Ronaldo i Nani załatwili Walię. Portugalia w finale Euro 2016!
Euro 2016. Portugalia pierwszym finalistą. Chociaż w pierwszej połowie nie pokazała wielkiego futbolu, to zaraz po przerwie zdobyła dwie bramki i pewnie pokonała Walię. Wygraną na wagę awansu zapewnili jej Cristiano Ronaldo oraz Nani. Dla Ronaldo był to trzeci gol w turnieju. W sumie w Mistrzostwach Europy trafił już dziewięciokrotnie, dzięki czemu wyrównał rekord Michela Platiniego.
Można być mało widocznym przez większą część meczu i zarazem zadecydować o jego losach. To prawda stara jak świat i podczas dzisiejszego wieczoru znów miała ona zastosowanie. Cristiano Ronaldo na swoich barkach wprowadził Portugalię do finału w zwycięstwie 2:0 notując gola i asystę.
Potwierdziło się to, że wyłączenie z gry gwiazdora Realu Madryt przez pełne 90 minut jest praktycznie niemożliwe. W trakcie pierwszych trzech kwadransów Ronaldo swojemu zespołowi dawał bardzo niewiele – wciąż był bardzo skutecznie kryty i blokowany przez obrońców rywali. Jak cień chodził za nim Collins, a gdy tylko próbował sam brać się za rozgrywanie akcji, to pozostali podopieczni Chrisa Colemana osaczali go z każdej strony. Efekt tego wszystkiego był taki, że oddał dwa strzały – jeden zablokowany, drugi zupełnie niecelny.
Tylko raz miał kontakt z piłką w polu karnym przeciwnika, podobnie zresztą jak Gareth Balem choć trzeba przyznać, że akurat on robił nieco lepsze wrażenie od swojego klubowego kolegi. Walijczycy mieli optyczną przewagę, robili lepsze wrażenie, ale głównie we fragmentach, w których były zawodnik Tottenhamu potrafił popchnąć grę własnej drużyny do przodu. Mecz był zapowiadany jako starcie dwóch wielkich Los Blancos w pierwszej połowie długimi okresami potrafił nudzić, między innymi właśnie dlatego, że obrońcy obu zespołów przez większą jej część potrafili wyłączyć ich z gry.
Znów jednak okazało się, że jeśli spuści się Ronaldo z oczu choćby na chwilę, to musi się to skończyć tragedią. Tuż po przerwie najpierw wykorzystał fatalne krycie Ashleya Williamsa i głową pokonał bramkarza, a po chwili zaliczył asystę przy trafieniu Naniego. I już, tyle. Może być mało widoczny i jeszcze mniej produktywny przez większą część meczu, ale kiedy tylko dostaje szansę na odwrócenie losów spotkania, to rzadko ją marnuje. Tym razem również tego nie zrobił.
Wyspiarze oczywiście próbowali jeszcze odrobić straty. Starali się jak najszybciej przedostać piłkę pod pole karne przeciwnika, oddawać strzały z różnych pozycji, ale brakowało jej dokładności, błysku w najważniejszym momencie, czyli po prostu brakowało im Aarona Ramseya, który wykonywał świetną robotę w poprzednich spotkaniach. Bale jeszcze próbował ratować sytuację uderzeniami z dystansu, ale na nic się to zdało.
Walia w pierwszej połowie zagrała w defensywie bardzo dobrze, ale w drugiej poczuła się chyba zbyt pewnie i zapomniała na chwilę o przypilnowaniu najgroźniejszego ze swoich rywali. Cena, jaką musi teraz zapłacić jest ogromna, ale ten turniej i tak jest dla niej historyczny – półfinał to dla niej wspaniałe osiągnięcie, które zapewne będzie jeszcze długo świętowane i wspominane. Portugalia z kolei ma kolejną, pierwszą od 12 lat, okazję na zdobycie trofeum na wielkiej imprezie. Teraz pozostaje jej czekać na rywala, którego wyłoni starcie Niemiec z Francją.
Wybieramy Miss Euro 2016! [ZAGŁOSUJ]