menu

Ruch Chorzów nie wygrał od 10 meczów. Czy przełamie się z Legią?

6 sierpnia 2013, 14:38 | Jacek Sroka/Dziennik Zachodni

Piłkarze Ruchu śrubują ligowy rekord. Niestety, nie jest to osiągnięcie, które cieszyłoby kibiców Niebieskich. Chorzowianie zapomnieli bowiem jak się wygrywa mecze.

Kibice Ruchu Chorzów mogą się czuć zawiedzeni postawą Niebieskich
Kibice Ruchu Chorzów mogą się czuć zawiedzeni postawą Niebieskich
fot. Łukasz Łabędzki

Turniej WTA w Toronto: Urszula Radwańska odpadła już w 1. rundzie

Podopieczni trenera Jacka Zielińskiego nie odnieśli zwycięstwa w dziesięciu kolejnych spotkaniach T-Mobile Ekstraklasy, a terminarz, który nakazuje im w najbliższych kolejkach grę z Legią Warszawa oraz Górnikiem Zabrze, może jeszcze wydłużyć tę fatalną passę.

- Nie wygraliśmy już dziesiątego meczu z rzędu, a to nie buduje dobrej atmosfery w zespole - stwierdził po meczu w Krakowie Marek Zieńczuk, który tradycyjnie strzelił "Pasom" bram-kę, ale że nie dała ona Niebieskim punktów, więc i nie sprawiła mieszkającemu pod Wawelem pomocnikowi większej radości.

- W szatni staramy się za dużo nie mówić o tej fatalnej serii, choć raz czy dwa ktoś o tym wspominał. Na pewno tak długi okres bez ligowego zwycięstwa w niczym nam nie pomaga. Trzeba po prostu starać się jak najszybciej przerwać tę kiepską passę - dodał inny z chorzowskich weteranów Marcin Malinowski.

Ruch po raz ostatni zwyciężył w lidze 22 kwietnia pokonując na Cichej Polonię Warszawa 2:1. Z dziesięciu następnych spotkań chorzowianie pięć zremisowali i pięć przegrali. - Jesteśmy ostatnio mistrzami tracenia goli w wygranych meczach. W dodatku dajemy je sobie strzelać w samej końcówce, że przypomnę tylko majowe spotkanie w Gdańsku z Lechią, w którym w 90 minucie prowadziliśmy 4:2, by tylko zremisować 4:4. W Krakowie w piątek też długo prowadziliśmy i pewnie utrzymalibyśmy ten wynik, gdy-by sędzia nie popełnił błędu i odgwizdał ewidentny faul na Mać-ku Jankowskim pod polem karnym Cracovii. To był kluczowy moment spotkania, bo po tej akcji stanęliśmy i straciliśmy gola. Sędzia się pomylił, ale to nie on przegrał to spotkanie, tylko my, bo na utratę drugiej bramki nie mamy już żadnego usprawiedliwienia - powiedział Malinowski, który w przeciwieństwie do dwóch pierwszych spotkań tym razem nie wpisał się na listę strzelców.

Chorzowianie liczą, że pechowa przegrana w Krakowie tylko dodatkowo zmobilizuje ich przed sobotnim pojedynkiem z Legią na Cichej (godz. 20.30). - Warszawianie idą w tym sezonie jak burza i przed tym meczem na pewno nikt nie postawi na nas złamanego grosza. Taka sytuacja paradoksalnie może nam jednak tylko ułatwić sprawienie niespodzianki i uzyskanie w potyczce z mistrzem Polski korzystnego wyniku. Łatwo nie będzie, bo żeby wygrać musimy w sobotę wieczorem wyskoczyć z przysłowiowych majtek, ale zapewniam, że motywacji na pewno nam nie zabraknie - dodał kapitan Niebieskich.

Dziennik Zachodni