Vilim Posinković: Planowałem zostać dłużej w Ruchu niż tylko jeden sezon
Kilka dni temu 27-letni Vilim Posinković podpisał kontrakt z Łokomotiwem Płowdiw (dziewiąta drużyna bułgarskiej ekstraklasy w sezonie 2017/18). Skrzydłowy ostatnio był związany z Ruchem Chorzów. W kwietniu 2018 roku rozwiązano z nim kontrakt po tym, jak zawodnik wziął udział w imprezie po przegranym meczu z GKS-em Tychy (0:2), a do sieci przedostały się niekorzystne zdjęcia. Porozmawialiśmy z Posinkoviciem, który opowiedział nie tylko o nowym klubie, ale też tym, co działo się w zespole Niebieskich.

fot. Lucyna Nenow
Vilim Posinković w kwietniu rozwiązał swój kontrakt z chorzowskim Ruchem. 27-latek w nowym sezonie będzie reprezentował barwy bułgarskiego Łokomotiwu Płowdiw. Do Niebieskich przeniósł się z cypryjskiego AÉ Zakakíou, a wcześniej grał m.in. w Grecji, Finlandii, Turcji, czy Chorwacji. - Celem drużyny jest znalezienie się w czołowej szóstce na koniec sezonu. Ja zrobię wszystko, co w mojej mocy, by pomóc zespołowi. Decyzja o przeprowadzce nie była taka trudna. To zasłużona drużyna, ale oczywiście nie w takim stopniu, jak Ruch w Polsce. Trener jest Chorwatem, co też mnie przekonało. Na dodatek rozmawiałem z Nikołajem Bankowem, który powiedział, że to bardzo dobre miejsce dla mnie – stwierdził Chorwat.
Jego pożegnanie z Chorzowem nie należało do najłatwiejszych. Już wcześniej w mediach pojawiały się informacje na temat zachowania obcokrajowców z Ruchu. Po przegranym (0:2) meczu z GKS-em Tychy Posinković wraz z Bojanem Markoviciem udali się na przyjęcie urodzinowe, z którego do sieci wyciekły zdjęcia, przedstawiające zawodników w niekorzystnym świetle. Tym razem miarka się przebrała i zdecydowano o rozwiązaniu kontraktu ze skrzydłowym. Chorwat w barwach Ruchu wystąpił w 19 spotkaniach, strzelił dwa gole i zanotował cztery asysty. – Staram się pamiętać tylko o tych dobrych rzeczach. Mam świetne wspomnienia z Ruchem, szczególnie po zwycięstwie nad GKS-em Katowice. To było szaleństwo! W Polsce spotkałem wiele miłych osób i miałem bardzo dobrych kolegów w drużynie. Dobrze będę wspominał też fanatyków. Moment, w którym wychodziłem na boisko i słyszałem ich krzyki, i sposób, w jaki wspierali drużynę, przyprawiały o gęsią skórkę. Z pewnością zapamiętam to do końca życia. Oczywiście, są rzeczy, których żałuję i które będą mnie bolały. Najbardziej sposób, w jaki musiałem odejść. Miałem zamiar zostać w Ruchu dłużej niż tylko jeden sezon, jednak życie toczy się dalej – powiedział Posinković. Większość jego kolegów nie zdecydowałaby się na przedłużenie kontraktu z Ruchem, jednak Chorwat, gdyby tylko miał możliwość, zrobiłby to. – Były pewne problemy, to prawda, jednak nie działo się nic nadzwyczajnego. Powiedzmy tak, jak jeszcze byłem w drużynie, było w miarę w porządku. Ludzie w klubie starali się nas wspierać, jak tylko mogli. W szczególności Grzegorz Kapica. Wiadomo, jest ciężko, kiedy nie masz głównego sponsora. Pomimo tego wszystkiego, naprawdę chciałbym zostać w Ruchu. Na Cichej 6 towarzyszyły mi niesamowite emocje.
Po tym, jak na światło dzienne wyszły informację o imprezie, na której obecni byli piłkarze Ruchu, zawrzało wśród kibiców Niebieskich. Co prawda zdania były podzielone, lecz większość z nich nie widziała już miejsca w drużynie ani dla Posinkovicia, ani dla Markovicia. Szatnia stała jednak murem za zawodnikami. – Koledzy mnie wspierali. Każdy z nich zachował się w porządku. Miałem naprawdę świetnych kolegów i jestem im bardzo wdzięczny, tak samo, jak trenerom Juanowi Ramonowi Rochy i Krzysztofowi Warzysze, którzy chcieli mnie zatrzymać. Decyzję o moim odejściu podjął prezes.
Imprezę, po której został rozwiązany kontrakt z Chorwatem, poprzedził mecz z GKS-em Tychy. Już wtedy mówiono o problemach finansowych Ruchu, a także zaległościach w wypłatach wśród piłkarzy. Mówiło się, że z tego powodu zawodnicy mogą zbojkotować derbowe spotkanie przeciwko tyszanom. – Nigdy nie słyszałem o czymś takim. To zwykłe plotki. Żaden z nas, choćby przez chwilę nie pomyślał o tym, by nie wyjść na murawę. W tym czasie pojawiało się wiele informacji, ale w 90% były to kłamstwa. Mieliśmy naprawdę dobrą atmosferę w szatni. Prawdą jest jednak, że były zaległości w wypłatach, ale żaden z piłkarzy Ruchu nie pomyślał, by z tego powodu nie rozegrać meczu – zakończył Posinković.
[wideo_iframe]//get.x-link.pl/eb2395de-27c7-5c62-19a4-9b1881cb2075,552a2f07-2601-e674-331c-5091de71da50,embed.html[/wideo_iframe]








