menu

Ruch przed wiosną: Rewolucji w Chorzowie nie było [SPARINGI, TRANSFERY]

12 lutego 2016, 12:37 | Kaja Krasnodębska

Bez większych rewolucji kadrowych, z niezłymi wynikami w sparingach. Tak do rundy wiosennej przygotowywał się Ruch Chorzów.

Prezentacja Ruchu Chorzów
Prezentacja Ruchu Chorzów
fot. Marzena Bugala-Azarko

Świąteczna przerwa dla większości chorzowian zakończyła się 7 stycznia. Tego dnia 22 zawodników stawiło się na pierwszym treningu w 2016 roku. Wśród nich znaleźli się testowani Łukasz Moneta oraz Aleksejs Visnakovs. Próżno natomiast było szukać tych bardziej doświadczonych piłkarzy. Rafał Grodzicki, Maciej Iwański, Marek Zieńczuk, Łukasz Surma czy Marek Szyndrowski kilka dni dłużej mogli cieszyć się urlopem. Oni treningi wznowili dopiero w Rybniku-Kamieniu, do którego podopieczni Waldemara Fornalika udali się 11 stycznia. Te kilka dni spędzonych w Chorzowie na pewno im się jednak nie dłużyło.

W niedzielę, zgodnie z tradycją, piłkarze Ruchu zmierzyli się z Naprzodem Janów na... lodowisku. Od dziewięciu lat Niebiescy starają się w ten sposób wspomóc zbiórkę pieniędzy dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Dla piłkarzy to nie tylko okazja do świetnej zabawy oraz lepszego zgrania się ze sobą, ale przede wszystkim pomocy dzieciom. W tegorocznej edycji zgromadzeni kibice mogli oglądać popisy na łyżwach między innymi Michała Efira, Matusa Putnockiego, Macieja Iwańskiego czy Pawła Oleksego.

Tak jak sparing na lodowisku służył głównie rozrywce, tak podczas obozu w Kamieniu priorytetem były ćwiczenia fizyczne. Waldemar Fornalik kładł duży nacisk na doprowadzenie swoich zawodników do jak najlepszej formy. Dlatego też pojawiło się sporo ciężkich treningów na siłowni oraz biegowych. Nie zabrakło również pracy z piłkami czy sparingów. Te drugie okazały się fantastycznym sposobem na przetestowanie nie tylko piłkarzy, którzy od dawna zakładają niebieskie trykoty, ale też nowo przybyłego Łukasza Hanzela. Premierowym rywalem zespołu z Cichej okazała się czeska Opava. Po bramkach Patryka Lipskiego oraz Adama Setli, podopieczni Fornalika wygrali 2:1. Jednak to nie rezultat miał największe znaczenie w tym spotkaniu. Ważniejszym okazał się fakt, iż szkoleniowiec pozwolił zaprezentować się w nim praktycznie wszystkim zdrowym zawodnikom.

Mniej roszad przyniósł kolejny sparing. Tym razem Niebiescy zagrali z Puszczą Niepołomice i ponownie zwyciężyli 2:1, a bramki zapisali sobie Kamil Mazek oraz Michał Efir. To starcie zakończyło obóz w Kamieniu i 18 stycznia chorzowianie wrócili do domów. Nim wyjechali z nich ponownie, rozegrali jeszcze trzecie kontrolne spotkanie. Przy niesprzyjającej aurze, przejmującym zimnie oraz okrutnym śniegu pokonali jedną bramką pierwszoligowy Rozwój. Strzelcem gola na wagę zwycięstwa okazał się Michał Efir.

22 stycznia natomiast kibice mieli znowu okazje zobaczyć swoich ulubieńców w akcji. Tym razem w zupełnie nietypowym dla nich miejscu - na hali. Podopieczni Waldemara Fornalika zagrali tam z okazji 20-lecia lokalnego klubu futsalowego - Clearexu. Po dwóch dwudziestominutowych połowach, górą z tego starcia wyszli ci, którzy na co dzień grają wewnątrz. Ruch po toczonej w przyjaznej atmosferze walce przegrał 8:12. Ostatecznie jednak nie należy się tym zupełnie przejmować. Wszak chodziło jedynie o zabawę.

Kolejnym etapem przygotowań był wyjazd na Cypr. Już w czasie podróży humory dopisywały. Piłkarze mieli za sobą trzy sparingi, trzy zwycięstwa i bynajmniej żadnej nowo odniesionej kontuzji. Przed nimi natomiast prawie dwa tygodnie na słonecznej wyspie. Nie spędzili ich jednak na odpoczynku, lecz ciężkiej pracy, która ma zaowocować podczas wiosennych starć. Szczególnie zmotywowany do niej mógł być Łukasz Moneta, który przed samym wyjazdem oficjalnie został piłkarzem Niebieskich. Pobyt w Nikozji przyniósł zawodnikom nie tylko kolejne wymagające treningi ale także sparingi. Najpierw chorzowianie zremisowali z Atlantasem Kłajpeda, by później odnieść już zwycięstwo z Tomem Tomsk. Strzelcem jedynej bramki tego spotkania stał się Mariusz Stępiński.

Nie samymi treningami żyli zawodnicy Ruchu na Cyprze. W ramach przygotowań obserwowali również starcia w Pucharze Cypru, a także mieli okazję zwiedzić Larnakę oraz Nikozję. Zanim wrócili do Polski, rozegrali jeszcze dwa kolejne mecze kontrolne. Najpierw stanęli naprzeciw liderującej w lidze rumuńskiej Astry Giurgiu, a później rozegrali spotkanie z Dinamem Bukareszt. Dopiero ten ostatni mecz zakończył się porażką. Niebiescy nie zdołali się podnieść po bramce straconej w 26. minucie i z boiska schodzili z opuszczonymi głowami. Niedługo po niej powrócili do Chorzowa, by już na spokojnie przygotowywać się do piątkowego starcia z Zagłębiem Lubin.

Nie można powiedzieć, że Ruch dokonał zimą jakiś wielkich transferów. Okienko co prawda wciąż pozostaje otwarte, lecz wydaje się, iż to nie chorzowianie zostaną tegorocznymi królami polowania. Na Cichą przybyło bowiem tylko dwóch zawodników - Łukasz Hanzel oraz jego imiennik Łukasz Moneta. Obaj jeszcze jesienią reprezentowali Wigry Suwałki i całkiem nieźle sobie tam radzili. Pierwszy z nich to pomocnik, który w aktualnym sezonie rozegrał 12 spotkań i zdobył trzy bramki. Moneta natomiast to wychowanek Akademii Legii, który w tym sezonie zagrał we wszystkich możliwych meczach od pierwszej minuty. Wydaje się więc, że obaj mogą okazać się porządnymi wzmocnieniami.

Dużą zaletą wydaje się być fakt, iż z drużyny Waldemara Fornalika nie odszedł właściwie żaden zawodnik. Mimo transferowych pogłosek przy Cichej zostali zarówno Mariusz Stępiński jak i Patryk Lipski czy Kamil Mazek. Wszyscy trzej jeszcze co najmniej przez pół roku będą błyszczeć w trykotach Ruchu. Tak naprawdę jedynymi, którzy opuścili Chorzów są gracze drugiej drużyny: Michał Rzuchowski oraz Kamil Grabara. Głośnym echem odbiła się szczególnie sprzedaż drugiego z nich, gdyż urodzony w 1999 roku zawodnik trafił do juniorskiej drużyny Liverpoolu. W takiej sytuacji pozostaje jedynie trzymać kciuki, aby ta decyzja okazała się korzystna, nie tylko dla konta Ruchu, ale i dla samego zawodnika.

Zimowa przerwa niespodziewanie przyniosła chorzowianom zmianę w tabeli. Stosunkowo niewielką, ale biorąc pod uwagę obecne miejsce Ruchu, kto wie czy nie okaże się ona kluczowa. Z powodu zaległości finansowych PZPN zdecydował się ukarać Niebieskich natychmiastową stratą jednego punktu. Pozostało ich więc już tylko 31, co jak na razie daje 5. pozycję.

Widmo spadku z ligi jest prawie niewidoczne, ale w tym roku ambicje Niebieskich sięgają znacznie wyżej. Celem wydaje się być walka o europejskie puchary. Aby móc w ogóle do niej stanąć, trzeba zająć miejsce w pierwszej ósemce. Czy to możliwe? Jeżeli chorzowianie nie obniżą lotów, to na pewno. Dziewiąty Górnik Łęczna traci do Ruchu dziewięć oczek i bez "pomocy" chorzowian nie zdoła ich przeskoczyć. Trudniejsza może się natomiast okazać runda finałowa. Walczący i mistrzostwo czy europejskie puchary rywale łatwo nie dadzą sobie odebrać nawet punktu.


Polecamy