Arka rozniosła Rozwój i tylko punkt dzieli ją od Ekstraklasy!
Arka Gdynia rozgromiła na wyjeździe Rozwój Katowice (4:1) i tylko małego kroczku brakuje jej do wymarzonego awansu. Podopieczni Grzegorza Nicińskiego w Ekstraklasie zameldują się najpewniej już we wtorek.
fot. Maciej Gapinski
fot. Maciej Gapinski
fot. Maciej Gapinski
fot. Maciej Gapinski
fot. Maciej Gapinski
fot. Maciej Gapinski
fot. Maciej Gapinski
fot. Maciej Gapinski
fot. Maciej Gapinski
fot. Maciej Gapinski
fot. Maciej Gapinski
fot. Maciej Gapinski
fot. Maciej Gapinski
fot. Maciej Gapinski
fot. Maciej Gapinski
Walczący o utrzymanie beniaminek z Katowic mógł znakomicie rozpocząć spotkanie. Już w 2. minucie swoją szansę na bramkę miał Tomasz Wróbel. Arkę od straty gola uchronił jednak Jałocha. Chwilę później w dogodnej sytuacji znalazł się Jaroszek, ale pogubił się i skończyło się na strachu w ekipie gości. Arka śmielej zaatakowała dopiero po kilku kolejnych minutach. Strzały Yussuffa oraz Siemaszki nie były jednak na tyle dobre, by pokonać Wojciecha Pawłowskiego.
W kolejnych minutach na Stadionie Miejskim wiało nudą. Jednak w 31. minucie widzowie zgromadzeni na stadionie przy ulicy Bukowej wreszcie doczekali się bramki. Dobre płaskie dośrodkowanie Warcholaka trafiło wprost na stopę niepilnowanego Formelli, który strzałem tuż przy słupku otworzył wynik spotkania.
Kolejne minuty to optyczna przewaga Arki. Szansę na podwyższenie rezultatu miał Tadeusz Socha. Strzał obrońcy Arki trudem na rzut rożny sparował jednak Pawłowski. Cierpliwa gra podopiecznych Grzegorza Nicińskiego została nagrodzona tuż przed przerwą. Na strzał z około 25. metrów zdecydował się Yussuff. Piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki zaskoczonego takim obrotem spraw golkipera Rozwoju.
Rozwój tuż po przerwie zaatakował, ale szybko został skarcony. A właściwie skarcił się sam, bo to co we własnym polu karnym zrobił Pawłowski przechodzi ludzkie pojęcie. Katastrofalny błąd bramkarza skrzętnie wykorzystał Socha. Piłkarzom Nicińskiego było mało i szukali czwartej bramki. Próbował Warcholak, z którego strzałem poradził sobie jednak Pawłowski. W 76. minucie gracz wypożyczony z Udinese musiał jednak po raz czwarty wyciągać piłkę z siatki, kiedy to po świetnej akcji w wykonaniu gości, piłkę z bliska do bramki wpakował wprowadzony przerwie Bozok.
Arka mogła strzelić kolejne bramki, ale brakowało już skuteczności. Honor gospodarzy dzisiejszego meczu uratował w końcówce Gałecki, który w zamieszaniu w polu karnym zachował najwięcej zimnej krwi i pokonał Jałochę. Dzisiejsza wygrana właściwie dokumentuje zasłużony awans do najwyższej klasy rozrywkowej.