menu

Rozpracowujemy rywali Polaków. Jak gra Esbjerg FB?

31 lipca 2014, 10:37 | Grzegorz Ignatowski

Ruch Chorzów zmierzy się w III rundzie eliminacyjnej Ligi Europy z duńskim Esbjerg FB. Co wiemy o rywalu chorzowian? W duńskiej ekipie może być problem z zachowaniem równowagi pomiędzy defensywą i ofensywną. Chorzowianie powinni to wykorzystać.

Esbjerg w zeszłym sezonie zajął 5. miejsce w duńskiej Superligaen. Wysoka pozycja podopiecznych trenera Nielsa Frederiksena była w dużej mierze zasługą braci Ankersen oraz Mushagalusy Bakengi. Jednak z tej trójki w zespole EFB został jedynie 23-letni Jakob Ankersen. Jego brat bliźniak Peter odszedł do Salzburga, z kolei Bakenga gra obecnie w Eintrachcie Braunschweig. W drużynie nie ma też Kiana Hansena (obecnie FC Nantes), który był wyróżniającą się postacią w defensywie. Strata tych zawodników jest ogromnym osłabieniem i raczej nikt się nie łudzi, że sprowadzeni w ich miejsce Lasse Rise z Randers czy Eddi Gomes z Koge załatają po nich dziury. A przecież w poprzednim sezonie swoją cegiełkę dołożył też Martin Braithwaite, który choć zagrał w zaledwie czterech meczach to strzelił trzy gole, po czym trafił do francuskiego Toulouse.

Mimo braku dwóch kluczowych zawodników, w Esbjergu można znaleźć kilku graczy, którzy zaistnieli na europejskich boiskach. 28-letni obrońca Michael Jakobsen ma w swoim cv występy w hiszpańskiej Almerii, Jens Askou występował w angielskiej Championship w barwach Norwich czy Millwall, Martin Bergvold przed kilkoma laty zakładał koszulkę włoskiego Livorno, a Martin Dubravka osiągnął spore sukcesy ze słowacką Żiliną. W Danii niezwykle cenionym zawodnikiem jest 35-letni pomocnik Hans Henrik Andreasen, który w tamtejszej ekstraklasie zaliczył 350 gier, a przez krótki czas grał też w niemieckim Greuter Furth. Najważniejszym zawodnikiem jest jednak wspomniany wcześniej Ankersen.

Jakob Ankersen występuje najczęściej na pozycji prawego pomocnika. Wraz ze swoim bratem bliźniakiem, który grał jako prawy obrońca uczynił z prawego skrzydła największy atut Esbjerga. To właśnie po akcjach przeprowadzonych tą stroną padało najwięcej bramek, a Jakob i Peter Ankersenowie bardzo często notowali asysty. Jakob skupia się głównie na ofensywie, co dało efekt w postaci dziewięciu strzelonych bramek w poprzednim sezonie. Chorzowianie będą musieli go uważnie pilnować, bo ten zawodnik jest w stanie stworzyć coś z niczego.

W zeszłym sezonie Esbjerg osiągnął duży sukces, awansując do 1/16 Ligi Europy. W pierwszej fazie Duńczycy wyeliminowali AS St. Etienne, co było dużą niespodzianką. W pierwszym meczu padł wynik 4:3 a w rewanżu ekipa trenera Frederiksena wygrała 1:0. W bieżącym sezonie EFB męczyło się niesamowicie z Kariatem Ałmaty, remisując na wyjeździe 1:1 i wygrywając u siebie 1:0. Jednak jeśli ktoś uważa Kazachów za przysłowiowych kelnerów, to należy przypomnieć zeszłoroczne wyniki Szachtara Karagandy, wyeliminowanie Maccabi Haifa przez Astanę czy zeszłoroczne zwycięstwo Irtyszu Pawłodar z Lewskim Sofia (o meczach Irtyszu z Jagiellonią nie chcemy pamiętać). Kazachstan nie jest piłkarską pustynią i nikłe zwycięstwo z klubem z tego kraju nie jest dowodem słabości Esbjerga.

Jak gra Esbjerg? W zeszłym sezonie trener Frederiksen stosował ustawienie 4-4-2 lub 4-5-1. W ataku Duńczycy potrafią umiejętnie rozgrywać piłkę i często wykorzystują środkowego napastnika jako odgrywającego. Kluczową postacią przy takiej grze staje się ofensywny pomocnik − Andreasen, bądź schodzący ze skrzydła Ankersen oraz austriacki napastnik Martin Pusić . Ruch z całą pewnością będzie musiał się przygotować na dużą ruchliwość rywala przed polem karnym chorzowian oraz na indywidualne szarże ze skrzydeł. Sposobem na zatrzymanie Duńczyków powinno być więc ograniczenie przestrzeni poprzez zachowanie niewielkiej odległość między obrońcami i pomocnikami w defensywie i szukanie okazji do gry z kontry. To może się sprawdzić, szczególnie, że w drużynie Esbjerga boczni obrońcy bardzo chętnie wędrują pod pole karne przeciwnika. Największą słabością EFB jest brak równowagi pomiędzy defensywą i ofensywą a tak doświadczeni zawodnicy jak Surma, Zieńczuk czy Malinowski, powinni wiedzieć jak grać przeciwko takiej drużynie. Wiedzieli to zawodnicy Sonderjyske, którzy zremisowali z EFB w wyjazdowym meczu ligowym 1:1, choć przez większość czasu ograniczali się do stosowania taktyki autobusowej. Ciekawostką jest fakt, że gol dla Sonderjyske nie padł z kontry, lecz po dośrodkowaniu z autu i fatalnej w skutkach interwencji Lynga, który wpakował piłkę do własnej bramki.


Polecamy