jesienią, na listę strzelców wpisał się Paweł Oleksy, a drugie trafienie dołożył Kamil Mazek.
fot. Arkadiusz Gola, Bartosz Pudełko, Jacek Sroka/Dziennik Zachodn
fot. Arkadiusz Gola, Bartosz Pudełko, Jacek Sroka/Dziennik Zachodn
fot. Arkadiusz Gola, Bartosz Pudełko, Jacek Sroka/Dziennik Zachodn
fot. Arkadiusz Gola, Bartosz Pudełko, Jacek Sroka/Dziennik Zachodn
fot. Arkadiusz Gola, Bartosz Pudełko, Jacek Sroka/Dziennik Zachodn
fot. Arkadiusz Gola, Bartosz Pudełko, Jacek Sroka/Dziennik Zachodn
fot. Arkadiusz Gola, Bartosz Pudełko, Jacek Sroka/Dziennik Zachodn
fot. Arkadiusz Gola, Bartosz Pudełko, Jacek Sroka/Dziennik Zachodn
fot. Arkadiusz Gola, Bartosz Pudełko, Jacek Sroka/Dziennik Zachodn
fot. Arkadiusz Gola, Bartosz Pudełko, Jacek Sroka/Dziennik Zachodn
fot. Arkadiusz Gola, Bartosz Pudełko, Jacek Sroka/Dziennik Zachodn
fot. Arkadiusz Gola, Bartosz Pudełko, Jacek Sroka/Dziennik Zachodn
W derbach nikt nogi nie odstawia. Zdjęcia z meczu Górnik Zabrze - Ruch Chorzów [ZDJĘCIA]
Bardzo efektownie prezentował się stadion Górnika wypełniony w całości. Kibice stanęli na wysokości zadania, a piłkarze? Piłkarze rozpoczęli to spotkanie naprawdę nieźle, lecz im dalej w pierwszą połowę, tym działo się mniej. Z wyjątkiem bramki, oczywiście.
Ale zacznijmy od początku. Leszek Ojrzyński dokonał dwóch roszad w składzie swojego zespołu w porównaniu do meczu z Cracovią. Na prawej obronie Sadzawickiego zastąpił Widanow, a miejsce w pierwszej jedenastce kosztem Matuszka uzyskał Steblecki. W Ruchu Waldemar Fornalik zdecydował się na jedną zmianę - doświadczonego Zieńczuka zluzował na skrzydle Podgórski.
Pierwszy kwadrans to lepsza gra zabrzan. Swoje szanse mieli Sobolewski (uderzenie głową obok słupka), Kwiek (strzał z dystansu również minimalnie niecelny) oraz Widanow. Prawego obrońcę Górnika wypatrzył doskonale Kante, ale ten w sytuacji sam na sam uderzył w skracającego kąt Putnockiego. Niebiescy odgryźli się tylko za sprawą Stępińskiego, ale jego uderzenie głową sparował na rzut rożny Janukiewicz.
Z biegiem czasu coraz więcej z gry mieli goście, a Górnicy po kilku obiecujących akcjach zdecydowali się na nic nie dające długie piłki na Kante. I choć Hiszpan kilka pojedynków główkowych wygrał, to zdecydowaną większość drugich piłek zbierali zawodnicy Ruchu. Niebiescy grali ryzykownie i wręcz zmuszali gospodarzy do pressingu, ale opłacało się. Defensorzy Ruchu się nie mylili w rozegraniu, przez co w zespole gospodarzy tworzyły się luki w środku pola. Korzystali z tego Lipski i Surma.
To, co najważniejsze w pierwszej połowie wydarzyło się jednak pod jej koniec. W doliczonym czasie gry po rzucie rożnym dla Ruchu i przedłużeniu piłki przez jednego z gości przed fantastyczną okazja stanął Oleksy. I jej nie zmarnował. Trafił do siatki głową z kilku metrów obok bezradnego bramkarza Gornika. Na trybunach konsternacja i zawód, ale oprócz pierwszych piętnastu minut to Ruch wyglądał na zespół lepiej poukładany i mający pomysł na to spotkanie.
W drugą połowę też lepiej weszli goście. Raz zabrzan przed utratą bramki uratował desperackim wślizgiem Widanow, a raz Janukiewicz wyciągając się jak struna zapobiegł wpadnięciu mu piłki za kołnierz. Grę Gornika miał odmienić wprowadzony w 46. minucie Golański. Boisko opuścił Steblecki a nowy nabytek klubu z Zabrza pojawił się na... lewej pomocy.
Minuty drugiej połowy mijały, a Górnik wciąż nie miał pomysłu na odwrócenie losów spotkania. Kante dobrze wszedł w mecz ale szybko zgasł, a Gergel i Madej nie przypominali samych siebie z grudnia i tracili mnóstwo piłek. W Ruchu dobrze prezentował się Grodzicki, a groźny dla defensywy gospodarzy był Stępiński.
W 68. minucie spotkania powinno być 0:2. Kompletnie niekryty Stępiński otrzymał dobre podanie i wyszedł sam na sam z bramkarzem. Mimo tego że źle przyjął piłkę, to zdążył przed Janukiewiczem i wygrał z nim przebitkę. Będąc niemal w zerowym kącie wycofał futbolówkę do nabiegającego Mazka. Strzał pomocnika Ruchu do pustej bramki zablokował jednak Magiera, ratując swój zespół. Chwilę później groźnie głową po kornerze uderzał Koj, piłka przeleciała jednak nad poprzeczką.
Zdecydowanie bliżej było drugiej bramki dla gości, prawdopodobnie zamykającej spotkanie, niż do wyrównania stanu meczu przez gospodarzy. Sytuacja Górnika stała się tak rozpaczliwa, że trener postanowił ratować wynik wprowadzeniem na boisko duetu Janota-Korzym. Gospodarze przeszli na system z trójką obrońców, a Danch został przesunięty do ataku. Nic to nie dało. Zabrzanie nie potrafili przełamać obrony Ruchu, byli zbyt chaotyczni. A w 80. minucie mecz w zasadzie dobiegł końca. Mazek i Stępiński wyszli z kontrą, przy biernej postawie Szeweluchina i Magiery napastnik Ruchu znalazł się w dogodnej sytuacji, ale przegrał pojedynek z Janukiewiczem. Piłka spadła jednak prosto pod nogi Mazka, który bez problemu trafił do siatki obok próbującego ratować sytuację Magiery.
Druga połowa w wykonaniu gospodarzy była po prostu beznadziejna. Ugrzęźli oni na dnie ligowej tabeli, z którego bardzo trudno będzie się wydostać. A Ruch wygrał drugie derby Górnikiem w tym sezonie i jest na jak najlepszej drodze do tego, aby już do końca rozgrywek z zabrzanami się nie spotkać.
Piłkarzy pożegnały głośne gwizdy, a słyszano również przyśpiewki o wizycie kibiców w szatni. Żarty się skończyły. Górnik stoi nad przepaścią.