menu

Rubin - Levante LIVE! Historyczna szansa dla Hiszpanów

14 marca 2013, 16:08 | Daniel Kawczyński

Levante Walencja broni honoru Hiszpanii w Lidze Europejskiej. W swojej niezbyt bogatej historii, po raz pierwszy bierze udział w europejskich pucharach i dzisiaj staje przed szansą wywalczenia awansu do ćwierćfinału. By tak się stało, musi pokonać lub zremisować z Rubinem Kazań, który w poprzedniej rundzie odprawił poprzedniego triumfatora - Atletico Madryt.

Rubin Kazań - Levante UD LIVE! - relacja na żywo w Ekstraklasa.net!

Ostatnie tygodnie to pokaz dominacji hiszpańskiego futbolu. W Lidze Mistrzów z czwórki Real, Barcelona, Malaga, Valencia, tylko ta ostatnia nie znalazła się w gronie ćwierćfinalistów. Reszta odmieniła niekorzystną sytuację po pierwszych spotkaniach i rywalizuje dalej. Znacznie gorzej wypada Hiszpania w Lidze Europejskiej. Athletic Bilbao nie wyszło nawet z fazy grupowej, zaś Atletico Madryt od początku traktowało te rozgrywki po macoszemu, wystawiając drugi garnitur i nic dziwnego, że w poprzedniej fazie odpadło z Rubinem Kazań. Los chciał, że Rosjanie w następnej rundzie wylosowali Levante - ostatni hiszpański klub w tej edycji rozgrywek.

Tak się pisze historia

Mały klub z Walencji debiutuje w europejskich pucharach po zajęciu piątego miejsca w Primera Division w najlepszym sezonie ligowym w historii. W La Liga póki co nie zachwyca, zajmuje dziesiąte miejsce ze stratą ośmiu oczek do strefy pucharowej i jeśli nie nastąpi nagły wstrząs, na następny sezon już do Europy nie zawita. Chyba, że pokusi się o sensację w Lidze Europejskiej, na razie jest na dobrej drodze. W grupie pozostawiło w tyle Helsingborgs i Twente Eschede, w 1/16 finału wygrało dwumecz z Olympiakosem Pireus, który niedawno zapewnił sobie tytuł mistrza Grecji. Następnie Hiszpanom przyszło się zmierzyć z Rubinem Kazań. Pierwsza odsłona rywalizacji na Ciutat de Valencia zakończyło się bezbramkowym remisem, choć nie brakowało okazji na przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść.

W Moskwie będzie już o wiele trudniej. Przyzwyczajonym do dodatnich temperatur Hiszpanom zwykle trudniej gra się w zimowej aurze, w towarzystwie śniegu i kilku dobrych kresek na minusie. - Zimno? Dzisiaj wyszedłem na spacer w krótkim rękawie- zażartował trener Levante - Juan Ignacio Martinez. - Czy będzie zimno, czy gorąco, piłkarza nie będą niczego odczuwać po końcowym gwizdku. Będą cały czas biegać i walczyć - dodał.

Do stolicy Rosji zabrał wszystkich podopiecznych, łącznie z permanentnie rezerwowym Dariuszem Dudką. Trudno przypuszczać, by Polak pojawił się na boisku w tak ważnym spotkaniu. - Chcemy się poczuć zjednoczeń i być tu razem. Wiemy jak to ważny mecz dla kibiców Levante jak i samego klubu. To dla nas najlepsza motywacja. Przed nami 90 minut wielkiej koncentracji i dbania o najmniejsze detale - uważa Martinez.

Choć "granotas" przyjechali do Walencji mocno zmobilizowani i optymistycznie nastawieni, to wcale nie oznacza, że są wolni od problemów. Na środku obrony nie może zagrać sprowadzony zimą Loukas Vyntra, który jesienią grał już w europejskich pucharach w barwach Panathinaikosu. Dodatkowo za czerwoną kartkę z pierwszego spotkania pauzuje Michel. W niektórych formacjach można mówić o kłopocie bogactwa. Prawa strona boiska należała dotąd do Nabila El Zhara, ale Algierczyk - po kilku tygodniach leczenia kontuzji - może wypaść ze składu za sprawą świetnie dysponowany Pedro Riosa. Za rywala ma jeszcze będącego w równie dobrej formie Christiana Lela.

W drużynie gości zabraknie jeszcze jednego zawodnika, o którym ostatnio mówi cała Hiszpania.

Niesforny Martins

Ten dwumecz miał być szczególny ze względu na Obafemiego Martinsa. Nigeryjski snajper przez ostatnie dwa lata(z wyjątkiem okresu wypożyczenia do Birmingham) był zawodnikiem Rubina Kazań, gdzie jednak nie zrobił wielkiej furory(3 bramki w 19 meczach). W letnim okienku transferowym trafił na Ciutat de Valencia i dość szybko zadomowił w pierwszym składzie: w 24 pojedynkach aż dziewięć razy wpisywał się na listę strzelców. W Walencji widziano w nim znakomite lekarstwo na problemy z napastnikami, jego doświadczenie miało pomóc wyeliminować Rubin.

Tymczasem kilka tygodni temu otrzymał lukratywną ofertę z Major League Soccer od Seattle Sounders. Włodarze amerykańskiego klubu pragnęli sprowadzić go do siebie, ale Levante okazało się twardym negocjatorem i odrzucało kolejne propozycje. Ale Martins nie zamierzał ustępować, koniecznie chciał zmienić otoczenia. Nagle, tuż przed ważnym rewanżem przestał pojawiać się na treningach i z własnej kieszeni wykupił swój kontakt z trzy miliony euro. - Swoim zachowaniem udowodnił, że nigdy nie zasługiwał na naszą koszulkę - ostro skomentował sytuację prezydent Levante - Quico Catalan.

Niesforny Martins narobił więc nie lada problemu byłemu trenerowi, który bardzo liczył na dyspozycję Nigeryjczyka w rewanżu. Na szpicy zastąpi go dobrze nam znany Włoch z polskimi korzeniami - Robert Aquafresca. -To godny następca - twierdzi trener gospodarzy - Kurban Berdiev.

Przełamać klątwę Łużnik

Rubin jest jedną z trzech drużyn na etapie 1/8 finału i teoretycznie ma spore szanse na przejście do ćwierćfinału. Czy ją wykorzysta? Nie da się ukryć, że moskiewskie Łużniki -gdzie drużyna z Tatarstanu rozgrywa większość spotkań w europejskich pucharach - nie są zbyt szczęśliwym terenem. Wystarczy wspomnień o trzech porażkach poniesionych w tym sezonie. Dodajmy jeszcze, że Rubin - podczas dość częstych występów w rozgrywkach europejskich - jeszcze nigdy nie pokonał u siebie drużyny z Hiszpanii. To niezbyt dobra wiadomość tym bardziej, że tylko zwycięstwo promuje do następnego etapu.

Berdiev, podobnie jak Martinez nie ma lekkiej sytuacji kadrowej. Cesar Navas wciąż pokutuje za ostre potraktowanie Radamela Falcao, w Walencji Christian Ansaldi obejrzał czerwoną kartkę, a Aleksander Riazancew i Yann M'Villa narzekają na kontuzje.

- Awans pozostaje sprawą otwartą. Zagramy identycznie jak w Walencji, wykorzystamy doświadczenie zdobyte w boju z Atletico. Jesteśmy wypoczęci i naładowani energią - zapewnia Jose Salomon Rondon, najskuteczniejszy napastnik Rosjan. To w nim pokładane są największe nadzieje.

Twitter