menu

Radomiak przegrał 0:1 z Rozwojem Katowice

12 marca 2017, 12:21 | WŁ

Około 3500 kibiców przyszło na inauguracyjny mecz rundy wiosennej Radomiaka z Rozwojem Katowice. Niestety wszyscy kibice wychodzili w sobotni wieczór ze stadionu miejskiego przy ulicy Narutowicza 9 bardzo wkurzeni. Trzeba byłoby użyć znacznie mocniejszego słowa, niż wkurzeni.

Miny Radomiaka mówią wszystko jak był wynik meczu z Rozwojem.
Miny Radomiaka mówią wszystko jak był wynik meczu z Rozwojem.
fot. Tadeusz Klocek

Radomiak - Rozwój 0:1 (0:0),
Bramka: 0:1 Sebastian Murawski 57.

Radomiak: Szady - Spychała, Grudniewski, Gurzęda, Sulkowski - Tarnowski (58’ Brągiel), Kościelny, Bemba (67’ Kwiek), Stąporski (58’ Stanisławski) - Leandro, Cupriak.

Rozwój: Gocyk - Mielnik, Czekaj, Murawski, Kowalski - Rutkowski (87’ Barwiński), Płonka (57’ Jaroszek), Fonfara, Szczepański (86’ Kozłowski), Marszalik - Przezak (61’ Kowalczyk).

Sędziował: Piotr Łęgosz z Włocławka.
Widzów: 3421.

Podopieczni czeskiego trenera Vernera Liczki, piłkarze Radomiaka po meczu z Rozwojem mieli do wszystkich i do wszystkiego pretensje, tylko nie do siebie.
To, że boisko było słabe, to, że sędzia był słaby, to, że Rozwój był lepszy w tym meczu.
Panowie piłkarze, ocenę swojej słabej, a momentami bardzo słabej postawy na placu gry zaczynijcie od siebie.
Ponoć w szatni było tuż po meczu bardzo gorąco i bardzo głośno. Potwierdził to na konferencji prasowej trener Verner Liczka.
- Pierwsza analiza gry drużyny już się odbyła tuż po meczu w szatni - mówił trener.

Jedynie brawa należą się kibicom, którzy w tak dużej ilości zjawili się na stadionie. Nie możecie narzekać, że nie było dopingu. Fani przez 90 minut zdzierali gardła. A co na to piłkarze? Przegrali 0:1, a samego siebie przeszedł w ostatnich sekundach meczu David Kwiek, który kopnął bez piłki rywala i bardzo słusznie został ukarany przez arbitra czerwoną kartką. Szkoda, że zawodnik ten przez okres swojego pobytu na boisku nie wyładował się tak mocno na piłce, żeby skierować ją do bramki rywala.
Teraz David Kwiek zostanie odsunięty od gry na kilka meczów. W takiej formie w jakiej jest ten zawodnik, to nie będzie to dla Radomiaka żadne osłabienie.

Mocne słowa trenera Vernera Liczki
- Mógł to być bardzo dobry mecz z naszej strony. Nie spełniliśmy jednak podstawowego warunku. Głowy zostały w szatni. Nie byliśmy skupieni. Za bardzo powtarzaliśmy, że musimy zwyciężyć. „Bo inne wyniki, bo tamten nie wygrał, bo tamten przegrał”. Przemotywowani byliśmy. Nasza piłkarska wartość - to, czym wygrywaliśmy mecze u siebie - się zgubiła. Rozwój był skupiony na swoim celu, ale i poukładany mentalnie - mówił po meczu Verner Liczka, trener Radomiaka.

- Przyjechaliśmy tu po trzy punkty i swój cel zrealizowaliśmy. Dla drużyny Rozwoju, która walczy o utrzymanie, to bezcenny wynik - mówił po meczu Tadeusz Krawiec, trener katowickiej drużyny.

Po strzale głową
Jedyny gol padł w 57 minucie. Grzegorz Fonfara krótko rozegrał rzut rożny, Grzegorz Marszalik dośrodkował lewą nogą, a w polu karnym najsprytniejszy okazał się Sebastian Murawski, mimo asysty Michała Grudniewskiego strzałem głową pokonał Adriana Szadego.
- Nie widziałem piłki, nie miałem jej na rękach. Nie było też nikogo przy słupku, bo Mateusz Spychała krył innego zawodnika - mówił po meczu radomski bramkarz.

Dwie sytuacje do strzelenia gola
Do przerwy gra Radomiaka jeszcze nie była taka najgorsza. Zieloni stworzyli sobie dwie bardzo dogodne okazje do strzelenia gola. Obie te, a przynajmniej jedna powinna zakończyć się bramką.
W 10 minucie w polu karnym sam z piłką znalazł się Kamil Kościelny i zamiast skierować piłkę do siatki podał ją bramkarzowi Tomaszowi Gocykowi. Tuż przed przerwą po dobrym zagraniu piłki przez Rossi Leandro do Pawła Tarnowskiego, ten drugi przegrał pojedynek jeden na jednego z golkiperem katowickiej drużyny.

Chaos, nerwy i bałagan w grze Radomiaka
W drugiej połowie, Radomiaka nie było na boisku. Rozwój całkowicie zdominował radomski zespół. Chaos, bałagan, niedokładność, brak choćby jednej składnej akcji w wykonaniu Radomiaka w tej części gry - to cały obraz radomskiego zespołu w drugich 45 minutach.
Nic nie dały trzy zmiany, które trener Verner Liczka, przeprowadził w tej części gry. Dariusz Brągiel, Szymon Stanisławski i tym bardziej David Kwiek nic kompletnie nie wnieśli do gry Radomiaka. Jeżeli nic zespół nie gra, to znaczy po pierwsze, że brakuje mu sił. Po drugie piłkarze są bez formy, po trzecie brak jest koncepcji gry, a po czwarte chyba najważniejsze, że futboliści Radomiaka uznali, że są tak mocni, że mecz sam się wygra. Radomiak został sprowadzony na ziemię, a mówiąc językiem bokserskim na deski.

Wypada Mateusz Spychała i David Kwiek
Kolejny ligowy mecz Radomiak rozegra na wyjeździe w Stargardzie z tamtejszymi Błękitnymi. Rywal mocny, a radomianie na ten mecz pojadą bez dwóch podstawowych obrońców, Macieja Świdzikowskiego (kontuzja) i Mateusza Spychały (żółte kartki). Wypadnie także David Kwiek.
- Mam cały tydzień na decyzje kadrowe odnośnie meczu z Błękitnymi - mówi trener Verner Liczka.

Mówią trenerzy

Verner Liczka, Radomiak: - Popełniliśmy błąd, straciliśmy bramkę - i zwariowaliśmy. Potem były dwie czerwone kartki. Gdyby mecz trwał jeszcze 15 minut, to chyba zostałby przerwany, bo byłoby ich jeszcze kilka. Pod względem mentalnym, utrzymania emocji, ten egzamin okazał się dla nas bardzo nieudany.

Tadeusz Krawiec, Rozwój: - Przyjechaliśmy tu po trzy punkty i swój cel zrealizowaliśmy. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Radomiak będzie drużyną, która będzie dominowała, stwarzała sytuacje. Przy odrobinie szczęścia jednak, wygraliśmy. Chcę pochwalić drużynę za serce do walki, zaangażowanie, ambicję. Moi zawodnicy dołożyli do tego umiejętności piłkarskie, które mają, dlatego z tego wszystkiego wyszło to, że wygraliśmy.


Polecamy