menu

Trenerzy po meczu Stal Mielec - Rozwój Katowice (KONFERENCJA)

27 kwietnia 2015, 11:27 | Łukasz Łabędzki

W meczu 27. kolejki 2. ligi Stal Mielec pokonał u siebie Rozwój Katowice 3:1. Po tym spotkaniu trenerzy obu zespołów podzielili się swoimi przemyśleniami na temat wydarzeń, które miały miejsce na boisku!

Trenerzy po meczu Stal Mielec - Rozwój Katowice
Trenerzy po meczu Stal Mielec - Rozwój Katowice
fot. Łukasz Łabędzki

Janusz Białek (Stal Mielec): Stało się coś, na co chyba wszyscy w Mielcu czekaliśmy. Gdy zobaczyłem, że Marek Koniarek nie wchodzi na boisko, to już byłem trochę spokojniejszy. Na poważnie: wiedzieliśmy, jak gra Rozwój, a Rozwój wiedział, jak gramy my. Stąd takie wyczekiwanie, polowanie na okazję. Szczęście uśmiechnęło się do rywali i prowadzili. Potem stało się coś, na co chyba wszyscy w Mielcu czekaliśmy. Pokazaliśmy charakter, zespół wzniósł się i grając bardzo dobrze był w stanie grać jeszcze lepiej. Determinacją, ambicją, zaskoczyliśmy przeciwnika. Po stracie bramki nie mieliśmy czego pilnować. Przeszliśmy na dwóch napastników, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Defensywa Rozwoju troszkę nie była na to przygotowana na większą ilość zawodników w polu karnym i dlatego sytuacje oraz bramki. Chwała zawodnikom. Myślę, że kibice czekają na właśnie takie mecze. Zaangażowanie, poświęcenie. Przy równym poziomie obu drużyn, szczęście uśmiechnęło się do nas. Nie potrafię powiedzieć, czy w każdym meczu będziemy w stanie być tak dysponowani. Wydawało się, że fizycznie, mentalnie, byliśmy zdecydowanie lepiej przygotowani na Raków, a tamten mecz pomińmy milczeniem. Ten dzisiejszy z kolei zapamiętają wszyscy. Z racji dramaturgii, wyniku, emocji i takiej huśtawki.

Marek Koniarek (Rozwój Katowice): Cóż mogę powiedzieć? Mecz był zacięty, zakończył się horrorem. Miał różne fazy. Przez pierwsze 20 minut to Stal przeważała, grała agresywnie, stwarzała sytuacje, nie umieliśmy tego opanować. Później zaczęliśmy grać w piłkę, ale w drugą połowę znów źle weszliśmy. Było groźnie pod naszą bramką, ale to my zdobyliśmy gola. Myślałem, że nie powtórzą się poprzednie spotkania, w których się cofaliśmy. Mieliśmy idealną okazję Wróbla na 0:2. Gdyby to strzelił, byłoby praktycznie po meczu. Niestety, liczy się to, co jest w bramce, a nie sytuacje. W końcówce byłem pod wrażeniem chłopaków ze Stali. Bardzo walczyli, jeździli na tyłkach, chcieli osiągnąć remis, a zwyciężyli. Wielki szacunek, że grali do końca i gratulacje dla trenera Białka.

źródło: Stal Mielec