Ruch Chorzów nie wygrał od 10 meczów. Czy przełamie się z Legią?
Piłkarze Ruchu śrubują ligowy rekord. Niestety, nie jest to osiągnięcie, które cieszyłoby kibiców Niebieskich. Chorzowianie zapomnieli bowiem jak się wygrywa mecze.
fot. Łukasz Łabędzki
Turniej WTA w Toronto: Urszula Radwańska odpadła już w 1. rundzie
Podopieczni trenera Jacka Zielińskiego nie odnieśli zwycięstwa w dziesięciu kolejnych spotkaniach T-Mobile Ekstraklasy, a terminarz, który nakazuje im w najbliższych kolejkach grę z Legią Warszawa oraz Górnikiem Zabrze, może jeszcze wydłużyć tę fatalną passę.
- Nie wygraliśmy już dziesiątego meczu z rzędu, a to nie buduje dobrej atmosfery w zespole - stwierdził po meczu w Krakowie Marek Zieńczuk, który tradycyjnie strzelił "Pasom" bram-kę, ale że nie dała ona Niebieskim punktów, więc i nie sprawiła mieszkającemu pod Wawelem pomocnikowi większej radości.
- W szatni staramy się za dużo nie mówić o tej fatalnej serii, choć raz czy dwa ktoś o tym wspominał. Na pewno tak długi okres bez ligowego zwycięstwa w niczym nam nie pomaga. Trzeba po prostu starać się jak najszybciej przerwać tę kiepską passę - dodał inny z chorzowskich weteranów Marcin Malinowski.
Ruch po raz ostatni zwyciężył w lidze 22 kwietnia pokonując na Cichej Polonię Warszawa 2:1. Z dziesięciu następnych spotkań chorzowianie pięć zremisowali i pięć przegrali. - Jesteśmy ostatnio mistrzami tracenia goli w wygranych meczach. W dodatku dajemy je sobie strzelać w samej końcówce, że przypomnę tylko majowe spotkanie w Gdańsku z Lechią, w którym w 90 minucie prowadziliśmy 4:2, by tylko zremisować 4:4. W Krakowie w piątek też długo prowadziliśmy i pewnie utrzymalibyśmy ten wynik, gdy-by sędzia nie popełnił błędu i odgwizdał ewidentny faul na Mać-ku Jankowskim pod polem karnym Cracovii. To był kluczowy moment spotkania, bo po tej akcji stanęliśmy i straciliśmy gola. Sędzia się pomylił, ale to nie on przegrał to spotkanie, tylko my, bo na utratę drugiej bramki nie mamy już żadnego usprawiedliwienia - powiedział Malinowski, który w przeciwieństwie do dwóch pierwszych spotkań tym razem nie wpisał się na listę strzelców.
Chorzowianie liczą, że pechowa przegrana w Krakowie tylko dodatkowo zmobilizuje ich przed sobotnim pojedynkiem z Legią na Cichej (godz. 20.30). - Warszawianie idą w tym sezonie jak burza i przed tym meczem na pewno nikt nie postawi na nas złamanego grosza. Taka sytuacja paradoksalnie może nam jednak tylko ułatwić sprawienie niespodzianki i uzyskanie w potyczce z mistrzem Polski korzystnego wyniku. Łatwo nie będzie, bo żeby wygrać musimy w sobotę wieczorem wyskoczyć z przysłowiowych majtek, ale zapewniam, że motywacji na pewno nam nie zabraknie - dodał kapitan Niebieskich.