menu

W Katowicach już nie tylko GieKSa. Przedstawiamy beniaminka 1. ligi - Rozwój Katowice [REPORTAŻ INTERAKTYWNY]

2 sierpnia 2015, 08:40 | Mateusz Kapera

Przeciętny kibic piłki nożnej z Gdańska lub Poznania słyszał o Rozwoju Katowice dwa razy. Po raz pierwszy, gdy media trąbiły o pieniądzach, których Górnik Zabrze nie zapłacił Rozwojowi za transfer Arkadiusza Milika do Bayeru Leverkusen. Po raz drugi, w czerwcu z okazji historycznego awansu katowiczan do 1. ligi.

Przedstawiamy beniaminka 1. ligi - Rozwój Katowice
fot. Mateusz Kapera
Przedstawiamy beniaminka 1. ligi - Rozwój Katowice
fot. Mateusz Kapera
Przedstawiamy beniaminka 1. ligi - Rozwój Katowice
fot. Mateusz Kapera
Przedstawiamy beniaminka 1. ligi - Rozwój Katowice
fot. Mateusz Kapera
Przedstawiamy beniaminka 1. ligi - Rozwój Katowice
fot. Mateusz Kapera
Przedstawiamy beniaminka 1. ligi - Rozwój Katowice
fot. Mateusz Kapera
Przedstawiamy beniaminka 1. ligi - Rozwój Katowice
fot. Mateusz Kapera
Przedstawiamy beniaminka 1. ligi - Rozwój Katowice
fot. Mateusz Kapera
Przedstawiamy beniaminka 1. ligi - Rozwój Katowice
fot. Mateusz Kapera
1 / 9

Kliknij poniżej w zielony przycisk "VIEW STORY", aby przejść do interaktywnego reportażu o Rozwoju Katowice


Być może znajdzie się grupka osób, która obserwując transfer Milika do Leverkusen postanowiła pogrzebać w historii napastnika reprezentacji Polski i zaciekawiła się klubem, który wychował jeden z największych talentów polskiego futbolu. Klubem, który w tym roku obchodzi 90-lecie klubu i chociaż nie ma wielu sukcesów, to szczyci się długą tradycją i ważną misją. Dlatego, korzystając z wolnego czasu i pięknej pogody postanowiłem wsiąść do autobusu jadącego do Katowic.

Jak wiemy, w Katowicach największą popularnością cieszy się, co ciekawe o wiele młodszy niż Rozwój, GKS Katowice. Co może wydawać się dziwne, nikt paradujący po Katowicach w koszulce Rozwoju nie dostanie tzw. oklepu od zagorzałego fana GieKSy. W drugą stronę też to funkcjonuje. Tak przynajmniej pisali w internecie. Bardzo szybko przekonuję się, że jest to prawda. Śpiesząc się na spotkanie z kierownikiem Rozwoju Katowice wpadam do pierwszego lepszego autobusu i pytam ubranego w sportową odzież młodego chłopaka, czy ten autobus jedzie w kierunku stadionu Rozwoju.

- Jedzie na Starą Ligotę, a stamtąd parę minut na stadion – odpowiada miejscowy chłopak, po czym dodaje w żartobliwym tonie – Lepiej jednak zawrócić i pojechać na Bukową, bo tam jest ciekawiej.

Na Bukową, czyli oczywiście na stadion GKS-u Katowice. Mimo że spodziewałem się takiej reakcji, to miałem jednak pewne obawy. W końcu przyjechałem z Krakowa. Reasumując, jeżeli tylko nie przegapicie granicy między Katowicami a Chorzowem, to spokojnie możecie podróżować w barwach katowickich drużyn.

Podczas około 15 minutowej podróży z centrum miasta na Brynów, gdzie mieści się obiekt Rozwoju Katowice, uważnie obserwowałem bloki w poszukiwaniu napisów informujących, kto rządzi na „dzielni". Co ciekawe, naliczyłem może z dwa i to twórczości fanów GieKSy.

Natomiast przy skrzyżowaniu ulicy Załęskiej i Zgody, które prowadzi do stadionu Rozwoju zamiast pięknego graffiti w kolorach zielono-czarnych zobaczyłem ciekawe dzieło ulicznych artystów. Przez chwilę zastanawiałem się czy groźnie wyglądający robaczek z kałasznikowem, żywcem wyjęty z popularnej niegdyś gry komputerowej Worms, nie reprezentuje bojówki katowickiego klubu, ale jednak szybko od tego pomysłu odstąpiłem.

Pozostało mi około 200-300 metrów do siedziby klubu. W oczy rzuca się dosyć stromy podjazd oraz lesista okolica nie przypominająca drogi do pierwszoligowego klubu.

Na szczęście za zakrętem pojawia się już budynek klubowy. Pierwsze wrażenie – idealne miejsce na letni obóz przygotowawczy. Nieco ukryty obiekt znajdujący się na uboczu i otoczony małym lasem. Co prawda, wyposażenie obiektu nie powala mnie na kolana, jednak ta cisza i spokój przekonałyby mnie do wybrania tego miejsca.

Przyjeżdżam na spotkanie punktualnie, ale zostaję przyjęty z opóźnieniem, gdyż w tym samym czasie w klubie przeprowadzana jest kontrola przez Najwyższą Izbę Kontroli oraz Sanepid. Widząc stosy dokumentów walających się po biurze i zabieganego kierownika klubu Marcina Nowaka myślę, aby odpuścić i nie zawracać głowy w tym niedogodnym momencie.

Jednak nie potrafię odeprzeć pokusy prześwietlenia tego ciekawie prezentującego się klubu i postanawiam zaczekać na swoją kolej. W międzyczasie napawam się widokiem schludnie wyglądającej (choć ciasnej) siedziby klubu i ochładzam się dzięki sprawnie działającej klimatyzacji. Wiszące na ścianie kalendarze, na których widnieje Arkadiusz Milik przypominają, kto wychował tego niesamowitego piłkarza. Nie sposób również przegapić mocno wyeksponowanej nagrody dla Rozwoju Katowice za wygraną w klasyfikacji Fair Play w sezonie 2014/2015.

WSKAZÓWKA: Aby rozpocząć interaktywny spacer wciśnij przycisk "play" w prawny dolnym rogu okna. Użyj kursora myszki, aby zwiedzić konkretne miejsca.


Po dłuższej chwili oczekiwania kierownik klubu zaprasza mnie na stadion Rozwoju. Od razu dzielę się z nim pozytywnymi wrażeniami, które spotkały mnie po przyjeździe do Katowic. I żeby nikt nie zarzucił mi, że w autobusie o drogę na stadion pytałem jakiegoś tam studenciaka, albo dwunastolatka, to dopytuję Marcina Nowaka o relacje między kibicami Rozwoju a GieKSy.

- Relacje między kibicami obu drużyn są takie, że wielu sympatyków Rozwoju jest także fanami GKS-u. Wiadomo, że u nas nie ma takiej rywalizacji jak Wisły z Cracovią czy Legii z Polonią, ale w tym sezonie gramy mecze derbowe z GKS-em i myślę, że nie będzie żadnego problemu jak któryś z naszych kibiców pójdzie w koszulce Rozwoju na Bukową. Żadna krzywda mu się nie stanie - zapewnia nas Nowak.

Warto zaznaczyć, że powodem spokojnej rywalizacji między oboma klubami jest także brak zorganizowanej grupy kibiców po stronie Rozwoju. Gdy wpiszemy w wyszukiwarkę hasło „Rozwój ultras" prędzej wyskoczy nam informacja o ruchu ultras w Indonezji niż na Zgody 28. Co ciekawe, Rozwój Katowice jest klubem starszym o prawie 40 lat od GieKSy, ale mimo tego, to stadion na Bukowej cieszy się większą popularnością.

- Przez wszystkie lata byliśmy klubem typowo środowiskowym, górniczym, w którym grali górnicy. Wtedy to było na poziomie lig okręgowych, terenowych. W latach siedemdziesiątych klub był jeden sezon w 3. lidze i później aż do lat dziewięćdziesiątych cały czas były to niskie ligi. GKS w tym czasie zdobywał trofea i grał w europejskich pucharach - mówi Marcin Nowak.

Kierownik Rozwoju opowiada mi o klubie bez żadnego wstydu, bo na Zgody 28 najważniejsze nie są tytuły czy pękające w szwach trybuny zapełnione przez wiernych kibiców, a młodzi piłkarze, bo przecież nie bez kozery klub przyjął nazwę „Rozwój”.Nie licząc wielu młodych piłkarzy, którzy ze Zgody 28 trafili do ekstraklasy, nie sposób nie wspomnieć o dwóch znakomitych piłkarzach, którzy zostali ukształtowani pod okiem trenerów katowickiego klubu.

Mowa tu oczywiście o Arkadiuszu Miliku i Tomaszu Zdebelu. Pierwszego nie trzeba przedstawiać, natomiast drugiego z nich młodsi kibice mogą już nie pamiętać. Tomasz Zdebel to czternastokrotny reprezentant Polski w latach 2000-2003. Zaczynał w Rozwoju, potem przeniósł się na drugą stronę miasta, żeby grać dla GKS-u Katowice, a w kolejnych latach występował już zagranicą. Najbardziej znanym klubem w jego karierze był Bayer Leverkusen.

- Filozofia naszego klubu opiera się przede wszystkim na szkoleniu młodzieży. Dlatego, że tak chcemy lub nie mamy pieniędzy na inne rzeczy, a także z innych względów. Ten szczebel centralny pierwszej lub drugiej ligi jest nam potrzebny, aby tych młodych chłopaków pokazywać, sprzedawać i umożliwiać im dalszy rozwój - podkreśla kierownik klubu.

W tym sezonie nikt awansu nie planował

Przed ostatnią kolejką sezonu 2014/2015 Rozwój Katowice zajmował szóste miejsce w drugoligowej tabeli. Szanse na awans były iluzoryczne. Katowiczanie musieli wygrać wyjazdowe spotkanie z Nadwiślanem i liczyć na potknięcia rywali. Wydawało się, że najłatwiejsze zadanie ma Energetyk ROW Rybnik, który podejmował na własnym stadionie najgorszą drużynę w lidze, która już od kilku kolejek nie miała szans na utrzymanie.

Rybniczanie najwidoczniej nie wytrzymali presji i przegrali 0:2 z Limanovią, a Rozwój odwrócił losy meczu w drugiej połowie i wygrał z Nadwiślanem. Co prawda, katowiczanie zrównali się punktami z Rakowem, ale dzięki lepszemu bilansowi meczów bezpośrednich, to piłkarze ze Zgody cieszyli się z awansu do pierwszej ligi. Częstochowianom pozostała walka w barażach, ale ostatecznie nie podołali zadaniu i zostali na kolejny sezon w 2. lidze.

- W poprzednim sezonie nikt awansu nie planował. Graliśmy na tyle dobrze, że byliśmy w czołówce i udało nami się zdobyć promocję do gry w 1. lidze - skromnie opowiada o emocjonującym sezonie kierownik Rozwoju Katowice.

Po hucznym świętowaniu historycznego awansu na 90-lecie klubu przyszedł czas refleksji nad nowym sezonem. Zawsze, gdy mały klub osiąga wielki sukces mówi się o problemach i wymaganiach występujących w wyższych klasach rozgrywkowych. Nie da się ukryć, że zespoły, które przez prawie wszystkie lata istnienia grały w niższych ligach nie będą dysponować odpowiednim stadionem. Co to znaczy odpowiednim? Według najnowszych wytycznych Polskiego Związku Piłki Nożnej klub występujący w 1. lidze zobowiązany jest do posiadania obiektu, który:

- może pomieścić minimum 2000 widzów (miejsca siedzące)

- posiada zadaszenie minimum 500 miejsc siedzących

- ma zainstalowane sztuczne oświetlenie

To oczywiście najważniejsze kryteria z kilkudziesięciu znajdujących się w podręczniku licencyjnym. Co więcej, od sezonu 2016/2017 pierwszoligowe kluby będą musiały posiadać podgrzewaną murawę. Trzeba się jednak w tej 1. lidze utrzymać, więc nie ma sensu, żeby działacze katowickiego klubu teraz nad tym się zastanawiali. W czerwcu PZPN wydał komunikat w sprawie licencji klubowych, w którym poinformował, że Rozwój otrzymał licencję z nadzorem infrastrukturalnym, sportowym i administracyjnym. Jakby tego było mało, to katowiczanie otrzymali ostrzeżenie za nieprawidłowe złożenie dokumentacji finansowej. Z racji tego, że Rozwój przystępuje do sezonu jako beniaminek, to będzie mógł rozegrać rundę jesienną na swoim obiekcie, który nie spełnia wymogów licencyjnych. Oczywiście w tym czasie klub jest zobowiązany do przeprowadzenia modernizacji stadionu.

Jakie warunki w tym momencie spełnia stadion Rozwoju? Co klub musi zrobić, żeby mógł grać na własnym stadionie również wiosną? Na te pytania odpowiada kierownik klubu Marcin Nowak.


Miasto bardziej wspiera GieKSę niż Rozwój

Mimo że władze miasta obiecywały zwiększenie dotacji dla Rozwoju w przypadku awansu, to jednak teraz nie widzą takiej możliwości. Nie ma także mowy o sfinansowaniu oświetlenia na stadionie przy ulicy Zgody 28. W zamian miasto zaproponowało Rozwojowi wynajęcie obiektu na Bukowej, gdzie swoje mecze rozgrywa GKS Katowice.

To, co najbardziej denerwuje działaczy Rozwoju Katowice to duże różnice w dzieleniu pieniędzy między oboma klubami. GKS Katowice dostał w tym roku prawie 6 milionów złotych, a Rozwój jedynie 530 tysięcy. Co prawda, władze miasta nie ukrywają, że to GieKSa jest sportową marką Katowic, ale nie da się przemilczeć faktu, że w ostatnich latach klub z Bukowej nie osiąga wielu sukcesów na płaszczyźnie sportowej. Natomiast Rozwój dosyć, że osiągnął historyczny awans i w tym sezonie gra w tej samej lidze co GKS, to w międzyczasie wychowuje zdolnych piłkarzy. Klub z Brynowa szczyci się wypuszczeniem na piłkarskie salony nie tylko Arkadiusza Milika, ale również wielu innych piłkarzy, którzy nieźle radzą sobie na polskich boiskach.

- W tym roku dostaliśmy 430 tysięcy złotych na seniorów i 100 tysięcy na szkolenie młodzieży. To się nie zmienia od siedmiu lat, tak jakby inflacji nie było, albo te koszty były stałe - informuje kierownik Rozwoju Katowice.

Głównym źródłem utrzymania klubu jest Katowicki Holding Węglowy oraz miasto Katowice. W przeszłości środki otrzymane od producenta węgla energetycznego w zupełności wystarczały, aby klub mógł normalnie funkcjonować. Niestety, wraz z nadejściem kryzysu te czasy się skończyły i klub musiał szukać nowych źródeł finansowania. Dlatego walka z Górnikiem Zabrze o pieniądze z transferu Milika do Bayeru Leverkusen nie była jedynie kwestią wypełnienia umowy między Rozwojem a Górnikiem, ale również walką o życie dla katowiczan.

- Gdyby nie wypływy z transferu Arka Milika to nas już by nie było. To była kwestia naszego być albo nie być. To nawet nie chodzi o to, czy osiągnęlibyśmy sukces sportowy czy nie, tylko po prostu nie dalibyśmy rady finansowo - tłumaczy Marcin Nowak.

Kim może postraszyć Rozwój w 1. lidze?

Mimo że awans do pierwszej ligi wraz z piłkarzami świętował Marek Koniarek, to jednak zarząd klubu postanowił dokonać zmiany szkoleniowca. Pod koniec czerwca zatrudniony został Marek Motyka, który wcześniej nie zdołał utrzymać Limanovii w 2. lidze. Było to jednak bardzo trudne zadanie ponieważ objął ekipę z Limanowej, gdy ta miała już jedynie matematyczne szanse na utrzymanie.

Marek Motyka bardzo dobrze zna śląską piłkę. W przeszłości był trenerem Górnika Zabrze i Polonii Bytom. 57-letni trener to również zasłużony piłkarz Wisły Kraków, w której rozegrał 323 mecze. To nie jedyny wiślak w Rozwoju Katowice. Od marca dyrektorem sportowym katowickiego klubu jest Kamil Kosowski.

- Cieszę, że mogę współpracować z Kamilem Kosowskim. To jest dodatkowy plus, gdy ma się człowieka z takim nazwiskiem, który jest zarazem kolegą z Wisły. Kamil ma dużo kontaktów i olbrzymią wiedzą, co daje klubowi duże pole do popisu - mówi trener Marek Motyka.

Trudno znaleźć w kadrze Rozwoju znane nazwiska. W letnim okienku transferowym z Bukowej na Zgody przeprowadził się Kamil Cholerzyński. Po nieudanej przygodzie w Górniku Zabrze wraca wychowanek Rozwoju Wojciech Król. Poważnym wzmocnieniem ma się okazać Adam Czerkas, który wraz z Tomaszem Wróblem dysponują dużym doświadczeniem z ekstraklasowych boisk.

Chociaż trener Motyka jest w katowickim klubie niewiele ponad miesiąc, to jest już w stanie wskazać najważniejszych zawodników. Liderem drużyny, co nie dziwi, ma być Tomasz Wróbel, który rozegrał mnóstwo ekstraklasowych meczów w koszulce GKS-u Bełchatów. W środku pomagać mu ma Robert Tkocz, który w Rozwoju jest od 2012 roku, a w obronie rządzić mają Gałecki i Mielnik. Najtrudniejszym zadaniem dla Motyki wydaje się obsadzenie linii ataku. Nowy trener Rozwoju nie ukrywa, że lubi grać dwoma napastnikami, ale zdaje sobie sprawę, że w rundzie jesiennej może to być niemożliwe.

Przyglądając się z bliska Rozwojowi Katowice przypomina mi się pewien klub, który podobnie jak Rozwój świętował w ostatnich latach historyczny awans do pierwszej ligi. Co ciekawe, również na 90-lecie istnienia klubu. Z dużo mniejszego miasta, ale o podobnym poziomie sportowym i infrastrukturalnym, gdy zaczynał w 1. lidze.

Pamiętacie Puszczę Niepołomice?


Polecamy