Roma gubi punkty na San Siro, świetna końcówka Milanu (ZDJĘCIA)
Milan i Roma podzieliły się punktami w ostatnim niedzielnym meczu 16. kolejki Serie A. Chociaż drużyna gości w całym meczu miała znacząca przewagę na boisku i przez większość czasu prowadziła, ostatecznie straciła bramkę na dziesięć minut przed zakończeniem spotkania i podzieliła się punktami z mediolańczykami.
Wczorajsze szalone spotkanie w Neapolu rozbudziło apetyty kibiców włoskiego calcio przed kolejnym, hitowym spotkaniem 16. kolejki Serie A pomiędzy Milanem a Romą. Na San Siro Rossoneri podejmowali gości z Rzymu, a początek spotkania wbrew wszelkim oczekiwaniom nie rozpoczął się całkowitą dominacją gości. Bardzo aktywny od pierwszego gwizdka sędziego był Mario Balotelli, a w przeciągu kilku pierwszych minut wykreował sobie dwie bardzo dobre akcje, które przy odrobinie szczęścia mogłyby zakończyć się znacznie groźniej niż miało to miejsce w rzeczywistości. Niestety, Milaniści dobry okres gry zdołali prezentować tylko przez pierwsze kwadrans, wtedy wówczas kibiców mediolańskiej drużyny uciszył powracający do pełnej dyspozycji Mattia Destro, który otworzył wynik spotkania.
Po stracie gola gospodarze nie zamierzali składać broni i wcale nie chcieli pogodzić się z widniejącym na tablicy wyników rezultatem. Kaka i Emanuelson harowali na placu gry za trzech, by dać drużynie szansę na wyrównanie, a ich wysiłek w pełni się opłacał. W 29. minucie piłkę do siatki rywali wpakował Christian Zapata wzbudzając wielką euforię kibiców zgromadzonych dzisiejszego wieczoru na San Siro. Kolumbijczyk rozgrywał świetne zawody i nie ulega wątpliwości fakt, że jak nikt inny na murawie zasłużył na to, by wpisać się na listę strzelców.
Strata bramki rozdrażniła przyjezdnych, którzy za pośrednictwem groźnych ataków Gervinho próbowali po raz drugi pokonać między słupkami Christiana Abbiatiego. Jednakże w tamtym okresie gry bili głową w mur i nie potrafili zamienić swojej przewagi gole. Dodatkowo na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy niebezpieczne wyglądającej kontuzji doznał Leandro Castan, a trener Rudi Garcia musiał dokonać wymuszonej zmiany i oddelegować do gry przeciętnie spisującego się ostatnimi czasy Nicolasa Burdisso.
W trakcie przerwy zmiany musiał także dokonać Massimiliano Allegri, bowiem Christian Abbiati nie był w stanie kontynuować gry i musiał zostać zmieniony przez rezerwowego golkipera Gabriela. Pojawienie się Brazylijczyka od razu spowodowało niemałe kłopoty Rossonerich, gdyż w 49. minucie spotkania młody bramkarz sprokurował rzut karny w bezmyślny sposób "wjeżdżając" prosto w nogi Gervinho. Przy egzekwowaniu jedenastki nie pomylił się Holender, Kevin Strootman, który pewnie pokonał 23-latka i zdobył drugiego gola dla Romy.
Odkąd Rzymianie po raz drugi objęli prowadzenie w grze Milanu wszystko zaczęło się powoli psuć. Piłkarze ze stolicy Lombardii z każdą kolejną minutą popełniali rażące błędy nawet w najprostszych zagraniach i nie potrafili w żaden sposób zagrozić bramce Morgana de Sanctisa. Przy piłce częściej utrzymywali się goście, a jeśli gospodarzom już udawało się dojść do głosu, zawsze w dość bezmyślny sposób pozbawiali się okazji na wykreowanie porządnej akcji bramkowej. W 63. minucie doszło do wyczekiwanej przez wszystkich kibiców rzymskiej drużyny zmiany. Na boisku pojawiła się legenda drużyny Rudiego Garcii, kapitan Francesco Totti, który powrócił do gry po przerwie spowodowanej poważną kontuzją.
Na kwadrans przed zakończeniem meczu nerwowej atmosfery jaka zrodziła się na San Siro nie wytrzymał trener Rossonerich, Massimiliano Allegri. Włoski szkoleniowiec został ukarany za niestosowne zachowanie czerwoną kartką i resztę spotkania spędził na trybunach. Kara indywidualna dla szkoleniowca "Il Diavolo" wywołała wśród jego piłkarzy falę złości i gniewu, którą przenieśli także na murawę. Zawodnicy ze znacznie większą agresją zaatakowali przeciwników, a zmiana postawy opłaciła się, bowiem 79. minucie gola na wagę remisu strzelił Sulley Muntari. W garść wziął się w końcu Riccardo Montolivo, który przez większość spotkania był cieniem samego siebie, a odpowiedzialność za poczynania boiskowe swoich kolegów spoczęła na brakach Ricardo Kaki, który raz po raz rugał ich za złe wybory i zagrania. W ostatnich sekundach jedyną w tym spotkaniu szansę na zwycięstwo nareszcie mieli gospodarze, jednak Mario Balotelli po skierował piłkę tuż obok słupka.